Zeszliśmy
z Chełmowej Góry w Pokrzywiance Górnej. Nie uwierzycie, ale dyskutowaliśmy
zawzięcie o teatrze i sensie życia. W rozmowę wkradł się nagle nieprzyjemny
dźwięk. W czasach mojego dzieciństwa
mówiło się: „A, to u Szwedowej meble przesuwają”. Nie wiem, co się mawiało
u was, ale to po prostu pierwsze, jeszcze odlegle, pomruki burzy. Nie
przejęliśmy się nimi jakoś specjalnie, zwłaszcza, że po naszej prawej stronie
wyłoniły się widoki na okolicę – na południu Pasmo Jeleniowskie, na północy
pola Pokrzywianki, a na północnym wschodzie ona – pierwsza sinoniebieska
chmura. Daleko była, nic specjalnego.
widok z Pokrzywianki na Łysogóry
widok na Pasmo Jeleniowskie
pola na północ od Pokrzywianki
A
we wsi tyle przyjemności – a to piesek radośnie się przymila, a to gospodyni
zachęca do sfotografowania krzewu w jej ogródku. No i te pola kolorowe.
samotna studnia z widokiem na góry
łany rzepaku
pola na południe od Pokrzywianki
Edwardowi
jakoś tak nagle się przypomniało, że kiedyś to na tej trasie był wąwóz lessowy.
Ciekawe, co z nim teraz. Ano nic – jest.
wychodnia lessu przy szlaku
Za wąwozem wieś Grzegorzowice z popadającymi w ruinę zabudowaniami podworskimi i pięknie położonym na zalesionym zboczu góry kościołem z romańską rotundą. U podnóża góry pada ważne pytanie: „Czy będziemy zwiedzać kościół?” Na odpowiedź wpływa coraz częstsze pomrukiwanie nadciągającej burzy. Rezygnujemy. Może następnym razem…
kościół w Grzegorzowicach
zabudowania podworskie w ruinie
Wspinamy
się ścieżką czarnego szlaku na przeciwległą górkę i wędrujemy wśród zbóż. Teraz
pola Pokrzywianki widzimy z innej perspektywy. Zaś sina chmura zasnuwa już
więcej nieba.
nadciąga burza
a na zachodzie jeszcze niebo spokojne
W
Grzegorzowicach rzuca się w oczy ładny dom (dworek jakby), to dworek
Lachowicze. Mijając go pomyślałam „Warto wejść, dowiedzieć się czegoś więcej,
bo dworek na szlaku kulinarnym”. Zatrzymuję się wiec i robię zdjęcie. Już wiem
– nie wejdę, chmura nad dworkiem mówi więcej niż cała opowieść.
dworek Lachowicze w Grzegorzowicach
Przyspieszamy,
bo sina chmura zmienia zabarwienie na granatowe. I wiatr się zrywa. Pomruki
głośne i bliskie.
truskawkowe pole w przygotowaniu
Docieramy
do Starej Słupi, skąd mamy iść do Nowej. Kolega Ed zatrzymuje się na rozstajach
dróg za szkołą i zadaje kolejne ważne pytanie: „Czy chcecie iść dalej szlakiem,
czy skracamy trasę, bo tu za 800 metrów mamy szosę i przystanek?”. Odpowiedź
łatwa do przewidzenia – trasa skrócona.
I
tylko jeszcze jeden krótki postój w miejscu, gdzie spod gałęzi potężnej jabłoni
widać Święty Krzyż. „Ale tu mają widoki!” mówi Andrzej, no to i ja lecę
zobaczyć.
widok na Święty Krzyż ze Starej Słupi
chmury burzowe coraz bliżej (i nie tylko one)
Kiedy wracam do ulicy widzę go – pekaes do Kielc jedzie. Na szczęście koledzy już przy szosie i zatrzymują pojazd, a ja biegiem dopadam do otwartych drzwi. Kierowca zaczekał, bo w Ostrowcu, z którego jechał, burza z ulewą już szalała.
I
tak to, mimo tego tytułowego zdjęcia, dotarliśmy szczęśliwie do domu.
Podliczenie długości trasy wykazało marne 12 kilometrów. Do Nowej Słupi i dalej
dojechaliśmy komfortowo, a nie dowlekli się kompletnie przemoczeni. I to
największy plus.
Zdjęcia – Edek i ja
Mówiłaś,że mnie komary obsiądą a ja tylko dostroiłem się do kwitnącego rzepaku
OdpowiedzUsuńMasz rację. Szkoda tylko, że nie ma zdjęcia Ciebie w rzepaku. Chociaż, kto wie, może jesteś, tylko wtopiłeś się w otoczenie?
UsuńA komarów jeszcze nie ma. Oby i dalej nie było.
Pola wyglądają fantastycznie... lepsza gleba,to i coś się na niej dzieje.
OdpowiedzUsuńI gleba dobra i perspektywa. No i ten rzepak - król majowego koloru na polach.
UsuńAkurat dzisiaj podziwiałem te same pola i Pokrzywiankę, patrząc jednak od strony Pasma Jeleniowskiego :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, czekam na relację.
UsuńPiękna ta ziemia - aż się chce... tańczyć niczym Dawid!
OdpowiedzUsuńFajnie macie z tymi lessami - u nas tylko iły - popatrzeć można, ale wejść straszna, bo to i ślisko i bez ubłocenia po pachy człek nie wyjdzie.
ps. u nas się mówi że "aniołowie w kręgle grają" ;-)
Kielecczyzna ma różne ziemie. Nie wszędzie takie piękne lessy. Okolice naszego Skarżyska to raczej same nieurodzajne tereny - teraz ugory przeważają.
UsuńPowiedzonko o aniołach zapamiętam. Urocze.