środa, 31 stycznia 2018

Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki

No nie. I już. A dlaczego? No, choćby dlatego, że ktoś z tej rzeki (czytaj trasy wycieczkowej) śnieg usunął. I już ona inna się robi.

 Gdzież są te niegdysiejsze śniegi?

piątek, 26 stycznia 2018

Szedł Grzegorz Brzęczyszczykiewicz szosą do Krzcięcina

Tego typu łamańce językowe wymyślaliśmy na trasie w okolicy tytułowego Krzcięcina. Ta nazwa i miejscowość to nie żart – istnieją naprawdę. 

przy szosie w Krzcięcinie

czwartek, 25 stycznia 2018

Antoni syn Antoniego

To rodzinna tradycja, o której mi opowiedział wnuk Antoniego – Witold. Najstarszy syn otrzymywał to imię, a potem zostawał właścicielem młyna. Gdzie?
Już ruszamy w drogę, jak dotrzemy na miejsce, opowiem więcej.
Wysiadamy w Pawłowie. Poranne słońce przebija się przez chmury – może będzie ładny dzień.   

mazowiecki świt

środa, 24 stycznia 2018

Niedzielna wycieczka z widokami i śladami historii

Wyobraźcie sobie taki obrazek: w wielkim białym pokoju malutki biały kotek chłepce mleczko rozlane na białej podłodze. Co widzicie?
My właśnie tyle widzieliśmy na niedzielnej wycieczce.
Już w busie pojawiły się obawy, czy kierowca widzi, dokąd jedzie i wie, gdzie się zatrzymać, bo wokół nas biało. Widocznie coś widział, bo nas wysadził tam, gdzie powinien.

szosa gdzieś między Wzdołem a Bodzentynem

wtorek, 23 stycznia 2018

I płynęły lata za latami …*

Powstanie zostało w krwawy sposób stłumione. Jego bohaterowie cierpieli prześladowania, ukrywali się, znosili trudy katorgi. Niektórzy wrócili do domów i układali nowe życie. Niektórzy układali to życie w nowym miejscu, czasem pod nowym nazwiskiem. Różnie bywało.

Jedni, jak Andrzej Kocia ze Świerczka, uratowali się ucieczką, kiedy ktoś doniósł. Kocia musiał uciekać z domu rodzinnego. Ukrył się we młynie. I tam się żarliwie modlił o ocalenie. Obiecał Najświętszej Panience, że za uratowanie kapliczkę na swojej ziemi wystawi. Ocalał. Wrócił do żony i zapomniał o obietnicy. Aż tu którejś nocy żonie się Matka Boska przyśniła. Kopała na ich polu. Kiedy ów sen mężowi opowiedziała, wspomniał swoją obietnicę i kapliczkę wreszcie wystawił. Chałupy Kociów już tam nie ma, a i pole zarasta lasem, ale kapliczka, przed laty zrujnowana, teraz odnowiona stoi i ową historię przypomina.


poniedziałek, 22 stycznia 2018

Gloria victis

Rok temu Maciej przypomniał na swoim, już zamkniętym, blogu powstańców styczniowych. Tych, których mogiły można odwiedzić na tarnowskim cmentarzu (tu link). 
Dziś zapraszam czytelników do podobnych odwiedzin w naszych okolicach. I nie będzie to jeden cmentarz, bo walki powstańcze toczyły się u nas w wielu miejscach. Powstańcy ginęli bezimiennie, wiele mogił – pagórków usypanych wśród pól czy lasu zaginęło przez lata, niektóre się zachowały, doczekały pamięci i szacunku. Śpi w nich „wiele serc mężnych spalonych na ołtarzu…”*, o których w rocznicę wybuchu powstania warto wspomnieć.  

Bezimienną powstańczą mogiłę spotkamy w lesie niedaleko wsi Kierz Niedźwiedzi. Nie wiadomo, kto jest w niej pochowany. Podobno to jeden lub dwóch powstańców, którzy zmarli z ran odniesionych podczas ataku na Szydłowiec 23 stycznia 1863. Płyta na mogile ma ciekawą historię, którą poznałam zupełnie niedawno. Jest to kopia pierwotnej mosiężnej płyty położonej tu po odzyskaniu niepodległości. Nowa matryca i odlew zostały wykonane w roku 1963 w Skarżysku. Podobno milicja szukała zawzięcie autora tej płyty. Nikt nie wydał nazwiska pana Derlatki. Myślę, że teraz należy mu się podziękowanie.

powstańcza mogiła w lesie niedaleko Krza Niedźwiedziego 

niedziela, 21 stycznia 2018

Lekcja historii

Nuda, pomyśli ktoś. Może, ale spróbujcie przeczytać i obejrzeć tę lekcję do końca.
Lekcji patronuje skromnie ubrana w czerń dziewiętnastowieczna dama – pani Jadwiga Prendowska. Jej życie to wiele zdarzeń – radosnych, podniosłych i zwyczajnych. Ale to nie zwyczajne życie. Bo i czasy, w których żyła nie były łatwe ani zwyczajne. Dowiemy się o nich sporo podczas tej „lekcji”.  

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Na śniadanie do Karczmy


…Kunowskiej, rzecz jasna.
Wyruszamy z Kunowa. Nie powiem, utrzymaliśmy się najdłużej w pociągu, który na różnych stacjach opuszczali inni turyści. Wędrowców z kieleckiego Klubu Turystów Pieszych "Przygoda", którzy wysiedli w Wąchocku, spotkaliśmy znów na peronie w Skarżysku – oni wsiadali do pociągu, my wysiadaliśmy.  Tak to się krzyżują turystyczne ścieżki.
Ale wracamy na naszą (a raczej moją, bo sama ją wykombinowałam) trasę. Jeszcze z okna pociągu Staszek wypatrzył kamienny krzyż w Kunowie, który akurat był na planowanej trasie. Oto on:

kamienny krzyż z roku 1800

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Parasol noś i …

… i już. Bo się przydaje. Czasem nawet bardzo.
W niedzielę bardzo się przydał.
Może nie od razu, bo na początku wycieczki jedynie czasem mżyło. Było nieźle, choć nie tak pięknie jak na wycieczce niespełna dwa lata temu (tu link). Wtedy to, panie, była zima.
W Janowie samotna zimowa ławeczka zamieniła się w samotną jesienną mokrą ławeczkę. 

czwartek, 4 stycznia 2018

Zawzięłam się

Długo myślałam, jak tu ugryźć problem, aż w końcu wymyśliłam rozwiązanie. Wyszła z tego taka sobie wycieczka – prawie nic nowego, ale zakończona na peronie w Skarżysku Kościelnym. I o to mi chodziło, bo brakowało nam tej stacji do kompletu na trasie Skarżysko – Ostrowiec. 

Wreszcie tu dotarliśmy! (bilet do Skarżyska- Kamiennej 2,30 zł)