niedziela, 31 grudnia 2017

Ledwie chwila, ledwie krok, a już mija cały rok …*


Tych kroków sporo się uzbierało w mijającym roku; przeszliśmy na wycieczkach niedzielnych i środowych 1089,3 kilometra. Średnia długość trasy drastycznie zmalała do 16 kilometrów. Było tych wycieczek 68; najdłuższą okazała się jesienna wycieczka na trasie Kuźniaki- Tumlin. 

podejście na Siniewską (tu relacja)

Czemu tak mało? – zapytacie. Myślę, że z powodu licznych wyjazdów w dalsze okolice. Jeśli o mnie chodzi, jestem zadowolona z każdego z nich. Ale jako grupa najlepiej się zintegrowaliśmy w Dukli. Koledzy rozwinęli zdolności – Staszek okazał się doskonałym pomocnikiem kuchennym, Janek zaopatrzeniowcem, Edek odkrywcą świetnych miejsc, a ja matką trzech starszych ode mnie facetów. Jednym słowem – rewelacyjny wyjazd.
No i ten Beskid Niski – stanowczo zasługuje na poznanie. 

Cergową polubiliśmy bardzo

A teraz o naszych okolicach. Czyli grancie wędrówek.
Najdalej na północ dotarliśmy aż nad morze – oczywiście Domaniowskie, zaś na południe do Miechowa. Na wschodzie takim punktem jest Zawichost, a na zachodzie Kuźniaki. 

Pałac Domaniewski (tu relacja)

 dworek Zacisze w Miechowie (tu relacja)

wodowskaz w Zawichoście (i relacja

Kuźniaki - ruiny pieca hutniczego (tu link do relacji)
 
Latem sporo kręciliśmy się w okolicach na południe od Kielc, ale chyba trzeba pomyśleć o zapuszczeniu się w przyszłości dalej na Ponidzie (mapy już kupione).

 staw w Maleszowej (jeśli o mnie chodzi, zakochałam się w tym miejscu)

W tym roku najczęściej odwiedzanym przez nas miejscem (jeśli tak to można określić) był pociąg na linii Skarżysko – Ostrowiec. „Zaliczyliśmy” prawie wszystkie stacje na tej trasie z wyjątkiem Skarżyska Kościelnego, które jest tuż przy domu i dlatego stanowi nie lada wyzwanie jako punkt startowy lub końcowy wycieczki.

 hotel Pałac Tarnowskich w Ostrowcu (tu link) 

Bez wątpienia mieliśmy i drobne sukcesy, ale nic nie przebije znalezienia szkiełka okularowego, które miesiąc przeleżało w śniegu. 

 szkiełko leżało gdzieś tam

Nieco mniejszym sukcesem okazało się dotarcie do Wielkiego Kamienia w okolicy wsi Koziel. Znaczenie sukcesu umniejsza skorzystanie z pomocy sympatycznego mieszkańca Koziela, ale w końcu udało się znaleźć to miejsce.

 Wielki Kamień (tu relacja)

Na naszych trasach niezbyt często spotykamy wędrowców, ale w tym roku poznaliśmy bardzo interesującego fotografa ptaków (tu link do jego fotobloga). No i udało nam się poznać osobiście Kasię i Kamila z zaprzyjaźnionego bloga.
Miewamy też swoje marzenia turystyczne. W tym roku Staszek zrealizował swoje – odwiedziny na cmentarzu w Skłobach, Edek dotarł do wymarzonego od lat Miechowa, a ja do Czyżowa Szlacheckiego. 

fasada pałacu w Czyżowie Szlacheckim (tu relacja)
 
I tradycyjnie na zakończenie długo wyczekiwane podium, czyli kto i ile. Jak co roku nastąpiło lekkie przetasowanie, ale silna grupa nadal się trzyma, choć jednego kolegi nam bardzo brakuje. Oto dane liczbowe: Staszek – 55 wycieczek, Janek – 58, Edek – 59 i Ania – 65.
A, jeszcze jedno – co roku informuję o nowościach. Tym razem cieszymy się z nowej uczestniczki naszych wędrówek. Może w przyszłym roku też się ktoś do nas przyłączy? 

W drogę!

Kończąc kolejne podsumowanie życzę sobie i wam wielu jeszcze kroków i ciekawych okolic do wędrowania. Do kolejnych spotkań na trasach i na blogu!

Tym razem wybrałam tylko zdjęcia Edka

G. Turnau „Ledwie chwila”

2 komentarze:

  1. Spory dorobek. Niejedna ekipa przez dekadę tego nie przetupta. Serdeczne gratulacje dla tych odnieśli swoje osobiste sukcesy i rzecz jasna dla Ciebie bo widać że stanowisz spoiwo tej grupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za gratulacje dziękuję, ale nie wiem sama, kim ja w tej grupie jestem. Chyba raczej maskotką, bo koledzy z grzeczności mi czasem ustępują.
      Co do kilometrów, to nie zliczam tego, co przeszliśmy na wypadach w góry. Sama ze sobą tak ustaliłam. Gdyby zacząć to liczyć, mielibyśmy inne wyniki i zawrót głowy. Więc tu liczę tylko trasy środowo-niedzielne.

      Usuń