poniedziałek, 30 lipca 2018

Ot, taki niedzielny drobiazg

W gruncie rzeczy nawet nie bardzo jest o czym pisać. Ale skoro się podjęłam roli turystycznego Koszałka Opałka, wypada i tę wycieczkę odnotować.
Ze stacji w Tumlinie wyruszyły dwie nieustraszone białogłowy w krótkich majtkach, bo upał się zapowiadał niezły. Na szczęście jedna z nich (zgadnijcie, która) przewidziała taki obrót sprawy i poprowadziła koleżankę drogami leśnymi spowitymi w porannym cieniu. 

 na szlaku

niedziela, 29 lipca 2018

Dwie ulice i promenada


Były to najważniejsze ulice w początkach istnienia uzdrowiska. 
Józef Szalay zachęcał właścicieli domów przy tych ulicach, aby  jakoś je wyróżniali, jeśli chcieli przyjmować kuracjuszy. Może nie były to wille tak wystawne, jak jego własny pałac czy nowe wille budowane w tym czasie. Ale zapewniały dobre warunki pobytu.
Teraz też nie wyglądają spektakularnie. Zwłaszcza po wszelakich remontach i przebudowach.
Szalay wpadł na świetny pomysł – domy otrzymały nazwy i stosowne tabliczki. Możemy je podziwiać spacerując ulicami Szalaya i Główną.   
Pierwszy dom z taką tabliczką zobaczyłam podczas mojego pierwszego pobytu w Szczawnicy. Dziwnym trafem nie zwróciłam wtedy uwagi na inne. Myślałam, że jest taki tylko jeden. Oto on: 

Zachowała się ładna stara snycerka, a tabliczkę widać?

sobota, 28 lipca 2018

Chwila zadumy na szczawnickich cmentarzach

Na początek zajrzyjmy na stary cmentarzyk w centrum miasta. To tak zwany Cmentarz Szalayowski (oj, dziwne słowo). 

 krzyż w centrum cmentarza

piątek, 27 lipca 2018

Co mnie zainteresowało w Szczawnicy

Trzeba przyznać, że sporo. I to tak dużo, że nie wiem, jak to opisać, żeby uniknąć chaosu. Ostatecznie, jeśli mnie ten temat zmęczy, przerwę relację.
Przede wszystkim zauważyłam, że przez lata, które minęły od mojego pierwszego pobytu miasto bardzo się zmieniło. Nabrało elegancji. 

środa, 25 lipca 2018

Spacer na najważniejszą górę w okolicy

Chodzi o okolicę Szczawnicy. Czyli…?
Zanim wymienicie jakąkolwiek odpowiem sama – to niepozorna Bryjarka. Wcale nie w Pieninach, a w Beskidzie Sądeckim. Dlaczego taka ważna? Bo to właśnie na jej zboczach znajdują się źródła wody mineralnej, którą można się kurować do woli w tym uzdrowisku.  
Jak każdy szanujący się kuracjusz, którym notabene nie byłam, wybrałam się na spacer na tę górę.
Podejście odbywa się ścieżką żółtego szlaku turystycznego, a wychodzimy z miasta w pobliżu Muzeum Uzdrowiska. 

budynek Muzeum Uzdrowiska w Szczawnicy 

poniedziałek, 23 lipca 2018

Kilka ciekawostek z Gminy Morawica

Jest lato. Można wstać wcześniej i wybrać się trochę dalej od domu, ale niezbyt daleko, bo upał.
Przypominam więc sobie, że kiedyś zamierzałam wrócić do Lisowa, zajrzeć do tutejszego kościoła. No to ruszamy.
Wysiadamy w Lisowie, ale nie idziemy od razu w stronę kościoła. Najpierw chcę sprawdzić, czy uda nam się znaleźć pozostałości dworu. Ulica Dworska jest. To i dwór się znajdzie. Jego pozostałości pełnią teraz funkcję ogrodzenia posesji.
Częściowo skrywają się za bujną zielenią drzew, częściowo same skrywają nowoczesne zabudowania w tle. Ale są. 

piątek, 20 lipca 2018

Czy lubicie stare drewniane kościoły?

Ja bardzo. Szczególnie urzekający jest w nich zapach starego drewna. Nie do podrobienia w żadnym innym miejscu.
Podczas naszego wyjazdu do Szczawnicy zajrzeliśmy do dwóch tego typu kościołów.
Pierwszy z nich to gotycki kościół pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim. Kościół jest ogrodzony drewnianym płotem, przechodzimy przez jedną z  dwóch niewielkich bramek. 

 kościół w Dębnie Podhalańskim 

środa, 18 lipca 2018

Od wsi do wsi

Nie znałam tych wsi. Znalazłam je na mapie, kiedy szukałam drogi dojazdu do rezerwatu Przełom Białki. Chciałam zobaczyć coś ciekawego. Nie spodziewałam się, że te wsie mogą być aż tak ciekawe. Może i was zainteresują, dlatego spróbuję je opisać.  
Pierwsze wrażenie było zaskakujące – nagle zobaczyłam z okna samochodu miejscowość otoczoną czymś w rodzaju muru obronnego z drewnianych ścian ciasno ustawionych jedna przy drugiej. Z wrażenia nawet nie poprosiłam o zatrzymanie auta, żeby zrobić zdjęcie.
I tak wjechaliśmy do Nowej Białej. Jej ulicę pokażę wam na zdjęciu sprzed lat. Ale teraz niewiele się zmieniło.

 Nowa Biała - ulica

poniedziałek, 16 lipca 2018

Mecz Deszcz – Włóczęgi

Deszcz wychodzi na boisko i od razu przystępuje do ataku. Włóczęgi rozprostowują kości, szykują prowiant i odzież nieprzemakalną. Po drobnych konsultacjach i biciu się z myślami wyruszają na trasę.
1:0 dla nas.
Deszcz się wycofuje, ale nie daje za wygraną.
Stacja w Kunowie. Idziemy równo – Deszcz i my.
Deszcz znów się wycofuje. 2:0 dla nas.
Maszerujemy porządnymi drogami w kierunku Nietuliska. Obserwujemy okolicę. 

 droga polna łącząca dwie asfaltowe

niedziela, 15 lipca 2018

Jeszcze jeden przełom

Ten stanowi zachodnią granicę Pienin. Przy czym nasza grupka obserwowała go już spoza Pienin.
Wiecie już, o jakim miejscu będzie ten wpis?
To rezerwat Przełom Białki pod Krempachami. 

piątek, 13 lipca 2018

Trzynastego piękniejszy jest świat*

A może tylko nam się tak wydaje?
Prognozy pogody są nieciekawe – zachmurzenie całkowite i opady deszczu.            
Mimo wszystko wyruszamy na trasę. Zaplanowałam małą pętelkę z początkiem i zakończeniem na wzgórzu Barbarka.

 kapliczka, która już wiele razy była tu pokazywana

czwartek, 12 lipca 2018

Robię się sentymentalna

I zapewne leniwa.
Zapragnęłam krótkiej, dobrze znanej trasy. Takiej, co to każdy krzak to wspomnienie.
Startujemy w Ostojowie i spokojnym krokiem zmierzamy do Krzyżki. Tym razem panów mało (jeden nam się ostał), to i śpiewu pod przepustem kolejowym nie było. 

tradycyjne pierwsze foto na tej trasie - Kamionka 

środa, 11 lipca 2018

Miejsce „z polecenia”

Kilka osób bardzo zachwalało ten rezerwat. Trzeba się więc tam było koniecznie wybrać. Moim zdaniem zachwalający nie przesadzali. Sami zobaczcie.
Wybierzmy się razem na spacer do rezerwatu Biała Woda w Jaworkach.

 nasza grupa w rezerwacie

poniedziałek, 9 lipca 2018

Jakże się ten wąwóz nazywa?

Na mapie zapisane są dwie nazwy – Wąwóz Sobczański i Wąwóz Szopczański. Pierwsza nazwa jest podkreślana w Wordzie jako błąd. I słusznie. Nazwa wąwozu pochodzi od nazwy Przełęczy Szopka, do której prowadzi. 
Czyli w pochmurną i deszczowa sobotę rano wyruszamy ze Sromowiec Niżnych żółtym szlakiem przez Wąwóz Szopczański.

 w Wąwozie Szopczańskim 

sobota, 7 lipca 2018

Po słowackiej stronie


Już po tej stronie byliśmy idąc Drogą Pienińską, ale i tak podziwialiśmy raczej polski brzeg Dunajca, a teraz pora na słowackie atrakcje.
Na początek zwiedzanie Czerwonego Klasztoru. Wielu turystów go pomija, uznając, że lepiej od razu iść w góry. My nie.
Wysupłaliśmy ze skarbonek monetki w euro, których i tak żaden kantor nie skupuje i zaszaleliśmy podczas zwiedzania. Dopłaciliśmy trochę za możliwość fotografowania i się poszło oglądać.
Klasztor widzieliśmy dwa dni wcześniej z Trzech Koron. 

Czerwony Klasztor widziany z Trzech Koron (nazwa powstała nie od koloru dachów, a murów, które pierwotnie były czerwone, bo z nieotynkowanej cegły)

czwartek, 5 lipca 2018

Testujemy połączenie z Nową Słupią

Połączenie może nie jest nowe, ale nie korzystaliśmy z niego nigdy. Dotychczas tłukliśmy się godzinami do Słupi przez Kielce. Aż tu kolega Ed wypatrzył bus w tym kierunku ze Starachowic.
Początek eksperymentu wypadł blado – pociąg nam się opóźnił i groziło, że nie zdążymy na bus, ale szczęśliwie i on się spóźnił, więc mogliśmy spokojnie wyruszyć w podróż. W porównaniu z dojazdem przez Kielce oszczędzamy godzinę. Warunki jazdy zdecydowanie mniej komfortowe, ale przymykamy oko na drobne niedogodności.
Wysiadamy w Rudkach, trochę się tu kręcimy w poszukiwaniu kościoła. Nie jest on jakoś specjalnie stary, ale da się zauważyć, że zmienił wygląd od czasu naszej poprzedniej tu bytności.

kościół pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej w Rudkach

środa, 4 lipca 2018

Relaks nad Dunajcem

Po dwóch dniach upału popsuła się pogoda. Na razie nie padało, ale zrobiło się pochmurno i dosyć chłodno. Uznałam, że to idealne warunki na spacer tak zwaną Drogą Pienińską czyli czerwonym szlakiem nad Dunajcem w przeciwnym kierunku do spływu tratw Przełomem Dunajca.
Z kwatery wychodzimy od razu na naszą trasę. Góry „dymią”, a na wodzie o poranku jeszcze pusto. 


poniedziałek, 2 lipca 2018

W Orońsku znów świetna wystawa

Nie ukrywam – mam zakładkę do Centrum Rzeźby Polskiej  Orońsku. I zaglądam regularnie, żeby sprawdzić, co nowego można tam obejrzeć. A potem wybieramy się na wycieczkę.
Tym razem zaczynamy skromnie od spaceru po parku. Zauważamy kilka nowych prac, witamy się ze starymi znajomymi i z przykrością odnotowujemy brak kilku serdecznych przyjaciół (pozostaje mieć nadzieję, że moje ukochane „Trzy zapałki” wrócą po konserwacji na swoje miejsce).

praca Rafała Rychtera "Fontanna - symulacrum"