Ten
stanowi zachodnią granicę Pienin. Przy czym nasza grupka obserwowała go już
spoza Pienin.
Wiecie
już, o jakim miejscu będzie ten wpis?
To
rezerwat Przełom Białki pod Krempachami.
Dotarliśmy
samochodami na parking w pobliżu rezerwatu od strony Nowej Białej. Zimno było i pochmurno, ale słońce
zdecydowało się w końcu jednak wyjrzeć.
Białka
jest dopływem Dunajca, a przełom tworzy między dwiema głównymi skałami. Na
terenie Pienin Spiskich to Kramnica, a na terenie Kotliny Orawsko-Nowotarskiej
– Obłazowa. Trudno sobie wyobrazić, że były kiedyś jedną skałą, a Białka je
rozdzieliła.
Obłazową łatwo wypatrzyć z drogi. Kiedy podejdzie się do niej bliżej widać ścieżki, którymi można
na nią wejść, żeby zrobić efektowne foto okolicy. Jest jednak świeżo po deszczu
i nikt z nas nie decyduje się na taki wyczyn.
Obłazowa widziana od strony drogi
widok z Obłazowej - koniec lat osiemdziesiątych
Spacer
wokół skały dostarcza i tak sporo emocji. Ścieżki wąskie, czasem podmokłe.
Trzeba uważać.
wokół Obłazowej
Ale dzięki nim docieramy do kolejnych jaskiń, w których podobno
żyli ludzie już 40 tysięcy lat temu. Później, rzecz jasna, również. Współcześni badają historię tych miejsc. Archeolodzy odkopali tam nawet najstarszy na świecie bumerang wykonany z ciosu mamuta.
wejścia do jaskiń
zabezpieczenia w jednej z jaskiń
fotografujemy na potęgę
roślinność naskalna
ludzkie drobinki
Coraz
wyraźniej słyszymy szum wody. Szukamy dojścia do niej, ale niektóre ścieżki
zbyt mokre. W końcu znajdujemy jedną, która nas doprowadza do przełomu. Ożeż. Ten robi wrażenie.
to samo miejsce teraz i dawniej
Rzeka
wydaje się niezbyt głęboka, jest za to dosyć szeroka i ma
rwący nurt. Edward opowiada, że podczas wyprawy, z której zdjęcia archiwalne
pokazuję, cała grupa przeszła na drugi brzeg i wędrowała dalej przez Pieniny
Spiskie. My nie.
Białka i jej odnoga obmywają Kramnicę
i płynie dalej
bystry nurt
Wystarczy
nam podziwianie Kramnicy z brzegu po stronie Obłazowej. Jej strome ściany
wyglądają wspaniale.
Kramnica
ściana Kramnicy
No
i rozczulający jest widok uroczych otoczaków, którymi usłane są brzegi i dno
Białki. Rzeka przyniosła je aż z Tatr.
granitowe otoczaki w roli głównej
Nie możemy nie zauważyć jeszcze jednej niewielkiej skały. To, jak mi się wydaje, Okrągła Skałka. Na zdjęciu archiwalnym jest oblana woda, a podczas naszego pobytu wody nie było - suchy rok.
Warto
było tu przyjechać. Stanowczo.
Kolejnym
celem naszej wyprawy są Skałki Dursztyńskie po drugiej stronie rzeki. Żeby do
nich dotrzeć musimy dojechać do miejscowości Dursztyn, a potem to już tylko spacer
i podziwianie skałek. Taki był plan. A realizacja? Do Dursztyna dotarliśmy, a
tam lało jak z cebra dobre pół godziny. Czekaliśmy, czekali, a deszcz nie
ustawał. I tak skałki zostały za zasłoną deszczu. Może jeszcze kiedyś się do
nich znów wybierzemy?
Zdjęcia – Zosia, Edek i ja
Jakoś ostatnio nie przepadam za jaskiniami... foty fajne.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to nie przepadać w jaskiniach, a tak tylko zajrzeć przy wejściu, nic strasznego.
UsuńTam się w ogóle jakoś dziwnie teraz porobiło, parkingi płatne to jeszcze rozumiem, ale podobno płacić też trzeba za niektóre szlaki prowadzące do przełomu...
OdpowiedzUsuńParking teoretycznie był płatny, bo miał taką tabliczkę. Ale nie było żywej duszy w charakterze inkasenta. Automatu też nie. W Białej Wodzie był automat na parkingu.
UsuńCo do szlaku - jedna oberwana tabliczka z wyblakłym napisem. I nieznakowane ścieżki. Myśmy tam w ciemno pojechali, bez mapy, bo mapa Pienin nie sięga w te okolice, a innej nie mieliśmy.
Czyli szczęście ignoranta-entuzjasty.
Czyli pewnie wpadliście w oko Duchowi Spisza. ;)
OdpowiedzUsuńKto wie...
Usuń