środa, 26 czerwca 2019

Zurych nieoczywisty

Miejsca najbardziej popularne turystyczne „zaliczyłam” podczas pierwszego pobytu (tu i tu linki). Teraz pora wyszukać coś innego.
Na moje plany spory wpływ miała pogoda, która w dniu zwiedzania postanowiła się popsuć. Miasto zrobiło się mokre, pochmurne, z fotografowania obiektów nici.

nad Jeziorem Zuryskim zaraz zacznie padać 

trzeba uciekać przed deszczem
 
Nie przeszkodziło to na szczęście realizacji mojego największego zuryskiego marzenia – obejrzenia biblioteki Wydziału Prawa Uniwersytetu Zuryskiego. W strugach deszczu, niewygodnych butach, pod parasolką dotarłam na wzgórze, które zajmuje uniwersytet, a potem trzeba było tylko odszukać budynek właściwego wydziału i wejście do biblioteki. 
Biblioteka mieści się w budynku z roku 1909, zaprojektował ją hiszpański architekt Santiago Calatrava. Jej budowa trwała 15 lat i została ukończona w roku 2004. Zajmuje ona dawny dziedziniec wewnętrzny budynku. I wbrew pozorom nadal takim dziedzińcem pozostaje, ponieważ każda jej kondygnacja jest otwarta do wewnątrz. 

spojrzenie z parteru centralnie w górę 
 
hol na parterze

spojrzenie w gorę z boku holu
  
Wszędzie panuje absolutna cisza. Między piętrami poruszają się bezszelestnie szklane windy, wszędzie sztuczne oświetlenie, a dzienne światło wpada przez szklaną kopułę.

 kopuła 

wnętrze biblioteki

Na parterze ustawiono dwie rzeźby autorstwa Calatravy, chwilowo jedna nieobecna – jest prezentowana na wystawie poza Zurychem.

 rzeźba bez tytułu (inne dzieła tego architekta na blogu w tym linku)

A teraz szybki przeskok w czasie i zaliczamy drugi spacer po mieście. Jest słoneczne popołudnie. Wysiadamy na stacji kolejowej, na której kolejarze przygotowali ogródek dla pasażerów.

 ławki dworcowe z ogródkiem warzywnym

Spacerujemy w przyjemnym parku nad rzeką Sihl, podziwiamy betonowy most Schauffacherbrücke z końca 19. wieku. Beton, z którego zbudowano most, jest ukryty pod płytami z granitu i piaskowca, a ozdobą konstrukcji są efektowne filary zwieńczone lwami z brązu.

nad rzeką Sihl

jeden z lwów wieńczących most
 
Tak jakoś nie wiadomo kiedy docieramy do centrum miasta. Mijamy budynek Poczty Głównej ozdobiony kolorowymi mozaikami i zaraz znajdziemy się przy Dworcu Głównym.


mozaiki na zbudowanym w roku 1930 budynku poczty 
 
Przed nami wejście na dworzec ozdobione instalacją artystyczną  poświęconą  szwajcarskiemu matematykowi i politykowi Hansowi Künzi, któremu to miasto zawdzięcza rozwój kolei. „Pomnik” jest dziełem niecodziennym – to 400 kółek z rurek neonowych. Według autora – jest nim belgijski artysta Carsten Höller – mogą one przypominać ruch pociągów albo ruch pasażerów. No w ruchu faktyczne są. 


 pomnik, jaki jest, każdy widzi, a interpretacja to już sprawa indywidualna

Pokazywane przeze mnie wyjście prowadzi z dworca na Europaplatz, który przechodzi w jedną z najmocniej dyskutowanych w Szwajcarii ulic. Nosi ona nazwę Europaallee (Aleja Europejska) i jest od wielu lat projektowana, budowa trwa już 10 lat i na razie nie zmierza ku końcowi. Powstają tu nowoczesne biurowce, planowane są i budynki mieszkalne, sklepy, kina i kto wie, co tam jeszcze. Głównym inwestorem jest szwajcarska kolej. 

aleja w budowie

i w słońcu (w głębi po lewej - wejście na halę dworcową, na którym umieszczona jest pokazywana wcześniej instalacja)
 
Miałam okazję wejść do jednego z biurowców przy tej alei i podziwiać panoramę Zurychu z jego okien.

widok na kościół reformowany w dzielnicy Enge

widok na miasto z wieżą kościoła św. Jakuba w centrum 

Alpy na horyzoncie
 
Co ciekawe, we wnętrzu tego biurowca architekci dostosowali wystój do miejsca, gdzie budynek się znajduje, czyli bliskości Dworca Głównego. Tak więc sale wypoczynkowe dla pracowników nawiązują do europejskich miast. Dzięki temu w ciągu niespełna pół godziny mogłam się przenieść z Londynu do Brukseli, potem Hamburga czy Wiednia. 

 stara tablica dworcowa w biurowcu

gabinet w Londynie

salka nawiązująca do modelu Atomium w Brukseli 

Zajrzałam też do innego biurowca tej firmy, gdzie pracownicy mają możliwość relaksu w czasie przerwy w takich oto wnętrzach:

elegancki salon jak z filmów o Bondzie, gdzie próbuję ułożyć łamigłówkę

saloon z Dzikiego Zachodu  

 kraina lego
 
Takie oto miejsca obejrzałam tym razem w Zurychu. W kolejnym wpisie pokażę jeszcze jedno zupełnie nieoczywiste miejsce. Nawet nie zgadujcie, jakie, bo i tak nie macie szans zgadnąć. W każdym razie ja byłam zaskoczona, kiedy się tam znalazłam.

Zdjęcia – Kasia i ja

10 komentarzy:

  1. Biblioteka jak w zamku Czocha z ukrytymi przejściami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu też była jedna sala z ukrytym przejściem do piwniczki z winami. Z tym, że butelki i beczki puste - jedynie dekoracja.

      Usuń
  2. Biblioteka absolutnie niezwykła, podejrzewam jednak iż jej treść zabiła by mnie śpiączką w 15 minut ;)

    Ewidentnie widać że Helwetom ta Europa to nie do końca "idzie" ;)

    Ale całość wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księgi - cegły, ale łamigłówka - masakra, nie dałam rady ułożyć siódemki z czterech małych niewinnych kawałeczków. Przy tym zabawy jest sporo, bo leży toto takie niewinne i myślisz "co tam", a potem nijak nie idzie.
      A Europa wolno się rozwija w aleję. Myślę jednak, że oni, jak się już wzięli, to zrobią.

      Usuń
  3. Trzy rzeczy zainteresowały mnie najbardziej: biblioteka, rzeka i mozaiki. Czy można tam pływać kajakiem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblioteka to było moje marzenie od czasu, gdy o niej usłyszałam. Czytelnicy siedzą tam przy olbrzymim stole wokół centrum każdej kondygnacji.
      Nie wiem, jak z kajakami na rzece, ale na Jeziorze Zuryskim widziałam pana w łódce, to i kajak by się na pewno prześlizgnął.

      Usuń
    2. To co Maga, organizujemy spływ po jeziorku ;)?

      Usuń
    3. Dajcie znać o terminie, będę obserwatorem z ramienia bloga. ;)

      Usuń
    4. Nie ma głupich, płyniesz z nami.

      Usuń
    5. Ok, będę wypatrywać dużych obiektów pływających, żeby uniknąć zderzenia ze statkiem.

      Usuń