piątek, 15 lipca 2016

Jedlińsk, czyli warto czasem zatrzymać się przejeżdżając

Ile razy jadąc  ruchliwą szosą zwracacie uwagę na mijane miejscowości? Ja to na przykład raczej śpię w podróży, więc nic nie zauważam. Ale jak już otworzę oko, to zaraz mi jakiś dworek wpadnie albo przydrożny krzyż. W drodze można się natknąć na nieoczekiwane perełki. W związku z tym zachęcam nie tylko do otworzenia oka, ale nawet do zatrzymania się w Jedlińsku w drodze z Radomia do stolicy.
Cóż to za miejscowość? Otóż Jedlińsk wygląda jak miasteczko, a jest wsią (prawa miejskie utracił po powstaniu styczniowym). Ma ryneczek i herb. I w dodatku ten oto herb jest uwieczniony w postaci uroczego pomnika. 

rak - od roku 1846 w herbie Jedlińska (A każdy by się spodziewał jodły. Tymczasem to właśnie czystość jedlińskiej rzeki Radomki i obfitość raków w niej dały początek temu herbowi.)
 
W pobliżu zabudowa małomiasteczkowa – wąskie domki (wiadomo – czynsz przy rynku wysoki), zieleń i ciekawe figurki. Jedna z nich przedstawia świętego Wawrzyńca z atrybutem w postaci kraty, na której był poddany torturom i zgładzony (rzeźba tego nie jest w stanie pokazać, ale krata była rozżarzona). 
Inna nad rzeczką Tymianką przedstawia świętego Jana Nepomucena. Jest też w pobliżu figurka świętego Floriana, a przy niej coś w rodzaju gongu strażackiego.  Wszystkie bardzo stare – ufundował je w roku 1752 biskup Andrzej Stanisław Załuski, dziedzic Jedlińska. Niech was nie zmyli ładny wygląd figurek – mają one za sobą ciężki los – w czasie wojny niemieccy żołnierze pozbawili je głów. Na szczęście jeden z mieszkańców wsi ukrył odcięte głowy i przechował je w stodole.  Po wojnie całość zmontowano. A ostatnio figury przeszły renowację.

 stare i nowe

osiemnastowieczna figura świętego Wawrzyńca

niedawno odnowiona figura świętego Jana Nepomucena 

patron strażaków - święty Florian  

dawny "system alarmowy"

Spacerując uliczkami Jedlińska napotkamy krzyż ustawiony na niewielkim kopcu – to miejsce, gdzie spoczywają żołnierze, którzy zginęli w bitwie pod Jedlińskiem 11 czerwca 1809, w której Polacy pod wodzą generała Zajączka walczyli z oddziałami austriackimi. W mogile zostali pochowani żołnierze obu armii. 

kopiec na żołnierskiej mogile z początku XIX wieku 
 
Na skraju wsi znajduje się cmentarz parafialny. Założono go w roku 1798. Wiele tu zabytkowych nagrobków, a wśród nich na przykład kwatera dziedziców Jedlińska. Cmentarz nie jest duży, a spacer po nim to podróż do przeszłości. Warto tu wstąpić i zadumać się nad życiem tych, co odeszli i własnym.   

nagrobek dziedzica dóbr jedlińskich w kwaterze rodziny Trzcińskich


stare nagrobki
 
Te miejsca nie są widoczne z szosy warszawskiej, ale jest jeden obiekt, który widać z daleka. To barokowy kościół pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Andrzeja. Został on rozbudowany po zniszczeniu przez Szwedów poprzedniego kościoła. Projektantem kościoła był Jakub Fontana, a fundatorami – dziedzic Załuski i jego syn – wspominany już biskup. 

brama w ogrodzeniu kościoła

zachodnia fasada kościoła 

Junosza - herb biskupa Załuskiego (w szczycie fasady)

sygnaturka w deszczu 

kościół widziany od strony cmentarza parafialnego

widok na kościół z lotu ptaka (zdjęcie jest własnością parafii - inne ciekawe zdjęcia znajdziecie w parafialnej galerii - tu link

 rzut przyziemia kościoła z karty ewidencji zabytków 

barokowy portal - wchodzimy! 
 
Wnętrze kościoła wydaje się większe niż jest w rzeczywistości, a to dzięki iluzjonistycznemu malarstwu barokowemu. W ołtarzu głównym znajduje się ciekawy obraz przedstawiający patronów świątyni, dar biskupa Załuskiego. Ściany zdobią również zabytkowe obrazy, bogato zdobione pilastry. W gruncie rzeczy człowiek nie jest w stanie ogarnąć tych wszystkich pięknych zabytkowych obiektów – bo to i konfesjonały, i feretrony, i figury świętych.  

wnętrze kościoła - widok spod chóru 

wnętrze kościoła widziane od strony ołtarza głównego (zdjęcie - własność parafii)

obraz w głównym ołtarzu „Powołanie świętych Apostołów Piotra i Andrzeja” namalowany przez Tadeusza Kuntze-Konicza


ołtarze boczne 

stalle umieszczone przy ołtarzu bocznym 

jeden z zabytkowych konfesjonałów 

barokowa ambona

jeden z zabytkowych feretronów 

na obrazie moja patronka - święta Anna 
 
Przed kościołem można zobaczyć zabytkową dzwonnicę. Ciekawostką może być fakt, że jeden z dzwonów ufundowali arianie, którzy niegdyś zamieszkiwali w Jedlińsku.  

dzwonnica z 1645 roku

dziewiętnastowieczny krzyż przed kościołem 
 
W Jedlińsku byłyśmy latem, nie mogłyśmy wiec obejrzeć ostatkowej tradycji, która jest tu kultywowana prawdopodobnie od roku 1778. To „Ścięcie Śmierci”, które odbywa się w ostatni wtorek karnawału. Pierwszy ten zwyczaj opisał jedliński proboszcz, ksiądz Kloczkowski. Obecnie widowisko przebiega według wierszowanego opisu księdza.  

fragment widowiska "Ścięcie Śmierci" z roku 2004 (na stronie Urzędu Gminy znajdziecie filmiki pokazujące ten zwyczaj - tu link)

tablica poświęcona księdzu Kloczkowskiemu w jedlińskim kościele  


grób księdza Kloczkowskiego na tutejszym cmentarzu  
 
I co? Warto zajrzeć do Jedlińska?
Moim zdaniem warto! Może nie każdemu się tak poszczęści jak nam, że obejrzy zabytki w towarzystwie pani Bożeny, która pokaże ciekawe miejsca, opowie o nich, podrzuci ciekawostkę. Nasza przewodniczka jest autorką książki na temat perełek architektury gminy Jedlińsk. Zresztą to nie jedyne dzieło pani Bożeny. Ale nie będę wam wszystkiego zdradzać. Może jeszcze nadarzy się okazja, żeby zaprezentować inne jej prace.


Książka pani Bożeny Cieślak może być inspiracją do kolejnych wędrówek po gminie Jedlińsk. 

Zdjęcia – Teresa i ja

6 komentarzy:

  1. Dla pani Bożeny pozdrowienia.
    Ciekawe miejsce, tam jeszcze nie byłem. Ale w sobotę byliśmy w okolicach - bo między Górami świętokrzyskimi a Radomiem - zrobiliśmy rajd po tamtejszych zamkach. Będzie opis u mnie na blogu.
    A skoro już poruszyłaś temat rozglądania się podczas jazdy, zauważyłem tam stawiane przy drodze trzy krzyże z belek drewnianych - duże, na środkowym często kapliczka. Nie wyglądają mi na upamiętnienie miejsca wypadku - dobrze znane z innych miejsc w Polsce. Wiesz coś na temat tego zwyczaju?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich krzyży jest w naszym regionie bardzo dużo. Słyszałam, że mamy w okolicy zapaleńca, który je sam majstruje i ustawia, gdzie mu się wydają potrzebne lub ważne. Trwa to dosyć długo i krzyże stają się coraz starsze. Często też bywają po dwa.
      Jak już tak pytasz, to poszukałam informacji i znalazłam artykuł prasowy na ten temat: http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/wiadomosci/art/8233191,tajemnica-krzyzy-przy-drodze,id,t.html

      Usuń
    2. Super - bo już myślałem ze jak w Harcerstwie wędrowaliśmy "śladami Czarnych Stóp" to je przeoczyłem. A one stosunkowo młode.
      Dzięki

      Usuń
    3. Faktycznie - stare nie są, to, można powiedzieć, wytwór 21. wieku.

      Usuń