niedziela, 21 czerwca 2015

Schwyz – czyli „chłop potęgą jest i basta”

Może to nieco dziwne – ten cytat z polskiej klasyki w odniesieniu do historii Szwajcarii, ale moim zdaniem on najlepiej określa determinację i potęgę ruchów chłopskich w 13. wieku, które w efekcie doprowadziły do uniezależnienia się początkowo dwóch, potem trzech kantonów od Habsburgów, a później stały się zaczątkiem niezależnego państwa – Szwajcarii, której nazwa pochodzi od nazwy wymienionego w tytule kantonu.

dokument z 1291 potwierdzający zawarcie związku kantonów Uri, Schwyz i Unterwalden w obronie własnej wolności – uważa się to za początek Konfederacji Szwajcarskiej (skopiowałam z Wikipedii)

Ciepłe, choć pochmurne niedzielne popołudnie spędziłam w stolicy kantonu – mieście Schwyz. Mam wrażenie, że nieco przesadzam z tym miastem, bo nie jest to jakaś przesadnie wielka metropolia, ot miasteczko liczące prawie 15 tysięcy mieszkańców. Cicho tam było i spokojnie, spacerowałam po uliczkach, przechodnie chętnie służyli radą i informacją.

jedna z kamienic w Schwyz z flagą kantonu 

No to zaczynamy poznawanie Schwyz. Na początek proponuję skromny domek – jest on świadkiem historii, bo pochodzi z roku 1287, kto wie, może jego mieszkańcy brali udział w tworzeniu konfederacji. Dom nosi nazwę „Betlejem”. Można zajrzeć do wnętrza, poczuć zapach historii.


trzynastowieczny dom chłopski "Betlejem"

 piec kuchenny

szesnastowieczny kredens

„Betlejem” znajduje się obecnie na terenie otaczającym inny słynny budynek – to dom, który wybudował w roku 1606 Ital Reding przedstawiciel wybitnego rodu, którego członkowie stali na czele władz kantonu. 

zewnętrzny mur zagrody
 
Muszę posypać głowę popiołem przy okazji tego zabytku – podeszłam do drzwi wejściowych, ale jakieś takie mi się wydawały mało reprezentacyjne i nie otwierałam, a teraz żałuję, bo we wnętrzach jest co obejrzeć. Cóż, może innym razem…


najsłynniejszy dom w Schwyz "Ital-Reding-Haus" 

Na terenie zagrody znajduje się również dom ekonoma, a w nim biblioteka miejska. Przed nią i na terenie całej zagrody można podczas spaceru oglądać wystawę rzeźb. 

dzieło "Dokumenty" przed budynkiem biblioteki

nie znam tytułu tej rzeźby, ale i tak mi się podoba
 
W mieście można obejrzeć wiele innych ciekawych budynków. Wszystko w niedużych odległościach – rynek z ratuszem, kościół pod wezwaniem św. Marcina, dwa klasztory, muzea. 

rynek

ratusz

kościół pod wezwaniem św. Marcina 

portal kościoła

jego wnętrze

Hedlingerhaus

Można też spotkać na ulicy najprawdziwszych wędrowców wracających z gór – strój solidny, buty do zdobywania porządnych szczytów niosą już w ręku, a na bosych stopach letnie klapeczki, żeby odpocząć po trudach wędrówki. A szczyty tu porządne, alpejskie – dwa najsłynniejsze to Mythen, u stóp których rozłożyło się miasto.

alpejskie szczyty na południe od Schwyz

dwa szczyty Mythen (Wielki i Mały) nad miastem - pewnie zauważyliście je na poprzednich zdjęciach

Pora opuścić Schwyz - czasu miałam niewiele, bo wybrałam się tam po południu, ale i tak "wycisnęłam" z pobytu, co się dało. A w drodze można podziwiać widoki na góry i jeziora - piękna podroż, ale ja z zasady nie robię zdjęć z okna pociągu i autobusu, to mam te obrazy tylko dla siebie. 

Zdjęcia - moje

4 komentarze:

  1. Miasteczko nie ucierpiało od wojny... to i ma stare domy.
    Alpejskie szczyty są rewelacyjne... może trochę za wysokie do chodzenia - jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla mnie za wysokie. Ale popatrzeć z bezpiecznej odległości - czemu nie?

      Usuń
    2. Faktycznie , wspaniałe budynki i aż dziw , że niektóre tak stare i w tak dobrym stanie. To nie Polska. Tu by się nie uchowały. Piękny ratusz . A i Alpy na wyciągnięcie ręki.

      Usuń
    3. Te Alpy to takie nie główne, jak mi się wydaje, pomniejsze pasma, ale nie będę się zagłębiać w nazewnictwo.
      Co do starych domów - kraj miał spokojną historię neutralnego państwa, to i zachowało się wiele zabytków. A my jak to ktoś powiedział "obrotowe przedmurze" - zawsze na linii frontu. Taki los.

      Usuń