niedziela, 30 marca 2014

W 8 minut do wnętrza Ziemi i z powrotem, czyli wyprawa do Centrum Geoedukacji Wietrznia


Właściwie niedzielna pogoda zachęcała raczej do przebywania na powierzchni Ziemi, ale nas skusiła Wietrznia i jej atrakcje. Na szczęście dotarcie do Centrum zajęło nam około 2 godzin, a przebiegało w formie spaceru po lesie, dopiero na ostatnim odcinku trzeba było wyjść na ulicę. A w lesie mnóstwo biegaczy, rowerzystów, nawet jeźdźcy się trafiali – nic dziwnego, pogoda wymarzona na wypad w plener.

 na leśnej drodze

sobota, 29 marca 2014

Kielecki kącik kulturalny


28 marca w Filharmonii Świętokrzyskiej odbyła się inauguracja 22. Świętokrzyskich Dni Muzyki. Jeśli ktoś nie zna lub uważa, że nie lubi muzyki współczesnej, koniecznie powinien wybrać się choćby na jeden z koncertów. Muzyka zaskoczy was swoją oryginalnością i bogactwem brzmienia. Spróbujcie, na stronie filharmonii znajdziecie program i na pewno coś sobie wybierzecie ciekawego. 

 sala filharmonii podczas przerwy

poniedziałek, 24 marca 2014

Pierwszy wiosenny sprawdzian kondycji, czyli marsz z Barczy do Leśnej

Zamierzałam zrobić łagodny spacerek na tej trasie, a wyszło to, co w tytule. Czyli pierwszą osobą, która sprawdzianu nie zaliczyła jest niżej podpisana, bo nie do końca przemyślała trasę. I teraz, po posypaniu głowy popiołem, mogę przystąpić do sprawozdania.
Na początku zajrzeliśmy do rezerwatu Barcza, no nie przesadzajmy z tym rezerwatem – faktycznie tylko rzuciliśmy okiem na pierwsze jeziorko. Podobało się, więc trzeba pomyśleć o jakimś wypadzie eksploracyjnym.

nad jeziorkiem "Baryła" w rezerwacie Barcza

sobota, 22 marca 2014

Morskie opowieści z centrum Polski


Zaczęło się od małego zdjęcia, które znalazłam w starym metalowym pudełku z rodzinnymi fotografiami. Nie było na nim nikogo z rodziny. Kościół poznałam bez problemu – to kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Skarżysku, ale co to za pomnik na pierwszym planie? Nigdy go nie widziałam, a przecież nieraz bywałam w tym kościele. 


piątek, 21 marca 2014

Czas robi swoje. A ty, człowieku?*

Dziś mieliśmy okazję poszukać odpowiedzi na to pytanie. I oto, co znaleźliśmy.
Zaczęliśmy naszą wędrówkę od Promnika. A tu stoi osiemnastowieczny dworek, którego właścicielami od 1895 roku byli Popławscy. Rodzina ta zaprzyjaźniona była z Sienkiewiczami z niedalekiego Oblęgorka. Stanisław Popławski był chrześniakiem Henryka Sienkiewicza. Wyobrażam sobie, jakie tu płynęło spokojne wiejskie życie, ile spotkań towarzyskich, ile planów, jak lepiej rządzić majątkiem, co ulepszyć, jak zabezpieczyć dzieci. I cóż – nadchodzi wojna, Stanisław ginie zastrzelony przez Niemców, po wojnie wdowa z dziećmi zostaje wyrzucona z rozparcelowanego majątku, a dworek przechodzący w ręce obcych niszczeje, otaczający go park dziczeje. Dziś na widok dworku serce się kraje: ściany obłażą z tynku, okna zabite deskami, drzwi stoją otworem, a dziurawy dach jest pokryty paskudną niebieską folią. I co teraz zrobisz, człowieku?

 dworek w Promniku

czwartek, 20 marca 2014

Przyszła wiosna kwiecistym ozdobiona wiankiem *


W pierwszym dniu astronomicznej wiosny kilka zdjęć, które zrobiliśmy podczas wiosennych wędrówek.
Jeszcze śnieg, a tu już pierwsze krokusy wystawiają główki do słońca. 


niedziela, 16 marca 2014

Wycofajko


Pogoda spłatała nam figla. Warunki zmieniły się na okropne i postanowiłam odwołać niedzielną wycieczkę.
W tej sytuacji, żeby nam nie było całkiem smutno, przypominam, jak bywało o tej porze w poprzednich latach.

16 marca 2008 – wędrujemy wzdłuż granicy powiatu skarżyskiego. Nie wiedzieć, czemu przebiega ona po odludnym terenie. W dodatku bardzo mokrym. Atrakcji nie brakuje – to jedna z niezapomnianych wycieczek.

 przeprawa przez bezimienną rzekę 

czwartek, 13 marca 2014

Chodzi mi o to, aby język giętki …

… powiedział wszystko, co pomyśli głowa.* A głowa, jak czasem pomyśli, to zaraz napisze i potem czytelnik ma radość z czytania.
W trwającym teraz XXII Tygodniu Kultury Języka pokażę wam kilka kwiatków językowych, które znaleźliśmy podczas naszych wędrówek.
Moim ulubionym jest szyldzik reklamowy w lesie koło Klonowa. Do sklepu, który ma taką reklamę, zaglądamy zawsze z radością. Oczywiście kupujemy "co ino".

 Czas upływa, a szyld nadal aktualny.

środa, 12 marca 2014

W promieniach słonecznych opalamy się, czyli wyprawa z Długojowa do Zagnańska.


Dziś słonce świeciło od samego rana i przez większość trasy prosto w twarz. No to się opalaliśmy. Ale było to niezwykle męczące opalanie, bo taka duża dawka ciepła i światła po zimie daje nieźle w kość. W rezultacie wróciłam do domu mocno zmęczona. Myślę, że koledzy też, chociaż trasa była niezbyt trudna, a nawet przyjemna.

 poranne słońce w lesie przed Długojowem

niedziela, 9 marca 2014

Smacznego!


I tak właśnie było.
A zaczęło się z rok temu od niezobowiązującej rozmowy z Elą i Ireną, które zaproponowały zorganizowanie wycieczki połączonej ze śniadaniem w gospodarstwie agroturystycznym. Nie bardzo nam szło to organizowanie, nie było chętnych, ale koleżanki nie ustępowały. I w końcu dziś wyruszyliśmy do Wiącki, a było nas 19 osób!

 dużo nas

środa, 5 marca 2014

Podpatrzeni podczas wycieczek


Kiedy wędrujemy po Ziemi Świętokrzyskiej, zdarza nam się spotykać jej mieszkańców w różnych okolicznościach. Przed kilkudziesięciu laty na niedzielnych wycieczkach mijaliśmy kobiety zmierzające do kościoła, ubrane odświętnie w kolorowe zapaski, które obecnie możemy zobaczyć podczas występów zespołów ludowych, bądź w muzealnych zbiorach. 

 masłowskie kobiety

niedziela, 2 marca 2014

Nie każdy błądzi, kto wędruje.*


Miałam różne pomysły na tytuł tego tekstu, ale ten najlepiej, moim zdaniem oddaje nastrój niedzielnej wycieczki. Zresztą, sami ocenicie po przeczytaniu, czy dobrze wybrałam.
Pierwsza wersja była: „Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi, czyli jak nie pojechaliśmy do Chlewisk”. Bo, rzeczywiście, planowałam przejście z Chlewisk do Skarżyska, ale bus znów nas wystawił do wiatru i nie dojechaliśmy tam, skąd mieliśmy startować.
Zaczęła się więc „Wielka improwizacja”, czyli szybka decyzja o zmianie planów, dowiezienie przez Irenę części uczestników z Milicy i jedziemy do Parszowa, a stamtąd wędrujemy do domu. 

 cel wyprawy ginął we mgle