poniedziałek, 7 grudnia 2015

Trasa znana, a jednak z nowościami


W niedzielę grupa wystartowała w Płaczkowie kierując się w stronę Zbrojowa, a potem Skarżyska. Tę trasę przemierzaliśmy kilka razy, ale za każdym razem o innej porze i w innych barwach. Tym razem pogoda dopisała, a i na trasie koledzy odkryli nowości. Na początek jednak spotkanie za starą dobrą znajomą – to Kuźniczka,  którą koledzy przekraczali przed Zbrojowem.

grupa na trasie


Kuźniczka w okolicach mostu w Zbrojowie  

Kobylanka - mały dopływ Kamiennej 
 
Potem grupa weszła do lasu. W miejscu, gdzie droga leśna w stronę Świniej Góry krzyżuje się z podobną drogą do Bliżyna odnotowali pojawienie się kapliczki i pomnika upamiętniających leśników i myśliwych. Fundatorem obiektu jest Koło Łowieckie z Kielc.

kapliczka i pomnik przy leśnej drodze


 elementy całości

pobliska kapliczka nadrzewna
 
Za krzyżówką Edek odłączył się od grupy, żeby zbadać rezerwat Dalejów. Napotkał w lesie dorodne modrzewie oraz doły i hałdy pokopalniane. 

dorodne modrzewie w rezerwacie

hałdy po dawnych wyrobiskach kopalnianych  

doły rudne  
 
Przy szlaku zielonym grupa spotkała się przy „biesiadnym stole”. Nieoczekiwanie złożył im wizytę święty Mikołaj, który przeleciał w pospiechu tak wielkim, że nikt nie zdążył uwiecznić dostojnego gościa na zdjęciu, ale zostawił dla wszystkich prezenty. Chyba jakieś aniołki pomagały świętemu w przygotowaniach, bo przemyciły sprytnie swoje portreciki. 

śniadanie na trasie 

mikołajkowy prezent 
 
Po posiłku pomaszerowali w stronę składnicy drewna. Towarzyszył im wszechobecny ostatnio szlak piekielny, przy którym pojawił się nowy pomnik partyzancki. 

pomnik partyzancki

Składnicę pamiętacie zapewne z opisu wycieczki sprzed tygodnia. Dla uniknięcia monotonii powtórki trasy koledzy na chwilę skręcili do naszych ulubionych modrzewi. Na szczęście nadal stoją na miejscu. Znów się do nich zajrzy przy innej okazji.

pień modrzewia w porównaniu z innymi drzewami

no i porównanie z naszym ulubionym sztafażem

 sójka wybiera się za morze, ale to jeszcze nic pewnego

Zakończenie trasy – jak tydzień temu: każdy wybiera najdogodniejszy dla siebie wariant dotarcia do domu. Z obliczeń kolegi Edwarda wynika, że grupa pokonała około 21 kilometrów.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze: