Właściwie te dwa słowa wystarczą –
nic dodać, nic ująć. Ten właśnie przepych powalił mnie w Dreźnie. Próbowałam
jakoś rozpaczliwie się przed nim bronić, ale ludzka natura jest za słaba na
taki zmasowany atak. Zresztą sami zobaczcie.
Staje człowiek w tym Dreźnie przed
ogromnymi budowlami, których „okiem sokolim nie zmierzysz”, obiektyw aparatu
jest po brzegi wypełniony mnóstwem elementów, każdy z nich woła „na mnie patrz,
na mnie”. I co tu robić?
Na początku oszalałam – próbowałam
wszystko ogarnąć – klęska. Nie ogarniesz. Potem wyłuskiwałam szczegóły –
kolejna klęska. Nie wszystkie dadzą się zauważyć. No to sobie wreszcie
spokojnie poszłam na spacer – a przy okazji zawsze coś się zobaczy, coś ominie,
ale będzie co wspominać.
Z tego ogromu wybrałam
najsłynniejszy barokowy kąsek – pałac Zwinger. Niby jeden pałac, a ile ma
pawilonów, galerii, rzeźb, fontann, kilometrów do przejścia! August Mocny
wiedział, jak zrobić wrażenie, a jego architekt Pöppelmann spełnił wszystkie
oczekiwania zleceniodawcy. Ja nawet wiem, że ten Zwinger, który widziałam, to
nie ten zbudowany przez Pöppelmanna a potem rozbudowywany przez jego następców,
ale wierna odbudowa po wojennym zniszczeniu, ale i tak robi wrażenie. A może
tym bardziej.
na początek architektura delikatnie wychynęła zza drzew
Pałac ma kształt czworokąta,
wewnątrz którego znajduje się pokaźnych rozmiarów dziedziniec z trawnikami i
fontannami. Musiałabym odbyć lot balonem, żeby wszystko to ogarnąć jednym
spojrzeniem z góry. Jedyne, co mi się udało, to spojrzenie z góry z galerii
otaczających pałac.
ten sam obiekt, co na poprzednim zdjęciu, ale widziany od strony dziedzińca
inne części pałacu
Galerie pełne są rzeźb, które
spoglądają na dziedziniec i spacerowiczów, tworzą szpalery. Amorki mieszają się
tam z wymyślnymi dzbanami.
Kolumny podpierają Atlasy o niezwykle wymyślnych kształtach, nisze w murze wypełniają wdzięczne postaci nimf, w wielu miejscach szleją cale stadka wymyślnych postaci.
No i te potężne schody!
Imponujące! Zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Oczywiście tych drugich nie
fotografowałam, bo we wnętrzach nie wolno fotografować. Więc fantastyczne
zbiory malarstwa i porcelany sami sobie musicie wyobrazić, albo pojechać i
zobaczyć na własne oczy.
rzut oka z góry na prawdziwe barokowe schody
te same schody widziane z przodu
rzut oka z góry na prawdziwe barokowe schody
te same schody widziane z przodu
Kilkakrotnie słuchałam dźwięku
kurantów zawieszonych przy jednej z bram. Grają tam porcelanowe dzwoneczki. Ma
to uroczy dźwięk i jest stosunkowo nowym nabytkiem pałacu.
zegar z dzwonkami
Muszę jeszcze wspomnieć o najbardziej efektownej bramie - Bramie Koronnej. Nie udało mi się przez nią przejść, bo akurat trwa tam remont, ale pod samą koroną można przejść idąc górną galerią pałacu.
galeria prowadząca do szczytu Bramy Koronnej
a tu samo zwieńczenie bramy
I żeby już tej barokowej wypowiedzi nie ciągnąć dłużej, kończę mój wpis. Jeszcze co nieco o Dreźnie napiszę. Uprzedzam - baroku nie unikniemy.
Zdjęcia sama zrobiłam.
zegar z dzwonkami
Muszę jeszcze wspomnieć o najbardziej efektownej bramie - Bramie Koronnej. Nie udało mi się przez nią przejść, bo akurat trwa tam remont, ale pod samą koroną można przejść idąc górną galerią pałacu.
galeria prowadząca do szczytu Bramy Koronnej
a tu samo zwieńczenie bramy
I żeby już tej barokowej wypowiedzi nie ciągnąć dłużej, kończę mój wpis. Jeszcze co nieco o Dreźnie napiszę. Uprzedzam - baroku nie unikniemy.
Zdjęcia sama zrobiłam.
Czyżby Drezno przetrwało wojnę ?
OdpowiedzUsuńMigawka rozgrzewa się do czerwoności... tyle tego. Byłem kiedyś ale nic nie pamiętam :(
Gruzy zostały - coś jak nasza Warszawa. Te zabytki to nowe rzeczy, ale wyglądają jak wiekowe, bo piaskowiec, z którego większość budowli jest tam postawiona, dosyć szybko czernieje i daje szybciej efekt starego budynku.
UsuńPisz,pisz wolę barok niż barak... :)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie - za parę minut będzie o kościołach barokowych.
UsuńPopatrzeć - owszem. Ale mieszkać - nie.
OdpowiedzUsuń