Kilka
osób bardzo zachwalało ten rezerwat. Trzeba się więc tam było koniecznie
wybrać. Moim zdaniem zachwalający nie przesadzali. Sami zobaczcie.
Wybierzmy
się razem na spacer do rezerwatu Biała Woda w Jaworkach.
nasza grupa w rezerwacie
Ten
rezerwat składa się z kilku części, ale przeciętny turysta nie odróżnia ich,
tylko się po prostu czuje dobrze wśród skał, łąk i przyrody.
biegacz na trasie
Przede
wszystkim zajmijmy się wodą – to ładny potok o nazwie Biała Woda. Towarzyszy
nam podczas całej wycieczki. Słyszymy jego szum, podziwiamy urocze kaskady,
przechodzimy nad nim po mostkach albo w bród, bo woda płyciutka. Ma też drobne
dopływy, które łączą się z nim na terenie rezerwatu.
różne oblicza potoku Biała Woda
Potok
przepływa między skałami. Pierwsza z
nich to Czubata.
Czubata Skała
Później
w pobliżu Smolegowej Skały robi się nieco ciaśniej i tu mamy Wąwóz Międzyskały.
fragment Smolegowej Skały
w wąwozie
W
dalszej części rezerwatu przechodzimy obok skały o nazwie Sfinks, która ma
lekko czerwonawe zabarwienie. Żeby ją dobrze zobaczyć, trzeba zadrzeć głowę, bo
wznosi się raczej wysoko nad drogą.
Sfinks
Ostatnia
skałka, do której docieramy, to Kociubylska Skała. W jej pobliżu do Białej Wody
wpada Brysztański Potok, my robimy sobie mały postój i zawracamy, bo do
ostatniej części rezerwatu nie prowadzi szlak turystyczny, a to znaczy, że nie
wolno tam wchodzić.
Ciężko było znaleźć podporę pod aparat do użycia samowyzwalacza, stąd zdjęcie "podłogi" przed skałą, ale my się zmieściliśmy w kadr. I o to chodzi. 😉
Przejście
drogą nad potokiem to także spacer po trudnej historii okolicy. Spotykamy jej
ślady – to pozostałości wsi Biała Woda, zamieszkanej przez Rusinów
Szlachtowskich (Łemków). Mieszkańców wysiedlono w
czasie niesławnej akcji „Wisła”.
ocalałe szczątki pamięci - drewniany krzyż z wycięta z blachy figurą Chrystusa
Mijamy nieliczne bacówki, które zapraszają na spróbowanie wyrobów z mleka owczego, w dali pasą
się owce. Krótko mówiąc – pienińskie widoczki.
okolice rezerwatu
W
najbliższej okolicy rezerwatu (tuż przy wejściu) warto przejść kawalątek
czerwonym szlakiem na północ i dotrzeć do Bazaltowej Skałki, która jest przedmiotem
licznych dyskusji geologów na temat jej powstania. Takie to skomplikowane, że
wolę ją tylko pokazać, bo przyjemna dla oka. No i ładnie jest zarośnięta
rojnikiem.
Bazaltowa Skałka solo
natrętni paparazzi w akcji
rojnik
chaber perukowy
A
na zakończenie wpisu wróćmy do miejsc związanych z dawnymi mieszkańcami okolicy
- Rusinami.
Pierwsze
to urocza murowana kapliczka kryta gontem, którą spotykamy przy parkingu przed
rezerwatem. Skromny ten obiekt pyszni się wieżyczką zwieńczoną nadzwyczaj błyszczącą złoconą baniastą
kopułą.
kapliczka w Białej Wodzie
Kapliczkę „zamieszkuje” wielu świętych, a ciekawym śladem jej pochodzenia
są makatki z modlitwą „Ojcze nasz”.
łemkowska makatka
W
samych Jaworkach możemy obejrzeć (niestety tylko z zewnątrz) dawną greckokatolicką
cerkiew – obecnie kościół katolicki pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Cerkiew
zbudowano pod koniec 18. wieku. Wewnątrz znajduje się piękny ikonostas, ale nie
udało nam się go zobaczyć.
kościół w Jaworkach
Więcej
szczęścia mieliśmy w Szlachtowej, gdzie tamtejsza cerkiew (obecnie kościół
katolicki pod wezwaniem MB Pośredniczki Łask) z 1909 roku miała otwarte drzwi
wejściowe.
kościół w Szlachtowej
Jej ikonostas jest również wart obejrzenia, choćby dlatego, że ikony
w nim bardzo odbiegają od tradycyjnego stylu pisania ikon. Zostały one wykonane
w stylu tak zwanej Szkoły Lwowskiej. Są zdecydowanie bardziej „zachodnie”, a
niektóre wcale ikon nie przypominają.
ikonostas
ikona przedstawiająca Boże Narodzenie w scenerii Pienin
Jeśli
ktoś zauważył, że na tej wycieczce mogliśmy zajrzeć do Muzeum Pienińskiego, to
ma rację. Ale nie zajrzeliśmy. Może przy okazji kolejnego kiedyś pobytu w Pieninach…
PS
To ostatnia relacja z wypadów pieszych w Pieniny, ale nie ostatnia z wyjazdu.
Nie cieszcie się. Jeszcze sporo materiału zostało.
Zdjęcia – Zosia i ja
Naprawdę pięknie. Lubię szlaki, które prowadzą przy rzece.
OdpowiedzUsuńJa też lubię, a ta woda bardzo przyjemna i na oko i na ucho.
UsuńO, bardzo ciekawy ten krzyż. Była mowa o takich właśnie - z daszkiem w kształcie podkowy w artykule o krzyżach z daszekiem (kiedyś do niego już linkowałem):
OdpowiedzUsuńhttp://www.muzeum-radom.pl/turystyka/zabytki/wiekowe-drewniane-krzyze-kryte-stromym-daszkiem-z-regionu-radomskiego-inwentaryzacja-ginacego-dziedzictwa/2034
Ten blaszany wizerunek Jezusa zapewne kiedyś był tłem dla figurki. Widać tam ślady malunku. Bardzo interesujące znalezisko!
Nie wydaje mi się, że krzyż był tłem dla figurki. Na południu Polski często spotyka się takie właśnie blaszane krzyże. One są malowane, a tu malunek z wiekiem wyblakł. Przypomniałam sobie o podobnym krzyżu z miejscowości Strumień (na blogu http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2014/07/gdzie-strumien-zyje-zwolna.html)ten jest nowy.
UsuńTekst z linka bardzo interesujący, ale może odezwie się za jakiś czas beskidnick i uściśli to, co ja sobie przypominam. Otóż on kiedyś w komentarzu pisał o podobnych daszkach nazywając je chyba "gloria". Ale tam daszki miały jeszcze promienie.
W tym artykule jest właśnie informacja, że na tych blaszkach bywał polichromowany wizerunek Chrystusa. Jest tam nawet zdjęcie takiego krzyża z blaszką i figurą, z tym że blaszka była już pomalowana na jeden kolor, a autor tylko przypuszcza, iż był tam jeszcze malunek.
UsuńKiedyś trafiłem na taką sztukę w Chruślicach koło Wolanowa
https://photos.app.goo.gl/xKnmu1etJLQaXD6G9
A, jeszcze dopatrzyłem się, że przestrzeń pod daszkiem jest zamknięta - są tam chyba te "zaplecki", o których mowa w artykule:)
ale też mogłem dokonać nadinterpretacji - czyli był tam krzyż z "blaszanym Jezusem", a figurkę powieszono później i blaszka stała się tłem:)
UsuńWszystko to tylko nasze przypuszczenia. Gdyby nie wygnano rdzennych mieszkańców tych terenów, to można by było zapytać, a tak jesteśmy zdani na domysły.
UsuńChociaż, z drugiej strony, te krzyże z artykułu w naszych okolicach i też ludzie nie pamiętają ich historii.
To taka tania wersja krucyfiksu, bardzo ludowa. Łemkowie zazwyczaj starali się wykonywać je z kamienia (przynajmniej ci z Beskidu Niskiego). Tu może być tak że malunek np. z przedstawienia cerkiewnego został zaadaptowany do krzyża, sporo zostało takich bezpańskich dewocjonaliów po przesiedleniach.
UsuńDaszek jest zwyczajny, o glorii mówilibyśmy gdyby miał promienie (chwalebna) lub kolce (bolesna). Ten to zwykła osłona przed deszczem. Na pewno stanowi ciekawostkę i inspirację do rozmyślań o historii tych terenów.
Bardzo dziękuję. Wiedziałam, że na Ciebie można liczyć.
UsuńTaki sam "blaszany Chrystus" jest w Jaworzynie Tatrzańskiej obok kościoła św.Anny. Tam fundator był zamożny więc to może kwestia mody?
Usuńhttps://photos.app.goo.gl/eogdRFsMGDFw4hvK6
Na kościele w Nowej Białej też ten typ figury. I przed cmentarnym kościołem w Krempachach również, ale nie dawałam osobnych zdjęć, bo we wpisie i tak było dużo materiału. Na powiększeniu da się zauważyć.
UsuńTereny świetne, bardzo je lubię bo tam miejscami "koniec cywilizacji".
OdpowiedzUsuńTłumów jak na Trzech Koronach czy w Homolu też nie ma. W ogóle Jaworki uważam za sto razy lepszą bazę wypadową niż Szczawnicę.
Mnie najbardziej rozbawił kierowca samochodu osobowego, który na parkingu w Jaworkach pytał, jak stąd najkrótszą drogą dojechać na Słowację. I weź mu wytłumacz. Pieszo by miał najbliżej.
UsuńA z bazą w Jaworkach - warto wziąć tę myśl na przyszłość pod uwagę.
Kilkoma traktami dało by się przejechać... może? Bo sam nie próbowałem. Gadałem w latach 90tych z miejscowym co przechwalał się iż na Słowację to zaprzęgiem konnym z wozem jeździł po przemyt, ale czy to prawda? Na pewno były drogi dla pograniczników, jak ktoś miał układy...
UsuńFakt - stamtąd na Słowację samochodem to ... już chyba lepiej się wrócić do domu ;-)