… jest cicho, pusto i spokojnie. Można się wsłuchać we
własny oddech lub ciszę otaczającą nas w górach. Z rzadka spotyka się pojedynczych
turystów, w oddali słychać czasem głosy zbieraczy jagód.
… na przełomie lipca i sierpnia jest pełnia sezonu na jagody
i maliny. Można iść i zrywać dojrzałe, słodkie owoce. Po czarne jagody nawet
nie trzeba się schylać, tak wysokie bywają krzaki.
… rosną lasy świerkowe, w których nie uświadczysz ani jednego komara. Czasem zbłądzi się w zarośla starych buków, czasem wyjdzie na polanę. Nie podoba mi się jedynie to, że wszystkie tablice przyrodnicze mają narysowane tropy niedźwiedzia i człowiek mimowolnie zaraz się rozgląda, gdzie ten zwierz się zaczaił. A tu jeszcze pasażer autobusu opowiada kierowcy, jak to „w tym lasku po prawej niedźwiedź pogonił turystów. Oj, ale wiali!” I, nie wiem dlaczego, przy okazji spogląda w stronę coraz bledszych turystów siedzących za nim.
… wędrując napotyka się piękne, rozległe hale z widokami na kolejne grzbiety górskie. Niektórzy to nawet potrafią nazwać góry, które widzą. Ja nie. I ładnie się te hale nazywają.
Hala Redykalna
… na niektórych halach są duże schroniska, w których można coś zjeść, wypić, zanocować, a nawet dostać za darmo zieloną pieczątkę na pamiątkę. I nie ma tu takiego natłoku turystów, jak w Beskidzie Śląskim. Mam niejasne przeczucie, że niedługo w każdym z tych schronisk pojawią się tablice pamiątkowe treści mniej więcej takiej „ W tym pokoju nocował w latach … dwudziestego wieku kolega Edward.” Niestety, nie zapamiętałam dokładnie wszystkich drzwi, które pokazywał z informacją „w tym pokoju spałem”.
… pieką szczególne jagodzianki. Najlepsze jagodzianki są, jak głosi fama, w schronisku na Hali Boraczej. Ale za to w Węgierskiej Górce polewają jagodzianki różowym lukrem.
… są bardzo dobrze oznakowane szlaki turystyczne. Ale, jak już się trafi na szlak niebieski z Rycerki Kolonii do Zwardonia, to się można dowiedzieć, co się dzieje, kiedy trafia się na źle albo wcale nieoznakowany szlak. Opiszę to innym razem dokładniej.
… nie trzeba szczególnie wielkiej kondycji, żeby poruszać się
po większości szlaków. Podejścia na kolejne szczyty bywają wprawdzie długie, ale
nie są ciężkie. I w dodatku do wielu punktów rozpoczęcia szlaku można bez
problemu dojechać autobusem lub pociągiem. Trzeba tylko wziąć pod uwagę
szczególną okoliczność, że autobusy w tym rejonie nie kursują w soboty i
niedziele.
… można spotkać ładne kapliczki przydrożne zupełnie inne niż
w naszym regionie. Nie da się nie zauważyć, że są te kapliczki otoczone nabożną
czcią, ale nie tak nadmiernie ozdobione, jak w wielu miejscach u nas.
… często towarzyszą nam niewielkie potoki. Czasem płyną obok
ścieżki, czasem przechodzimy nad nimi po kładkach, czasem przeskakujemy. Nieraz obserwujemy urocze kaskady. Ot, natura górskich
potoków taka jest.
... jest jeszcze wiele innych rzeczy, ale o tym może innym razem.
Zdjęcia - Edek i ja
Piękne miejsca. Strasznie podobają mi się hale. Trochę żałuję , że nie trafiliście na jakiegoś , dobrze usposobionego, misia. Ale były by zdjęcia. Oj szkoda. Może następnym razem :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię Twoje literackie opisy wędrówek... tego zakątka nie znam niestety.
OdpowiedzUsuńKronika w grubych okładkach poszła mam nadzieję do lamusa,choć pisanego na papierze "nie wyrąbie się nawet siekierą". (zawsze można wydrukować i zszyć,potem introligator i półka...)
( mówiąc,Terenia łazi w tym tygodniu po karkonoskich szlakach...
Pozdrawiam.
I tu Cie zaskoczę - kronika nadal działa. Ma te przewagę nad Internetem, że jest prawie nieczytelna. I zdjęć w niej już prawie nie ma. Ale za to ma te wszystkie pieczątki, bilety i inne duperele.
OdpowiedzUsuńTerenię proszę o wysłanie na stronę czegoś własnego o tych karkonoskich wędrówkach. Swoich tekstów ci u nas dostatek, ale i innych przyjmiemy (nawet do serca przytulimy).