Zaczniemy
skromnie – od miejsc mniej znanych, choć niewątpliwie wartych obejrzenia.
Trzeba się tam wspiąć o własnych siłach, zdobyć szczyty, przejść kilometry ścieżek,
zachwycić się terenem, widokami.
na początek - widok ze Szczelińca Wielkiego
ciemiężyca
dziwny pień w górskim lesie
Siedmioosobowa
grupka miłośników gór wybrała się tym razem do Jeleńca, gdzie znalazła
schronienie w gościnnym pensjonacie. Bardzo im się tam dobrze
mieszkało i prosili, żeby podziękować gospodarzowi, panu Wiesławowi
Nagórskiemu, co niniejszym czynię (a tu link do strony pensjonatu).
dom pana Wiesława
Koledzy
sporo wędrowali po górach. Pierwszego dnia zdobyli między innymi Kruczą Kopę.
ruszyli zgodnie
przeszkody terenowe
urwisko w pobliżu szczytu
szczęśliwi zdobywcy
Ale w tym
dniu największe wrażenie wyrwały na nich Łężyckie Skałki. Są to porozrzucane
pojedyncze bloki skalne z piaskowca. Nazywa się je Sawanną Afrykańską, bo skały
są rozrzucone na przestrzeni rozleglej łąki z pojedynczymi drzewami. Jednym
słowem, koledzy nic tylko wypatrywali, zza której skały wyskoczy lew. A może
Staś Tarkowski ze sztucerem?
Łężyckie Skałki
rozległe przestrzenie "sawanny"
Skoro już
tak odważni wędrowali sawanną, to i do piekła ich zaniosło, a konkretnie do
Piekielnej Doliny koło Polanicy. Tworzy ją dolina Bystrzycy Dusznickiej, która
przepływa miedzy zalesionymi stokami Wolarza i Piekielnej Góry.
Bystrzyca Polanicka
różne oblicza górskiego lasu
skromny szczyt Wolarza, ale podejście "daje popalić"
Były też na
ich trasach inne szczyty, jak choćby Puchacze, Kopa Śmierci czy Skalne Grzyby. Może
i próbowali te grzybki wcisnąć do koszyka na kolację, ale nic z tego – zostały
na miejscu.
Skalne Grzyby
Tyle
pierwszych wrażeń. Zapraszam na kolejne relacje. Uprzedzam – będą ciekawe
widoki. Oj, będą.
Zdjęcia – Andrzej i Janek
Aj waj, aleście mi rozbełtali wyobraźnię! Niby już tam byłem, ale zawsze zostaje ogromny niedosyt zwłaszcza że wtedy to głównie jeździliśmy, bez włóczęgi po szlakach, a opony skutecznie izolują od ducha ziemi.
OdpowiedzUsuńSzlak trzeba poczuć pod butami, wtedy jest najpiękniej. Zmęczysz się, ale zapamiętasz.
UsuńBa... mi to mówisz...
UsuńDojechać autem, wysiąść, trzasnąć setkę fotek, a potem odjechać na suty obiad i piwo... turystyka pełną gębą i dla lokalnych społeczności najlepsza bo tacy najwięcej pieniędzy zostawiają. Ale klatka Faradaya którą stanowi karoseria ... itd. itp.
No właśnie. Ja to długo taka naiwna byłam, że się dziwiłam, skąd ci turyści taką świetną kondycję mają - ja upocona ledwo wlazłam na taką np. Czantorię, a tam pełno zrelaksowanych grupek poleguje, piwko sączy. Zero zmęczenia. Dopiero mi ktoś litościwie wytłumaczył, że to przybysze z wyciągu. I z nich jest zysk. Bo ja pić nie będę, żeby się nie sturlać przy schodzeniu.
UsuńPiękna fotorelacja... :)
OdpowiedzUsuńChłopaki się starają. Zapraszam do oglądania następnych.
Usuń