Długo myślałam, co i jak napisać w
tekście na Światowy Dzień Rzek, jakie zdjęcia pokazać, żeby się nie powtarzać,
bo tyle już rzek było na blogu. I na ratunek przyszła przyjaciółka moja, Poezja,
która skierowała mnie do Przeszłości.
Zasiadłam więc na kanapie ze starym
metalowym pudełkiem wyciągniętym z dolnej szuflady komody. I mogłam tak sobie
godzinami „patrzeć w płynącą wodę, śledzić nieustanny film czasu”**
Spotkałam grupę nieznanych mężczyzn
a może młodych chłopców odpoczywających nad rzeką, która już dawno odpłynęła, a
oni zostali na tej swojej wycieczce. (Mam podejrzenia, że pierwszy z lewej to mój tata, ale on siebie nie poznaje.)