czwartek, 31 sierpnia 2017

Szukajcie, szukajcie, a znajdziecie

Nie zawsze się znajdzie to, czego się szukało. A czasem znalezisko zaskakujące bywa.
Szukaliśmy młynów w Młynach i stawów gdzie się dało.
Na początku Młyn nie znaleźliśmy tam, gdzie się spodziewaliśmy. Bus zatrzymuje się w tej części wsi, która nas nie interesuje. Przyszło przejść spory kawał szosą, ale Młyny mamy (dla porządku wyjaśniam, że chodzi o wieś Młyny na południe od Chmielnika). I od razu pierwszy młyn jest! W stanie umiarkowanej ruiny, że się tak wyrażę. A obok niewielkie, ale przyjemne dla oka stawy. Udało się uzyskać pozwolenie obejrzenia młyna, ale broń Boże wejść do środka!

 pierwszy młyn w Młynach

wtorek, 29 sierpnia 2017

Jak zdobywaliśmy Cergową

Kusiła nas od pierwszego dnia, ale mężnie stawialiśmy opór aż do niedzieli, kiedy to w Dukli zamiera wszelka komunikacja publiczna i turysta jest zdany na siebie. W tej sytuacji zaraz po obfitym śniadaniu wyruszamy na żółty szlak, który prowadzi nas na południowy wschód. 
Początek wyprawy jeszcze zwartą grupą, ale po niedługim czasie rozdzielamy się na cztery jednoosobowe grupy i każdy pokonuje trasę indywidualnie. Jedni rwą do przodu czyli pod górę, inni podziwiają widoki na Duklę. 

zaczynamy podejście szlakiem na Hyczki 

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Maleszowa – pomysł, który dojrzewał rok

W lipcu ubiegłego roku wędrowaliśmy z Pierzchnicy do Lisowa (tu link). To nie była „moja” wycieczka, więc zaakceptowałam jej plan i cieszyłam się nowymi miejscami na trasie. Ciekawe przecież były. Ale serce się rwało do kilku błękitnych plam na mapie, w pobliżu których figurował napis „pozostałość dworu Krasińskich”. Bardzo mi to się kojarzyło z kaplicą grobową Krasińskich w Lisowie. Należało zbadać, czy chodzi o tych samych Krasińskich.
I wreszcie się wybrałam do Maleszowej, bo to o nią chodziło. Oczywiście nie z Pierzchnicy. Wystartowaliśmy w Celinach, skąd porządna polna droga prowadzi do owych niebieskich plam, czyi stawów rybnych. I tu zaliczamy skuchę. W rzeczywistości stawy zarośnięte, strach przejść brzegiem. Woda jest w jednym dostępnym dla nas, ba, nawet gdzieś tam łabędzie pływają. 

leśny odcinek drogi z Celin do Maleszowej 

sobota, 26 sierpnia 2017

W Dukli zajrzeliśmy prawie w każdy kąt – zakończenie

W pierwszym odcinku dukielskiej opowieści wjechaliśmy do miasta od północy. Teraz więc pora wyjechać z niego na południe.
Zanim to uczynimy przejdziemy ulicą od strony wsi Cergowa. Tu zaintryguje nas sporych rozmiarów ruina. Jest w dobrym stanie, ogrodzona. Cóż to takiego? 

piątek, 25 sierpnia 2017

Dukla – rynek i okolice


Poznaliśmy już miejsce życia arystokratycznych właścicieli Dukli, to może teraz przyjrzyjmy się, jak wygląda Dukla jako miasto.
Zachował się dawny rynek z typową zabudową. W jego centrum znajduje się siedemnastowieczny ratusz przebudowany w XIX wieku. Jego biała bryła prezentuje się nieźle, trochę ją szpeci umieszczona tu chyba na stałe scena. 

czwartek, 24 sierpnia 2017

Powrót do Dębskiej Woli

Nie poddaję się łatwo. Upał nas zniechęcił tydzień temu, ale zrobiło się chłodniej i postanowiłam wrócić do Dębskiej Woli.
Tym razem tu zaczęliśmy naszą trasę. 

zauroczyły nas szyszki chmielu na jednym z płotów 

wtorek, 22 sierpnia 2017

Wokół pałacu w Dukli

Jak sobie może przypominacie, opuściliśmy wzgórze klasztorne w Dukli. Schodzimy w kierunku centrum. Ale mamy sporo drogi do przejścia, a po jej lewej stronie intryguje nas solidny mur z zakazem wstępu na teren prywatny (wejście na własną odpowiedzialność). Nie wiemy, jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni, ale spotkana na przejściu dla pieszych mieszkanka Dukli śmiało przekracza furtkę z zakazem i rusza rowerem przez park. No to my za nią.
I tak oto znaleźliśmy się w parku otaczającym pałac Mniszchów (tak, wiem – miał on później kolejnych właścicieli). Częścią tego parku jest wspomniana przeze mnie w poprzednim wpisie aleja akacjowa.  Teraz spacerujemy po parku, który powstał jako ogród w stylu francuskim, ale zapewne ewoluował w stronę ogrodu angielskiego. Zachwycamy się alejami starych drzew, polankami, uroczymi stawami połączonymi groblami. W powietrzu unosi się intensywny zapach przekwitłego czosnku niedźwiedziego.

aleja lipowa

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

W Dukli zajrzeliśmy prawie w każdy kąt

Już sam wjazd do Dukli to spore przeżycie – wita nas aleja akacjowa złożona z 213 drzew. Jakie inne miasto ma taki wjazd? Nie wiem.

akacjowa aleja przy wjeździe do Dukli

sobota, 19 sierpnia 2017

Samochodowy zawrót głowy


Cóż innego może spotkać zwykłego piechura, kiedy zetknie się z eleganckimi autami w wieku spokojnie przekraczającym jego własny? 


czwartek, 17 sierpnia 2017

Upał – trzeci uczestnik wędrówki

Podobno w środę miało być ok. 28 stopni. Jak dla mnie – w porządku. Rano raptem 10, więc zamiast krótkich spodenek zabieram sweterek.
Wysiadamy w Kijach. Jest ciepło. Nawet bardzo. W miłej temperaturze podziwiamy barokowy kościół pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła, który powstał na początku XVII wieku, ale zachowały się fragmenty pierwotnego romańskiego kościoła, które można zauważyć spacerując wokół świątyni – to odsłonięty kawałek muru i okienka w prezbiterium oraz romański portal. 

romański portal

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Jak zdobywaliśmy Babią Górę

Z poświęceniem, bo pogoda nie chciała z nami współpracować. Jak tylko wysiedliśmy z busa, zaczęło kropić i tak kropiło z mniejszymi i większymi przerwami przez większość trasy.
Zapytacie, gdzie wysiedliśmy? Tuż za granicą Kielc. Lekko się cofnęliśmy i mieliśmy świetną drogę przez las, którą zmierzaliśmy na południowy wschód. 

cała trasa przed nami

sobota, 12 sierpnia 2017

Kilka sakralnych ciekawostek z ostatniej wycieczki

Zacznę niezgodnie z tytułem – pierwsza ciekawostka nie pojawiła się na trasie wycieczki. Ale bardzo pasuje. To wieś Piotrawin niedaleko Solca nad Wisłą. Do niej to zmierzał biskup Stanisław Szczepanowski, kiedy odprawiał mszę w Solcu.
Wydaje mi się, że większość czytelników doskonale zna historię sporu o tę wieś, którą biskup kupił od rycerza Piotra Strzemieńczyka, a po jego śmierci został oskarżony przez krewnych tegoż o bezprawne zagarnięcie ziemi. No i przybył biskup do kościoła, w którym rycerz był pochowany, wskrzesił go, a kiedy cudownie wskrzeszony potwierdził sprzedaż, mógł spokojnie wrócić do grobu.

czwartek, 3 sierpnia 2017

Jeszcze raz nad Wisłą



Było sobie nad Wisłą ważne miasto, które nie miało murów obronnych. A w jego okolicy kupcy przeprawiali się przez rzekę. I cło pobrać należało. Jak w tej sytuacji zapewnić bezpieczeństwo? Zamek warowny wystawić należy. Zamek wybudowano – podobno to zasługa Kazimierza Wielkiego. Trwał ten zamek na stanowisku, aż w końcu popadł w ruinę (w czasie potopu szwedzkiego został zniszczony, potem był odbudowywany, ale i tak przegrał walkę z czasem). Sterczą teraz resztki jego dumnych ścian, a uważne oko może się nawet dopatrzyć wieży. 

 zamek wygląda jak zza krzaka

środa, 2 sierpnia 2017

W Zawichoście przybyło pięć

A raczej pięcioro - takich, co Zawichost znają jedynie z codziennego komunikatu o stanie wód na Wiśle. Przybyli, obejrzeli i nie mogli wyjść ze zdumienia, że
a) Zawichost naprawdę istnieje,
b) jest tu sporo do obejrzenia,
c) warto było zajrzeć, a tak trudno się wybrać, bo nikomu to wcześniej nie przyszło do głowy.
Ten, który wpadł na genialny pomysł zajrzenia do Zawichostu dwoił się i troił, żeby pokazać, ile się da, albo i więcej. No i on już znał Zawichost z dawnych lat.
Najpierw miejsce oczywiste – Wisła i przeprawa promowa przez nią. Ożeż kurczę – duża rzecz, ta Wisła. A prom taki niewielki. Ale radzi sobie. Nawet sporą grupę motocyklistów przewiózł. 

 przeprawa promowa w Zawichoście