wtorek, 8 lipca 2014

Barokowy przepych


Właściwie te dwa słowa wystarczą – nic dodać, nic ująć. Ten właśnie przepych powalił mnie w Dreźnie. Próbowałam jakoś rozpaczliwie się przed nim bronić, ale ludzka natura jest za słaba na taki zmasowany atak. Zresztą sami zobaczcie.
Staje człowiek w tym Dreźnie przed ogromnymi budowlami, których „okiem sokolim nie zmierzysz”, obiektyw aparatu jest po brzegi wypełniony mnóstwem elementów, każdy z nich woła „na mnie patrz, na mnie”. I co tu robić?
Na początku oszalałam – próbowałam wszystko ogarnąć – klęska. Nie ogarniesz. Potem wyłuskiwałam szczegóły – kolejna klęska. Nie wszystkie dadzą się zauważyć. No to sobie wreszcie spokojnie poszłam na spacer – a przy okazji zawsze coś się zobaczy, coś ominie, ale będzie co wspominać.   
Z tego ogromu wybrałam najsłynniejszy barokowy kąsek – pałac Zwinger. Niby jeden pałac, a ile ma pawilonów, galerii, rzeźb, fontann, kilometrów do przejścia! August Mocny wiedział, jak zrobić wrażenie, a jego architekt Pöppelmann spełnił wszystkie oczekiwania zleceniodawcy. Ja nawet wiem, że ten Zwinger, który widziałam, to nie ten zbudowany przez Pöppelmanna a potem rozbudowywany przez jego następców, ale wierna odbudowa po wojennym zniszczeniu, ale i tak robi wrażenie. A może tym bardziej.


 na początek architektura delikatnie wychynęła zza drzew


Pałac ma kształt czworokąta, wewnątrz którego znajduje się pokaźnych rozmiarów dziedziniec z trawnikami i fontannami. Musiałabym odbyć lot balonem, żeby wszystko to ogarnąć jednym spojrzeniem z góry. Jedyne, co mi się udało, to spojrzenie z góry z galerii otaczających pałac. 

ten sam obiekt, co na poprzednim zdjęciu, ale widziany od strony dziedzińca 



 inne części pałacu
 
Galerie pełne są rzeźb, które spoglądają na dziedziniec i spacerowiczów, tworzą szpalery. Amorki mieszają się tam z wymyślnymi dzbanami. 


Kolumny podpierają Atlasy o niezwykle wymyślnych kształtach, nisze w murze wypełniają wdzięczne postaci nimf, w wielu miejscach szleją cale stadka wymyślnych postaci.

jedna z kolumn 

pełna wdzięku postać kobieca w niszy

bożek Pan 


satyry

No i te potężne schody! Imponujące! Zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Oczywiście tych drugich nie fotografowałam, bo we wnętrzach nie wolno fotografować. Więc fantastyczne zbiory malarstwa i porcelany sami sobie musicie wyobrazić, albo pojechać i zobaczyć na własne oczy.

 rzut oka z góry na prawdziwe barokowe schody


te same schody widziane z przodu

Kilkakrotnie słuchałam dźwięku kurantów zawieszonych przy jednej z bram. Grają tam porcelanowe dzwoneczki. Ma to uroczy dźwięk i jest stosunkowo nowym nabytkiem pałacu.

zegar z dzwonkami 

Muszę jeszcze wspomnieć o najbardziej efektownej bramie - Bramie Koronnej. Nie udało mi się przez nią przejść, bo akurat trwa tam remont, ale pod samą koroną można przejść idąc górną galerią pałacu.


galeria prowadząca do szczytu Bramy Koronnej


a tu samo zwieńczenie bramy 

I żeby już tej barokowej wypowiedzi nie ciągnąć dłużej, kończę mój wpis. Jeszcze co nieco o Dreźnie napiszę. Uprzedzam - baroku nie unikniemy.

Zdjęcia sama zrobiłam.


 


5 komentarzy:

  1. Czyżby Drezno przetrwało wojnę ?
    Migawka rozgrzewa się do czerwoności... tyle tego. Byłem kiedyś ale nic nie pamiętam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruzy zostały - coś jak nasza Warszawa. Te zabytki to nowe rzeczy, ale wyglądają jak wiekowe, bo piaskowiec, z którego większość budowli jest tam postawiona, dosyć szybko czernieje i daje szybciej efekt starego budynku.

      Usuń
  2. Pisz,pisz wolę barok niż barak... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę uprzejmie - za parę minut będzie o kościołach barokowych.

      Usuń
  3. Popatrzeć - owszem. Ale mieszkać - nie.

    OdpowiedzUsuń