Ostatnio
staramy się być przynajmniej raz w roku w tym miejscu. Bywały lata, że nie
mieliśmy jak się tam dostać (problemy z dojazdem), ale się rozpracowało
połączenia i radzimy sobie.
Tym
razem ulegliśmy czarowi kierowcy busa z Kielc do Rudek, który nas formalnie
zaciągnął do siebie, a potem z fasonem dostarczył na rynek w Nowej Słupi.
Wysiedliśmy.
Pogoda jak drut. Trochę się ponarzekało, że niebo zbyt niebieskie i chmurek
malowniczych brakuje, ale mimo wszystko ruszyliśmy na zaplanowaną trasę.
tegoroczny wrzesień nie przyzwyczaił nas do takiego nieba