niedziela, 27 maja 2018

Wino, winnica i morze

Zaczęło się od wina. W filharmonii.
W ubiegłym roku przed koncertem „Najpiękniejsze tanga muzyki filmowej” miała miejsce degustacja win. Spróbowałam i zakochałam się. Moim ulubieńcem jest białe półsłodkie wino z Winnicy Sandomierskiej. Ale winnica proponuje i inne gatunki. 

jedno z sandomierskich win

Po degustacji został mi na pamiątkę folder z adresem winnicy. Sprawdziłam, gdzie też ona się znajduje. I cóż się okazało? Można do niej dotrzeć pieszo idąc z Dwikóz do Sandomierza! 
No to już teraz wiecie, jaki był główny cel opisanej niedawno wycieczki. 

beczka przy drodze Dwikozy - Nowe Kichary, jeśli ją zobaczycie, to znaczy, że główna siedziba winnicy niedaleko 

Winnica Sandomierska znajduje  się w Górach Wysokich przy drodze w kierunku Nowych Kichar. Jej teren był przed laty własnością zakonu benedyktynek – tych samych, które władały dworem obronnym w Nowych Kicharach. Po nich teren miał wielu kolejnych właścicieli. W latach powojennych ziemię zakupił młynarz, pan Seweryn Małkiewicz. Tego niezwykłego człowieka (więźnia obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen)  upamiętnia kamień w ogrodzie. 

upamiętnienie Seweryna Małkiewicza

 zabytkowy dom rodzinny

oryginalna brama wjazdowa
 
Wnuk Seweryna – Marceli Małkiewicz założył w roku 2009 winnicę. I nie jest to pierwsza rodzinna winnica – pradziadek Marcelego miał przed wojną własną winnicę w innym rejonie.

historia winnicy na starych fotografiach
 
Najstarsze tradycje uprawy winorośli przypomina dziewięćdziesięcioletnia szlachetna winorośl, która rośnie przy ścianie domu. Przy okazji oprowadzająca nas po winnicy mama jej właściciela dodaje, że taka szlachetna winorośl może rosnąć długie lata bez utraty swych cech, a winorośle szczepione powinny być odnawiane do jakieś dwadzieścia lat, bo potem najczęściej tracą cechy szlachetnego szczepu.  

 najstarsza winorośl

Idźmy już wreszcie do tej winnicy! 
Zajmuje ona nachylone południowe zbocze stoku, z którego niedawno schodziliśmy w innym miejscu. Równe rzędy wyplewionych i zadbanych winorośli cieszą oko.


 w winnicy
 
W pewnym oddaleniu widzimy, jak przebiega praca przy pielęgnacji roślin. Trzeba teraz przymocować młode pędy.

przy pracy

 niesforny młody pęd 

 taśma, która działa skutecznie, a delikatnie

 jest jeszcze miejsce na wzrost pędów
 
Pani Małkiewicz opowiada o zabiegach pielęgnacyjnych, pokazuje, co i dlaczego należy obcinać. A my słuchamy jak urzeczeni. Uprawa winogron wymaga prawdziwej wiedzy i doświadczenia. To pewne.

teoria i praktyka

 a winorośl jeszcze kwitnie

 początek tworzenia grona
 
Zaglądamy też do przetwórni. Wszystko tam lśni czystością – maszyny czekają na sezon zbiorów. Beczki i metalowe kadzie również.



 sprzęt w oczekiwaniu na zbiory

Ale wino jest. Można je nabyć na miejscu, wziąć udział w degustacji. Z tej ostatniej przyjemności zrezygnowaliśmy – czas nas nieco naglił. Zajrzeliśmy jednak do sali degustacyjnej, do kamiennej piwniczki i nad uroczy staw.   

 w oczekiwaniu na etykiety

jedna z sal do degustacji win i serów

piękny ceramiczny piec ozdabia drugą salę

piwniczka w ścianie zbocza 

staw w dolinie Opatówki

A gdzie tu morze? Zapytacie.
W ziemi. W prehistorii. 

fragment ściany z osadami mioceńskimi
 
Winnica rośnie na terenie, gdzie przed milionami lat szumiało Morze Tetydy. Jego pozostałością są osady widoczne w ścianach dawnej piaskowni. Można tu wyszukać bez trudu drobne uroczo skręcone muszelki. 

ściana dawnej piaskowni

poszukiwacze skarbów w akcji

znaleziska
 
Spędziliśmy w winnicy godzinę. Ale można było zostać dłużej, gdyby tylko nie ten pociąg, na który koniecznie trzeba zdążyć…

pożegnanie z winnicą 
 
Jeśli jesteście zainteresowani wiadomościami o winnicy, zajrzyjcie na jej stronę (tu link).
Sandomierskie wino odbyło z nami podróż pociągiem. I chyba długo nie postoi – szlachetny trunek znajdzie okazję, by się zaprezentować.

nabytek z winnicy
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. To była ta degustacja ,czy nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Degustacja trwa dosyć długo, bo to cała ceremonia: wino, ser i opowieści, czasu nie było. Ale przy zakupie można się napić odrobinę wina, żeby wiedzieć, co się kupuje. Jeden kupujący nie chciał próbować, to ja się napiłam za niego.
      W degustacji brałam udział rok temu w filharmonii kieleckiej.

      Usuń
  2. Fakt faktem po winie to się w tango uderza aż miło ;)

    Ale miejsce wspaniałe, enoturystyka kwitnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz już wiem, jaka myśl przyświecała organizatorom koncertu. ;)

      Co do enoturystyki, to jest nawet specjalny szlak rowerowy na trasie sandomierskich winnic. Nie wiem tylko, czy wolno jechać nawet rowerem po degustacji. Chyba trzeba zwiedzanie połączyć z noclegiem w każdej winnicy. Co może być też przyjemne.

      Usuń
    2. O szlaku wiem, nawet mam folder z przewodnikiem po nim, a degustować trzeba albo mądrze (wtedy nocleg przy każdej winiarni) albo na styl kiperów.

      Usuń
    3. Oj, szkoda by było tak na styl kiperów, szkoda...

      Usuń