czwartek, 4 czerwca 2015

Inna Świnia Góra i kilka ciekawostek

Czy znacie takie widoki ze Świniej Góry?

 widok ze Świniej na Łysogóry

 widok na Otrocz i Sikorzę 

A może podchodziliście na nią przez te pola?

zimowe pola
 
Jeśli tak, to znacie tę inną Świnią Górę. Jeśli nie – poznajcie Świną Górę, którą widujecie prawie zawsze jadąc do Kielc i prawie nie zwracacie uwagi na wzniesienie po lewej stronie szosy. A to wszak najwyższe (366m n.p.m.) wzniesienie Wzgórz Szydłówkowskich.
Zdobycie tego wzniesienia nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza jeśli podchodzimy od strony Dąbrowy. Prawie ścieżka prowadzi wśród pól. Oto ich czerwcowa odsłona. Czego nie widać, to nasze kompletnie przemoczone buty i spodnie. Wiadomo – poranna rosa. 

trawy po pas 
 
Nie ma co narzekać, szczyt się zdobyło, za jakiś czas spodnie i buty wyschły. Tę Świnią Górę porasta miejscami las, ścieżki tam ładnie przedeptane – nic tylko ludzie lubią tu spacerować. Napotkaliśmy też pozostałości dawnego kamieniołomu, gdzie prawdopodobnie eksploatowano kwarcyty. 

ścieżka na Świniej 

smółka pospolita

nieczynny kamieniołom

przyroda ożywiona i nieożywiona w kamieniołomie
 
Porządnymi ścieżkami zeszliśmy ze zbocza i zagłębiliśmy się w olbrzymim ogrodzie działkowym. Jeden z działkowiczów opowiadał, że to największy w Polsce ogród tego typu. No, no…

w ogrodzie działkowym
 
Ale nie zabawiliśmy tam długo, żeby kto nie pomyślał, że się połakomimy na warzywa jakie nienawożone albo kwiecie. Ruszyliśmy do Woli Kopcowej. A tam piękna dziewiętnastowieczna drewniana kaplica p.w. Józefa Robotnika. Podobno ma urodziwe wnętrze, ale tu musimy naszej informatorce wierzyć na słowo – drzwi zamknięte na głucho.


kaplica w Woli Kopcowej

W pobliżu kaplicy ciekawa figura Jana Nepomucena, która, jeśli wierzyć napisowi na cokole, pochodzi z roku 1774.

figura św. Jana Nepomucena z Woli Kopcowej 
 
I tu wypada wrócić do początku naszej wycieczki na Świnią Górę. Zaczęliśmy bowiem naszą wyprawę od poszukiwania krzyża z odwróconą figurą Chrystusa. Znaleźliśmy go w ogródku jednego z domów. Obawiam się, że niedługo wcale go nie będzie widać, tak się pięknie rozrosły iglaki, które posadzono w pobliżu. 

krzyż z ulicy Warszawskiej w Kielcach 
 
Potem oglądaliśmy drewnianą kaplicę w Dąbrowie. Powstała ona w latach sześćdziesiątych XIX wieku z inicjatywy kanonika kapituły kieleckiej ks. Józefa Ćwiklińskiego. Podobno był on również inicjatorem budowy kaplicy w Woli Kopcowej. Trudno ją fotografować, bo cała zasłonięta drzewami. 

kaplica w Dąbrowie

kościół parafii NMP Matki Kościoła w Dąbrowie

wnętrze kościoła
 
Skoro już zajęłam się pokazywaniem ciekawostek sakralnych, to czemu nie zajrzeć do ostatniego miejsca, które odwiedziliśmy we środę?
Otóż dotarliśmy do Leszczyn, gdzie znajduje się okazały kościół p.w. św. Jacka Odrowąża. Pokazywałam go we wpisie poświęconym przodkom Stefana Żeromskiego (tu link). 


kościół w Leszczynach


jego wnętrze

Dziś po obejrzeniu kościoła wybraliśmy się na cmentarz, gdzie udało nam się odszukać grób babki Marii Skłodowskiej Curie – Salomei Skłodowskiej. Na jej cześć noblistka otrzymała drugie imię – Salomea. Wiedzieliście o tym? Płytę nagrobną niedawno odnowiono, a mimo to trudno w ostrym słońcu odczytać napis na niej. Pani Salomea zmarła w roku 1881 w wieku 80 lat. 


nagrobek Salomei Skłodowskiej 

jeden z zabytkowych nagrobków na cmentarzu w Leszczynach
 
Na zakończenie akcent relaksowy – wycieczka krótka była (15,8 km), więc i czas na relaks się znalazł. A gdzież to się tak byczyliśmy? Oczywiście nad zalewem w Cedzynie. 


zalew w Cedzynie

mostek na Lubrzance - to na tej rzece utworzono zalew w Cedzynie  
 
Większość czasu zajęło nam obserwowanie przygotowań wędkarza, który rozkładał sprzęt. Ludzie, ile to tego jest! A ileż czasu zajmuje wyjęcie i rozłożenie! Tak na oko - okropnie meczące zajęcie. To już wolę spokojnie iść z plecakiem. 


spokojna wędrówka w Leszczynach-Skale
 
Zero wysiłku. Nieprawdaż?

Zdjęcia – Edek, Maciek i ja

2 komentarze: