Nasi
nieustraszeni koledzy po raz kolejny zlekceważyli prognozę pogody i
pomaszerowali na trasę. I znów im się udało – burza była dopiero po ich
powrocie.
Wyjechali
wcześnie rano (to też dobry sposób na unikniecie spotkania z burzą) do Brodów
Iłżeckich i pomaszerowali szlakiem w kierunku Krynek, gdzie obejrzeli kościół z
jego znaną drewnianą bramą.
dziewiętnastowieczny krzyż z figurą Chrystusa Frasobliwego
Kolejnym
punktem programu wycieczki był Rezerwat Skały w Krynkach. Tu trochę poszaleli z
aparatami fotograficznymi i pomaszerowali dalej.
Szlak,
którym szli, prowadzi do Kałkowa, ale oznacza jednocześnie sporą porcję asfaltu
pod stopami. Zrezygnowali więc z tego szlaku i poszli skrajem lasu z widokiem
na Kałków.
Ich celem
była stacja kolejowa w Stykowie, do której prowadzi solidna asfaltowa droga,
ale i ją ominęli wybierając polne i leśne ścieżki.
I tak
pokonali 18 kilometrów, a na stacji mieli czas na lody, bo
przyszło im trochę poczekać na pociąg.
Zdjęcia – Andrzej i Janek
O kurde... fajne foty :)
OdpowiedzUsuńTo Janka, naszego Janka.
UsuńAle "wyrazami" bym, nie rzucała. ;)
Piwo dla panów! (Przy najbliższej okazji stawiam).
OdpowiedzUsuńSam też się burzy nie boję i jak "wali" w naszą okolicę to ja wtedy na balkon lub taras z lubością zapalić papierosa (palę jednego z dwa dziennie, więc czekam na wybitne okazję, albo... wieczór). A żona wtedy przycupnięta i skulona gdzieś wewnątrz łóżka woła spod pięciu kołder "nie idź tam, zostań tu że mną!!!".
Zamiast żonę przytulić i pocieszyć, że burza to nic strasznego...
UsuńJak by to powiedziała jedna z bohaterek nieśmiertelnej Ani z Zielonego Wzgórza "typowo po męsku".
Ulubiony cykl mojej żony...
UsuńTo już ją polubiłam, chociaż nie znam osobiście. Wiadomo - bratnia dusza.
OdpowiedzUsuń