A
może tylko nam się tak wydaje?
Prognozy
pogody są nieciekawe – zachmurzenie całkowite i opady deszczu.
Mimo
wszystko wyruszamy na trasę. Zaplanowałam małą pętelkę z początkiem i
zakończeniem na wzgórzu Barbarka.
kapliczka, która już wiele razy była tu pokazywana
no to tym razem jeszcze rewers
Po
solidnej porcji zachwytów dla okolicy widzianej ze wzgórza ruszamy na szlak.
widok na Dolinę Bodzentyńską - dopiero co tam wędrowaliśmy
Naszym
celem jest Kamień Michniowski (już rok tam nie zaglądałam – można sprawdzić, co
nowego).
Las
świeżo po deszczu, czasem sypią nam się na głowy krople deszczówki. Ziemia
paruje. No i mamy ciekawe spotkania z przyrodą.
bogate życie na obumarłym pniu
myślałam, że to pasikonik, ale zastanowił mnie brak skrzydeł, no i mamy ją - samiczka wątlika charłaja
las po deszczu
otwarta rana
Na
Kamieniu bez zmian. Skałki i jaskinia na miejscu. Tylko jakby przybyło śmieci tam, gdzie wandale palą ogniska (w rezerwacie!).
dziś takie skałki
i drzewo
Po
zdobyciu Kamienia odchodzimy w kierunku Michniowa szlakiem niebieskim. W
ubiegłym roku zyskał on miano prawdziwkowego i nadal ten zaszczytny tytuł mu
przysługuje. Prawdziwki wyskakują pod nogi na ścieżce, wśród krzaczków jagód
czy pod drzewami.
Na
skraju Michniowa, gdzie przebiega granica gmin i powiatów, robimy niewielki
postój, a potem ruszamy leśną drogą w stronę Krzyżki. Przyjdzie nam niedługo
iść drogą, którą grupa w innym składzie wędrowała w środę. Nic to, nie zwracamy
na to uwagi. Ja tylko stwierdzam, że obie grupy zauważają te same elementy –
nagietki i łopian każdemu rzucają się w oczy. Ale trzynastego świat wokół jakoś
bardziej rozległy i jest więcej zachwytów nad widokami.
kapliczka na granicy
kapliczka na granicy
pola Podłazia
łąkowa stołówka
W Podłaziu skręcamy na wschód i wędrujemy wśród pól „malowanych zbożem rozmaitem”. Lekki wietrzyk porusza kłosami prawie już dojrzałego zboża, a ugory między zagonkami zbóż czarują urodą kwiecia wszelakiego. Nie bez znaczenia jest i fakt, że buty, które złapały trochę wilgoci w lesie, teraz schną aż miło.
polne drogi
lnica
czyściec błotny
łąkowa stołówka
W Podłaziu skręcamy na wschód i wędrujemy wśród pól „malowanych zbożem rozmaitem”. Lekki wietrzyk porusza kłosami prawie już dojrzałego zboża, a ugory między zagonkami zbóż czarują urodą kwiecia wszelakiego. Nie bez znaczenia jest i fakt, że buty, które złapały trochę wilgoci w lesie, teraz schną aż miło.
polne drogi
lnica
czyściec błotny
Trochę
opowiadam koleżankom, co widzimy, ale one i bez mojego gadulstwa same wiedzą,
co im się podoba.
łąka z widokiem na Góry Świetokrzyskie
łąka z widokiem na Góry Świetokrzyskie
Wypada
się przyznać do drobnej słabości. Jakże tak, być wśród takich malowniczych pól
i nie mieć fotki w kwiatach? Niech i ja, rozczochrana przez letni wiatr, mam
swoje foto.
Lato
trwa, ale jesień już raczej w natarciu. Skąd mi to przyszło do głowy? Sami
zobaczcie poniższe zdjęcia.
I
tak z głową pełną obrazów i wrażeń kończymy naszą letnią wyprawę świętokrzyską.
A po powrocie do domu mamy i zachmurzenie całkowite i deszcz. Czyli, jak w
piosence, „trzynastego wszystko zdarzyć się może”*.
*J.
Kondratowicz
Zdjęcia – Ela i ja
Ja osobiście jestem wielkim hołubicielem trzynastki.
OdpowiedzUsuńJa zaś zupełnie na nią nie zwracam uwagi. Dopiero po powrocie z nadzwyczaj udanej wycieczki się zorientowałam, że wybrałyśmy się w teren trzynastego w piątek.
Usuń