środa, 13 maja 2015

Kielce pachnące wiosną i ...

Na głównej ulicy kwitną czerwone kasztanowce. Bardzo je lubię. No bo ja lubię kasztanowce – to drzewo mojego dzieciństwa. 

kwiat czerwonego kasztanowca z ulicy Sienkiewicza 

W bocznej uliczce oszałamiająco pachnie bez. Do ogrodu włoskiego przy dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich niestety trochę się spóźniłam – alejki usłane są różowymi listkami, które opadły po przekwitnięciu jabłoni. 

wiosenna odsłona wieży pałacu
 
A mnie i tak ciągnie na wystawy sztuki. O, się naoglądałam! Wybierzcie się w wolnej chwili, bo jest co oglądać. I jak to bogactwo opisać?
Zaczniemy od najmłodszych twórców – ich prace można oglądać w Institute of Design na Wzgórzu Zamkowym. Trafiłam na 3 różne prezentacje. Największa to wystawa „Żakardy. Zero jeden +”, gdzie można zobaczyć tkaniny żakardowe zaprojektowane przez studentów Wzornictwa Politechniki Łódzkiej. Bardzo ciekawe przeżycie – pierwszy rzut oka rejestruje duże płaszczyzny tkanin zwisających w przestrzeni galerii. Spokojnie jest, nie ma szaleństwa barw, wzory nie atakują agresywnie. Ale po chwili podchodzi się do poszczególnych tkanin i nowe odczucia – widać więcej szczegółów, wzory robią się wyraźniejsze, widać splot tkaniny, a i barw jakby przybywa. Nie wiem, czy te tkaniny projektowano jedynie z myślą o wystawie, ale widzę, że są wysokiej jakości, solidne i naprawdę można je wykorzystać praktycznie. No, dobrze – przyznam się – dotknęłam, żeby sprawdzić jakość. I niech to pozostanie między nami.


widok ogólny ekspozycji

detal tkaniny Agnieszki Czuksanow "Serca" (Można pokazać serce pięknie, a nie sztampowo? Można!) 

praca opiekunki artyystycznej studentów - doktor Doroty Taranek "Four in one" 
 
Na piętrze instytutu oglądam biżuterię zaprojektowaną przez Michała Żesławskiego – oryginalna jest, z ciekawym zastosowaniem szkła. Zaś w czytelni można obejrzeć plakaty Magdaleny Pilaczyńskiej. Aż trudno uwierzyć, że to współczesne prace – autorka fantastycznie wykorzystuje w nich inspiracje sztuką lat 50. i 60. 


biżuteria autorstwa Michała Żesławskiego

ilustracja Magdaleny Pilaczyńskiej do magazynu Sezon na temat „gender a moda”  

plansza z ilustracjami do piosenek z muzyką Jerzego Wasowskiego

Kolejny przystanek to Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej „Dom Praczki”. Lubię tu zaglądać i szczególnie podoba mi się zadawane zawsze to samo pytanie, czy pani już  oglądała naszą stałą ekspozycję na parterze. Oglądałam. I tym razem znów ją pominęłam, ale jeśli się wybierzecie do „Domu Praczki”, obejrzyjcie koniecznie. Warto.
A ja wybieram wystawę rzeźb Jerzego Fobera „Być ikoną Boga”. Większość rzeźb powstała w latach 90., są niezwykle poruszające, pięknie wyeksponowane – oświetlenie w galerii dodatkowo wzmacnia ich wymowę. Prace można obejrzeć ze wszystkich stron, co daje nowe perspektywy. Tak jest na przykład z rzeźbą „Ostania Wieczerza”, która daje możliwość stanięcia przy stole w Wieczerniku, a nie tylko patrzenia na wprost, jak to zwykle jest w przypadku znanych obrazów. Nie miałam jednak śmiałości zająć miejsca po „tamtej” stronie stołu; wystarczyło mi spojrzenie z boku. 

"Ostatnia Wieczerza"

"Weronika"

"Upadły anioł" 

"Biczowanie"

I na koniec w Muzeum Narodowym wystawa malarstwa artysty, który żył i tworzył na przełomie XIX i XX wieku. To Eduard Veith. Urodził się ten artysta w Nowym Jiczynie jako syn malarza pokojowego. Studiował na znanych uczelniach artystycznych w Europie, ale i tak los mu splatał figla – jest znany między innymi z malarstwa dekorującego ściany i plafony teatrów, pałaców, rezydencji zamożnych mieszczan. Malował też portrety.

autoportret artysty 
 
W Kielcach prezentowane są obrazy ze zbiorów muzeum z Nowego Jiczyna, szczerze powiem – na pierwszy rzut oka niektóre zupełnie mi się nie podobały. Na szczęście zwiedzałam wystawę w towarzystwie jej kuratora i ten młody człowiek wykazał się nie tylko znajomością sztuki, ale też i cierpliwością. Spokojnie przeczekał, aż mi emocje opadną i zaczął tłumaczyć, że to nie obrazy w podstawowym znaczeniu tego słowa, a elementy dekoracji ścian willi z Jiczyna. To od razu zmienia perspektywę patrzącego i zaprzyjaźniłam się w końcu z tymi pracami. Ale i tak najbardziej podobały mi się portrety, które Veith malował z dużym wdziękiem. 

"Portret dziewczyny"


obrazy, których tytułów nie zanotowałam
  
Pomyślcie, ile miejsc na świecie musielibyście odwiedzić, żeby zobaczyć dzieła Veitha, a tu macie w trzech salach – warto się wybrać. Tak nawiasem mówiąc – najbliższe są w teatrze zamku w Łańcucie. 

Każda z wystaw jeszcze trochę potrwa – przy okazji zakupów galerii handlowej odetchnijcie trochę innym powietrzem i zajrzyjcie na Wzgórze Zamkowe. Może i wam coś się spodoba.

Zdjęcia mojego wyrobu.

10 komentarzy:

  1. Raczej - "Po ostatniej wieczerzy"... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po, a może przed. Nie wiem, co artysta miał na myśli.

      Usuń
  2. Piękne kwiaty, piękne tkaniny a i rzeźby i obrazy , niczego sobie =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę trudno oddać wszystko na zdjęciu. Bez lampy fotografowałam, a w pomieszczeniu światła niewiele, to i obiekty trochę gorzej się prezentują.

      Usuń
  3. Nie jest ważne co artysta chciał przez to przekazać... prawdziwa sztuka polega na odbiorze indywidualnym przez obserwatora - wielości znaczeń i wrażeń.
    Często artysta dowiaduje się ostatni co chciał powiedzieć... dla mnie : to chciał powiedzieć co ja czuję i widzę.
    Wyszło jakoś teoretycznie,żeby nie powiedzieć filozoficznie - a może sobie zbytnio pochlebiam ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - artysta coś mówi,a my widzimy i słyszymy to, co nam serce podpowiada.
      Dla mnie ten stół to symbol. Wygląda na pusty, ale ONI może tam ciągle siedzą, tylko ich nie widzimy. A może to dla nas materiał do zastanowienia, czy to nie my przypadkiem szykujemy ten stół.
      Grunt to nie być obojętnym.

      Usuń
    2. Dla mnie to coś nie przypomina niczego... ale z moją wrażliwością ?

      Usuń
    3. Jedyna rada - wybierz się sam do Kielc i zobacz. Zrobi wrażenie, albo nie, ale sam się przekonasz. Moje zdjęcie nie jest miarodajne.

      Usuń
    4. Tyle mnie piękna otacza, że nie mam ciągu do oglądania jego namiastki - tak mam...

      Usuń
    5. Nie to ładne, co ładne, tylko to, co się komu podoba. I niech tak zostanie. Najważniejsze to mieć oczy i serce otwarte na świat i jego urodę.

      Usuń