wtorek, 27 września 2016

Nie zawsze wszystko się udaje

Tego wpisu miało nie być, ale ostatecznie, czego się tu wstydzić. Czasem coś się zaplanuje, a realizacja wyjdzie zupełnie inaczej.
Podczas naszej wielkiej wyprawy w okolice Klimontowa zaliczyliśmy dwa niepowodzenia. I o nich teraz opowiem.
Kolega Ed zaplanował oglądanie pałacu w Górkach Klimontowskich.  Podobno ten właśnie pałac widywał z okna swojego pokoju Wiktor Zysman – późniejszy Bruno Jasieński. No, może...
Podobno ja widziałam ten pałac w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. No, nie wiem…
Ala istnieją dowody na to, że kolega Ed tam był i widział opuszczony pałac popadający w ruinę. 
Był to drugi (obok Włostowa – tu link) pałac Karskich. Pod koniec XIX wieku był własnością Włodzimierza Karskiego herbu Jastrzębiec, który zlecił przebudowę pałacu pod kierunkiem Władysława Marconiego (to syn Henryka – projektanta palcu Karskich we Włostowie).
Po wojnie w pałacu działała szkoła mechanizacji rolnictwa. Uległ pożarowi, został opuszczony. Mimo wszystko trzymał się nieźle. Tak wyglądał ponad dwadzieścia lat temu.

niedziela, 25 września 2016

Po bitwie pod Konarami

Konary to miejscowość położona niedaleko Klimontowa. W maju 1915 roku w niej właśnie znajdowały się główne pozycje I Brygady Legionów pod dowództwem J. Piłsudskiego, tu stacjonował sztab. Oczywiście legiony nie walczyły jako polska armia, a były formacją w składzie Armii Austro – Węgierskiej.
Bitwa toczyła się na rozległym terenie w dolinie rzeki Koprzywianki, trwała, jak się podaje, od 16 do 24 maja. Legiony nie odniosły w tej bitwie spektakularnego zwycięstwa, ale utrzymały linię strategiczną na Koprzywiance. 

na rozstaju dróg w Konarach - kamień upamiętniający bitwę 

czwartek, 22 września 2016

Byliśmy w Klimontowie

I jesteśmy pod wrażeniem.
Tyle tu obiektów wartych obejrzenia, że zapowiada się najdłuższy i najnudniejszy wpis. No, chyba, że się czytelnikom Klimontów spodoba chociaż w części tak, jak nam. 
Klimontów uzyskał prawa miejskie w roku 1604 dzięki staraniom Jana Zbigniewa Ossolińskiego (obecnie to znów wieś, jak przed tą datą). Ossoliński też sprowadził do Klimontowa dominikanów i był fundatorem  tutejszego klasztoru. 

jedna z części budynku klimontowskiego klasztoru

poniedziałek, 19 września 2016

Jak trafiliśmy do ogrodu rzeźb

Zupełnie nieoczekiwanie się tam znaleźliśmy, bo kierownictwo zawiadomiło jedynie o miejscu i czasie startu na trasę niedzielnej wycieczki, a więcej szczegółów nie podało. Poza tym w deszczową niedzie nie było pewności, że w ogóle wybierzemy się gdziekolwiek. 
Mimo niepewnej pogody wyruszyliśmy z domu.
I tak dojechaliśmy busem do Mirca, z którego zwykle wyrywamy szybkim krokiem na trasę. Tym razem szczęśliwie przestało padać, więc zarządzono spokojne zwiedzanie.
Udaliśmy się w kierunku kościoła pod wezwaniem świętego Leonarda. Zbudowano go na początku XIX wieku w tak zwanym stylu oficjalnym, na jaki wydał zgodę car Mikołaj I. Może nie jest to jakiś szczególnie efektowny budynek, ale po pierwszym zdumieniu jego wyglądem można się przyzwyczaić i polubić. 

kościół pod wezwaniem św. Leonarda w Mircu 

sobota, 17 września 2016

Te zamki, połamane w zwaliska bez ładu, zdobiły cię i strzegły*

Wszyscy znamy obiegową opinię o królu Kazimierzu Wielkim, który, jak pisał Długosz, „zastawszy Polskę glinianą, drewnianą i nieschludną, pozostawił (…) ją murowaną, ozdobną i wspaniałą.”** Budowle murowane, o których się myśli mówiąc o tym władcy to przede wszystkim potężne zamki obronne. Nie zamierzam dociekać, które zamki w jakich czasach dokładnie powstały (niektóre jednak są podobno starsze) – tym niech się historycy zajmują. Wiadomo jednak, że zamki „bardzo mocnymi murami, domami i wysokimi wieżami, nadzwyczaj głębokimi rowami i innymi urządzeniami obronnymi otoczył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę Królestwa Polskiego.”***
Podróżując po okolicach Opatowa zwiedziliśmy dwa zamki powstałe w tamtych czasach. Sprawdźmy, co zostało z budowli, które „zdobiły i strzegły”*.

Naszym pierwszym celem jest zamek w Międzygórzu, który podobno tak pięknie usytuowany jest na wzgórzu, że widać go z daleka. Nic, tylko byliśmy za blisko, bo zamku nie zauważyliśmy z drogi i trzeba było szukać „języka”.

ruiny zamku w Międzygórzu

czwartek, 15 września 2016

Trzy szczyty kolejno zdobywane w środę

Ta wycieczka miała ściśle określone priorytety. Przede wszystkim musiało być wejście na Jaźwinę, poza tym miało być coś nowego dla wszystkich uczestników i niedużo asfaltu. I co z tego wyszło? Otóż, owe trzy szczyty.
Początek wycieczki był okropny. Tylko anielskiej cierpliwości kolegów zawdzięczam to, że mnie nie wystawili za burtę. A może nie znali planu i nie chcieli usuwać kierownictwa na początku trasy? 
W każdym razie choroba lokomocyjna, której się nabawiłam na bruku w Daleszycach (trzęsło niemiłosiernie i bujało busem) trochę mnie trzymała i byłam nieprzyjemna dla otoczenia. 

ruszamy na trasę (bez szlaku)

wtorek, 13 września 2016

Brama znikąd – donikąd ...*

Pamiętacie niedawny opis ruin zamku Krzyżtopór, zbudowanego przez Krzysztofa Ossolińskiego? Był on budowany między innymi po to, by przyćmić zamek w Ossolinie będący własnością przyrodniego brata Krzysztofa – kanclerza Jerzego Ossolińskiego. Czy to się udało, trudno dziś stwierdzić. Zbudowany w latach trzydziestych XVII wieku zamek w Ossolinie podobno był potężny (a może nie), ale na pewno niezwykle bogato urządzony.
Po nagłej śmierci właściciela w roku 1650, a potem splądrowaniu zamku przez wojska szwedzkie i wojska Rakoczego zamek podupadał, aż wreszcie w roku 1816 został wysadzony w powietrze przez ówczesnego właściciela Antoniego Ledóchowskiego (podobno z powodu nadziei na znalezienie skarbów, a może dla zapobieżenia zastawieniu majątku – tak czy inaczej głupio).   
Teraz o miejscu, gdzie był zamek świadczy pozostałość owej „bramy znikąd donikąd”, czyli arkady mostu łączącego przed wiekami zamek z pobliskimi zabudowaniami gospodarczymi.

niedziela, 11 września 2016

Jak zdobywaliśmy Osieczyńską Górę

Powiecie – bez problemu. Przecież to kolejny z mikrusów świętokrzyskich. No to znajdźcie szczyt tej góry. 

Osieczyńska przed nami (widok z Zalezianki)

piątek, 9 września 2016

Krótki spacer po Przedborzu

Spacer krótki, bo najciekawsze miejsca w Przedborzu są w niewielkich odległościach. Wniosek – nie męczymy się, a jest co obejrzeć. Już sama dawna zabudowa miasta ma urok.

na jednej z ulic

czwartek, 8 września 2016

Zdobyliśmy Fajną Rybę, ale jej nie zjedliśmy

Na „połowy” trzeba się było wybrać do województwa łódzkiego, ale właściwie cała nasza rybacka wyprawa balansowała miedzy dwoma województwami.
Po drodze do Ryby warto zauważyć dwie miejscowości (nasze, świętokrzyskie). Pierwszą jest Fałków. Byliśmy tam ze trzy lata temu (tu link do relacji), niby niedawno, ale zauważyliśmy zmiany, to może choć mała wzmianka.
Naszą uwagę przykuwa kościół o wielce skomplikowanych losach. Jest on zabytkiem, a właściwie to obiekt dosyć nowy – płonął kilkakrotnie, ostatnia wersja budowli pochodzi z lat trzydziestych XX wieku, a i ona też kilka razy uległa zniszczeniu i była odnawiana w latach powojennych. I jak nie pokazać takiego ciężko przez los doświadczonego kościoła?

kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy w Fałkowie 

wtorek, 6 września 2016

Imponujące ruiny

Pierwszy raz usłyszałam o nich z telewizora, kiedy profesor (a może wtedy jeszcze tylko doktor) Wiktor Zin rysował węglem bramę, przy której wyrzeźbiono wielki krzyż po jednej i topór po drugiej stronie. Tyle lat minęło, a ja ciągle pamiętam ten wykład i rysunek. To wieża bramna zamku Krzyżtopór w Ujeździe zbudowanego w pierwszej połowie XVII wieku przez Krzysztofa Ossolińskiego.  

po lewej tajemnicza litera "W", krzyż - symbol wiary (Ossoliński był zagorzałym zwolennikiem kontrreformacji), po prawej topór - herb Ossolińskich i data budowy zamku

poniedziałek, 5 września 2016

O tym, jak nie trzymaliśmy się planu i co z tego wyniknęło

Zaplanowałam wycieczkę z Bodzentyna do Wzdołu. Dla nabrania rozpędu przez Górę Miejską, bo to dłuższa droga wypadnie. Miało być minimum asfaltu i maksimum cienia, bo niedziela upalna.
Początek podejścia niestety asfaltowy, ale tylko do skraju lasu. Za to ze znanymi od lat widokami na Dolinę Bodzentyńską.  

początek podejścia asfaltowym wężykiem

niedziela, 4 września 2016

Czy warto zatrzymać się w Iwaniskach?

Wyobraźcie sobie, że wybraliście się na wycieczkę do zamku Krzyżtopór. Szukacie informacji na jego temat, no to może zatrzymacie się w Iwaniskach i zapytacie w Urzędzie Gminy o informacje. Błąd – nie warto nawet pytać, odeślą was do zamku, tam podobno są informatory. A tu nic wam o gminie oraz jej atrakcjach nie powiedzą.
Więc może jednak lepiej przejechać przez te Iwaniska i nie zawracać sobie nimi głowy?
My zatrzymaliśmy się. I to kilka razy.
Pierwszy postój – przy cmentarzu parafialnym, który znajduje się przy drodze z Opatowa. Skromnie jest. Kilka starych nagrobków i dwie ciekawe kaplice. 

kaplica grobowa Łempickich powstała w roku 1833

piątek, 2 września 2016

Co wam się nie kojarzy z okolicą Chęcin?

Wiele miejsc się kojarzy, ale mało kto mówiąc „Chęciny” pomyśli „Grząby Bolmińskie” i „Grzywy Korzeczkowskie”. Jeśli nie mam racji, to się cieszę.
Nasza grupa zaniedbuje te dwa pasma. Moim zdaniem niesłusznie. Co będzie do okazania.
Jest środa. Startujemy w Bolminie. Kierownictwo wycieczki oczywiście przegapia przystanek, więc zdezorientowany kierowca, żeby tej zrozpaczonej kobieciny z plecakiem już zupełnie nie dobić, wyrzuca nas z busa na pierwszym bezpiecznym miejscu za przystankiem. Dzięki temu możemy znów zajrzeć do bolmińskiego kościoła p.w. Narodzenia NMP.

pola Bolmina