piątek, 1 lipca 2016

Ruiny tajemniczego dworu


Nie obawiajcie się – ruiny odwiedziłam  w biały dzień. Ba, nawet w ostrym słońcu. Jedynymi groźnymi stworami okazały się krwiożercze komarzyce, które mnie zaatakowały wielkim stadem, kiedy przeszłam na zacienioną stronę.
Gdzie te ruiny?
W Suskowoli. Bardzo blisko drogi, którą mieliśmy iść z Pionek do Zwolenia, ale nie poszliśmy, bo rzekomo te ruiny nie istnieją. Otóż istnieją, proszę kolegów. Nie można powiedzieć, że mają się dobrze, bo mają się raczej coraz gorzej (oglądałam zdjęcia zrobione kilka lat temu – tu link). Drzewa i krzewy zdobywają teren, ściany w odwrocie, a raczej w rozsypce.
Tak wygląda obecnie fronton dworu.




A to jego boczne ściany. Raczej ich resztki.



Tylnej ściany nie sposób pokazać, bo zamiast niej zieje dziura, ginąca całkowicie wśród zarośli.  


Zapuściłam żurawia do wnętrza. Bez obaw. Stałam na zewnątrz – od czego ma się obiektyw ze zmienną ogniskową?



Dlaczego ten dwór taki tajemniczy? Otóż gdziekolwiek zaglądałam w Internecie, wszędzie natrafiałam na apel o informacje. Nie wiadomo, kiedy dwór powstał, dlaczego popadł w ruinę. Podobno miały tu miejsce jakieś ważne wydarzenia w czasie 1 wojny światowej. Może znajdowało się tu dowództwo, a może przebywał sam Marszałek. No – nikt nic nie wie.
Jedno jest pewne – warto było tu zajrzeć, bo niedługo ruiny mogą przegrać z roślinnością.
A roślinność tu ładna. Chodzi mi o dorodne drzewa. Zapewne pozostałość dworskiego parku.



Można sobie wyobrazić piękny podjazd, alejki, gości i gospodarzy. 

 
Teraz nawet nie wiadomo, kto tu jest gospodarzem czy właścicielem. Brak jakichkolwiek informacji. Nawet tabliczek z zakazem wstępu nie umieszczono, to sobie trochę pozwiedzałam.

6 komentarzy:

  1. Dobrze ,ze dotarłaś... ja tak daleko się nie wypuszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to przy okazji innej "tajemniczej wyprawy Ani", o której napiszę w stosownym czasie.

      Usuń
  2. Ja bym sobie wtargnięcia nie odmówił...
    Suskowola... skądś brzmi znajomo...
    Najczęściej było tak że majątek ziemski rozparcelowano, dobytek rozkradziono, właściciele woleli zostać na zachodzie a z dworrm nie było co zrobić, bo np nie nadawał się na szkołę albo DPS... więc pozwolono mu niszczeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie głównie powstrzymały rzepy, które oblepiły spodnie i utrudniły poruszanie się. Poza tym - tam naprawdę nie ma gdzie nogi postawić.

      Usuń