Nie
obawiajcie się – ruiny odwiedziłam w
biały dzień. Ba, nawet w ostrym słońcu. Jedynymi groźnymi stworami okazały się
krwiożercze komarzyce, które mnie zaatakowały wielkim stadem, kiedy przeszłam
na zacienioną stronę.
Gdzie
te ruiny?
W
Suskowoli. Bardzo blisko drogi, którą mieliśmy iść z Pionek do Zwolenia, ale
nie poszliśmy, bo rzekomo te ruiny nie istnieją. Otóż istnieją, proszę kolegów.
Nie można powiedzieć, że mają się dobrze, bo mają się raczej coraz gorzej
(oglądałam zdjęcia zrobione kilka lat temu – tu link). Drzewa i krzewy
zdobywają teren, ściany w odwrocie, a raczej w rozsypce.
Tak
wygląda obecnie fronton dworu.
A
to jego boczne ściany. Raczej ich resztki.
Tylnej
ściany nie sposób pokazać, bo zamiast niej zieje dziura, ginąca całkowicie
wśród zarośli.
Zapuściłam
żurawia do wnętrza. Bez obaw. Stałam na zewnątrz – od czego ma się obiektyw ze
zmienną ogniskową?
Dlaczego
ten dwór taki tajemniczy? Otóż gdziekolwiek zaglądałam w Internecie, wszędzie
natrafiałam na apel o informacje. Nie wiadomo, kiedy dwór powstał, dlaczego
popadł w ruinę. Podobno miały tu miejsce jakieś ważne wydarzenia w czasie 1
wojny światowej. Może znajdowało się tu dowództwo, a może przebywał sam
Marszałek. No – nikt nic nie wie.
Jedno
jest pewne – warto było tu zajrzeć, bo niedługo ruiny mogą przegrać z
roślinnością.
A
roślinność tu ładna. Chodzi mi o dorodne drzewa. Zapewne pozostałość dworskiego
parku.
Można sobie wyobrazić piękny podjazd, alejki, gości i gospodarzy.
Teraz
nawet nie wiadomo, kto tu jest gospodarzem czy właścicielem. Brak jakichkolwiek
informacji. Nawet tabliczek z zakazem wstępu nie umieszczono, to sobie trochę pozwiedzałam.
Dobrze ,ze dotarłaś... ja tak daleko się nie wypuszczam.
OdpowiedzUsuńA to przy okazji innej "tajemniczej wyprawy Ani", o której napiszę w stosownym czasie.
UsuńJa bym sobie wtargnięcia nie odmówił...
OdpowiedzUsuńSuskowola... skądś brzmi znajomo...
Najczęściej było tak że majątek ziemski rozparcelowano, dobytek rozkradziono, właściciele woleli zostać na zachodzie a z dworrm nie było co zrobić, bo np nie nadawał się na szkołę albo DPS... więc pozwolono mu niszczeć.
Mnie głównie powstrzymały rzepy, które oblepiły spodnie i utrudniły poruszanie się. Poza tym - tam naprawdę nie ma gdzie nogi postawić.
UsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńI masz niedaleko. Jak przypuszczam.
Usuń