13 lutego Andrzej
namówił nas na wyjazd do Samsonowa, ja obliczyłam długość trasy na „25 plus” –
po jej przejściu mam wrażenie, że ten „plus” był dosyć duży. Ale warto było
iść, bo pojawiły się też inne plusy.
Na starcie zajrzeliśmy
na teren dawnej Huty Józef w Samsonowie. Lubię takie zabytki przemysłowe, w
których jest widno, nie ma usmarowanych maszyn i kurzu. Józef jest właśnie
taki. A, że to ruina, to już inna sprawa. W każdym razie wielki piec i słynna
wieża gichtociągowa (uwielbiam to słowo – brzmi jak muzyka przemysłowa)
wyglądają bardzo przyzwoicie lekko przyprószone śniegiem. Zwłaszcza, że śnieg
przykrywa ślady obecności innych odwiedzających to miejsce.
Huta Józef w Samsonowie