środa, 6 maja 2015

Wizyta w muzeum, którego nie ma

Niemożliwe? A jednak…
Mała uliczka w pobliżu bielskiego rynku. Cicho, pusto. Jedna brama otwarta, a przy niej kolorowa tabliczka „Muzeum Literatury im. W. St. Reymonta”, w ciemnej sieni pojawia się długowłosy mężczyzna. To pan Tadeusz Modrzejewski – właściciel tego prywatnego muzeum – zaprasza do środka. Czyli obiekt istnieje, można go zwiedzić, ale oficjalnie nie jest wpisany do rejestru muzeów, władze miasta uważają je za prywatne hobby właściciela. Tak więc jest, a jakby go nie było.

ulica Pankiewicza w Bielsku-Białej

zaproszenie do muzeum

a oto jego twórca i właściciel 

Wchodzimy do środka. I tu pierwszy szok – ciemno jest. Tak zwyczajnie, mało co widać. Zwłaszcza podczas robienia zdjęć – człowiek celuje na ślepo i dopiero potem się dowiaduje, co sfotografował. Dziś wiec obejrzycie zdjęcia – niespodzianki, kadrowanie takie, jak się udało wycelować. I lepsze nie będzie, chociaż koleżanka oświetlała pomieszczenie latarką w telefonie.  

drzwi wejściowe

Dlaczego tak jest? Brak prądu, bo właściciela nie stać od kilku lat na opłacanie rachunków. Ogrzewania też brak. Ale niech was to nie zraża, miejsce warte obejrzenia, ma klimat i jest jedyne w swoim rodzaju. A nietypowe warunki zwiedzania tylko mu dodają uroku. Nie wierzycie? Czytajcie i oglądajcie dalej.

 naturalne oświetlenie

Pan Tadeusz jest miłośnikiem twórczości Reymonta, czuje mistyczną więź z pisarzem, nikt nie zna utworów Reymonta tak, jak on. Dlaczego? A z tej prostej przyczyny, że pan Modrzejewski jest skrybą, który przepisuje ręcznie dzieła swojego idola. Powstają w ten sposób piękne unikalne egzemplarze, których dodatkową wartość stanowią ilustracje wykonane przez skrybę. Opowiada, jak przepisywanie inspiruje go do tworzenia obrazów. Przepisując wchodzi w świat książki głębiej niż zwykły czytelnik.  

to tajemnicze okno na ścianie jest bramą do świata snów autora i  wyjaśnieniem jego szczególnej więzi z pisarzem

benedyktyńska robota

forma uznania ze strony Fundacji Reymontowskiej 
 
Każda przepisana książka ma odpowiednią oprawę, oryginalny sposób prezentacji – w gablocie (oczywiście własnoręcznie wykonanej), skrzyni czy wydrążonym pniu. 

na pierwszym planie "Ziemia obiecana", w głębi "Komediantka"

Jak myślicie, jakie dzieło jest przechowywane w tej skrzyni?

to jego tom czwarty z dedykacjami aktorów występujących w słynnej ekranizacji 

 rozwiązanie zagadki
 
Czy tylko Reymonta przepisuje pan Tadeusz? Jak sądzicie? Odpowiedź nasuwa się sama. 

zwoje zawierające ręcznie przepisanego "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza

na ścianie wielka ilustracja do księgi "Umizgi" - grzybobranie
  
Ale muzeum to nie tylko książki. Można tu zobaczyć rzeźby, obrazy, nawet witraż, który w słoneczny dzień podobno świeci. Motto, które twórca wypisał na ścianie w pobliżu kominka nawiązuje do benedyktyńskiego „Ora et labora” (módl się i pracuj), co w wydaniu współczesnego skryby przyjęło postać „labora et labora” (pracuj i pracuj).   

witraż przedstawiający patrona muzeum

motto pracowitego twórcy
 
A pracy ma pan Modrzejewski wiele. Dba, jak może, o muzeum, walczy o nie, tworzy, przepisuje kolejne dzieła, maluje, rzeźbi. Wiele miejsca w muzeum poświęcił motylom, które podobno tu zimują. Zadbał też o podwórko kamienicy. Przypomina ono klasztorny wirydarz z roślinami, rzeźbami i  mottem, które daje nadzieję nawet w najtrudniejszych momentach.

brama od podwórza

kamienna księga

jeden z wielu motyli

optymizm?

Nie pozostaje mi nic innego, jak dodać na koniec – weźcie latarkę, ciepłą kurtkę i zajrzyjcie do tego miejsca. A może podczas waszej wizyty zaświeci słońce i witraż rozjaśni się specjalnie dla was.
Kto chciałby poznać bliżej muzeum i jego właściciela, może obejrzeć film o nim.


Zdjęcia – moje


2 komentarze:

  1. Przeważnie znajdujesz coś ciekawego... jak Ty to robisz ?
    Fajne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ja to znalazłam, a jedna z koleżanek - Irena. Ale, jak już się trafi na taką perełkę, nie wolno jej zmarnować.

      Usuń