czwartek, 31 lipca 2014

Krótka wyprawa za granicę

Nasi cieszyńscy gospodarze zrobili nam niespodziankę w postaci wycieczki wokół „dwóch fajnych jeziorek”. No, skromność przez człowieka przemówiła. Ja myślałam, że to będą niewielkie oczka wodne, a tu, panie dziejski, jeziora jak malowanie! No i szlak w czeskim stylu, żeby się turysta nie zmęczył, to mu się asfalt ściele pod nóżki. Ed twierdzi, że to była wyprawa do przyszłości, bo niedługo i u nas takie udogodnienia się pojawią w dużych ilościach. Poczekamy, zobaczymy.

szlak prowadzi wśród malowniczych pól, a drogi ładnie obsadzone drzewami

środa, 30 lipca 2014

30 lipca - Międzynarodowy Dzień Koleżeństwa

Proszę koleżeństwa, oto przykłady koleżeńskiej postawy w naszej grupie wybrane jedynie z tego roku. Sami zobaczcie:

Koleżanka podzieli się posiłkiem.

wtorek, 29 lipca 2014

Było, jak było

A bywało pięknie – i komu to przeszkadzało?
Otóż była sobie miejscowość Luta, a w niej rozległe  bagienne tereny, na które prowadziła drewniana platforma widokowa. Właściwie przypominała ona jedyne świętokrzyskie molo – takie to było ładne i solidnie zbudowane. 

sierpień 2010

Gdzie Strumień żyje z wolna

Kiedy byliśmy w Cieszynie, pogoda dopisywała nadzwyczajnie, ale na jeden dzień zapowiadano intensywne burze w górach, no to postanowiliśmy w tym dniu zwiedzić coś ciekawego, a nie górskiego. Wybór padł na Strumień.
I co to zwiedzaliśmy? Otóż miasto! I okolice. Nieduże to miasteczko leży w powiecie cieszyńskim nad Wisłą, a jego nazwa pochodzi od strumienia, który przez tę miejscowość przepływa, a może przepływał, bo teraz trudno się go dopatrzyć. Strumień jest miastem tak wiekowym, że nasze Skarżysko może uchodzić przy nim za miejskiego niemowlaka, bo pierwsza wzmianka o Strumieniu pochodzi z roku 1293! (A Skarżysko 1923 - miła zbieżność.) 

Wisła w okolicy Strumienia (do zabytkowego mostu na niej nie dotarliśmy)

sobota, 26 lipca 2014

Secesja – moja miłość

Tak mi to uczucie rosło i rozwijało się, nie pamiętam pierwszego wejrzenia, ale teraz, gdy jej długo nie oglądam, „czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam”. I wreszcie w Cieszynie mogłam napaść oczy ulubionymi widokami. Właściwie codziennie znajdowałam inną secesyjną kamieniczkę. Jestem pewna, że jest ich tam więcej, ale  na razie cieszę się z tych kilku spotkań.
Te kamienice wybudowano na początku dwudziestego wieku. Niegdyś były uroczo kolorowe, ich fasady nawet teraz o tym świadczą. Niektóre zestarzały się pięknie – pokryły się patyną czasu, inne obłażą z tynku i płaczą gipsowymi łzami. Są też elegantki – po liftingu, ze świeżutką farbą na elewacji.  Oto kilka z nich:

kamienica przy ulicy Głębokiej 

czwartek, 24 lipca 2014

Jak ciekawie prezentować zabytki techniki, czyli Muzeum Drukarstwa w Cieszynie

Już samo hasło reklamujące muzeum „nie znajdziesz tu nieboszczyków pod ścianą” brzmi zachęcająco, a potem jest tylko lepiej i ciekawiej.

nawet bilet odbiega od sztampy

środa, 23 lipca 2014

Ale ja już tu byłem!


Zanim to epokowe zdania padło z ust Kolumba, mieliśmy sporo wrażeń. Podobno tak to bywa na wyprawach poszukiwawczych.
Tym razem poszukiwania przebiegały w utrudnionych warunkach – poranne słonce gdzieś się schowało i zaczął padać deszcz. W mojej pelerynie zrobiła się nieoczekiwana dziura i deszczówka wlewała mi się za kołnierz, a komary nabrały niespotykanej napastliwości. Zwłaszcza po ustaniu deszczu.
Czego tak szukaliśmy? Kamieniołomu Henryków, w którym występuje wapień muszlowy. Wyruszyliśmy z Płaczkowa. Idąc wzdłuż Kamiennej  dotarliśmy do Gilowa, ale w strugach deszczu nawet nie próbowaliśmy zaglądać do znanego nam młyna. Kierując się poradami przewodniczka „Pieszo i rowerem po powiecie skarżyskim”  szukaliśmy kamieniołomu w lesie. Do brzegu Kuźniczki udało nam się dotrzeć, a potem poszliśmy na wschód, gdzie należało skręcić w lewo w głąb lasu.

 
w tym lesie padało, ale buty jeszcze mieliśmy suche

wtorek, 22 lipca 2014

Gdybyśmy mieli choć jedną cieszyńską kamieniczkę…!


… bylibyśmy bogaci jako miasto. A tak, to tylko Cieszyn jest przebogaty. Spróbuję możliwie najkrócej opowiedzieć o jego zabytkach. To zadanie ponad siły. Muszę coś wybrać, a coś pominąć – i już serce boli. 
Na początek – Studnia Trzech Braci. To miejsce legendarnego spotkania braci  książąt: Bolka, Leszka i Cieszka, którzy „zeszli się po długiej wędrówce przy tem źródle i ciesząc się zbudowali na pamiątkę miasto, które miano Cieszyn otrzymało”.*

Studnia Trzech Braci

poniedziałek, 21 lipca 2014

Kilka dni w Beskidzie Śląskim, czyli co pomaga w walce z upałem


Pamięć
Dobrze jest pamiętać, że się w tym Beskidzie było już trzy razy i nie ma potrzeby zdobywania kolejny raz szczytów, które utkwiły w pamięci, bo się człowiek na nie wdrapywał długo i z trudem. Wystarczy popatrzeć z daleka.  

tam  w dali Skrzyczne - było się tam 4 lata temu, można odpuścić

niedziela, 13 lipca 2014

Zostaliśmy porwani i wywiezieni w nieznanym kierunku


A wszystko zapowiadało się niewinnie – spokojna wycieczka z Wąchocka do Skarżyska. Ale, co mnie nieco zdziwiło, grupa nie czekała w autobusie, a na parkingu samochodów osobowych. Podeszłam. Po kilku zdaniach wyjaśnienia, które wszystko dodatkowo gmatwało, wsadzono nas do aut, po uprzednim zapakowaniu plecaków do bagażnika. Po drodze zabraliśmy dwóch kolegów i radośnie ruszyliśmy w kierunku Wąchocka.
Dopiero na skrzyżowaniu, gdzie skręcamy w lewo, zrozumieliśmy, co się naprawdę dzieje – auto pojechało w prawo! Kierowca wie, że ma jechać za pierwszym autem, ale gdzie – nikt nie wie. Zaczęło się zgadywanie, pierwszy zakręt do Suchedniowa dało się łatwo przewidzieć, ale  gdzie pojedziemy z Bodzentyna, trudniej nam było wymyślić. Jedynie Sherlock Holmes wpadł na myśl, że chyba będzie Nowa Słupia. I była!

narada taktyczna w Nowej Słupi

sobota, 12 lipca 2014

Trochę lania wody

Ostatni wpis na temat mojego małego indywidualnego wypadu poświecę tytułowemu laniu wody. A woda poleje się ze ścian, z pysków zwierząt wszelakich, dziobów ptasich, muszli i innych. Czyli kilka uwag o drezdeńskich fontannach, które mi się napatoczyły podczas spaceru po mieście.
Na początek te, które widziałam w Zwingerze. O, jest ich tam niemało. I bardzo różnorodnych – zwykłe wodotryski na dziedzińcu czy w parkowym stawie, efektowne barokowe fontanny z mnóstwem postaci czy nieczynne skromne fontanny. Jest na czym zawiesić oko.

 skromny wodotrysk w parku u podnóża pałacu

czwartek, 10 lipca 2014

Kilka słów o trzech kościołach w Dreźnie

Wracamy do wrażeń barokowych z Drezna – tym razem o kościołach znajdujących się w centrum miasta.
Na początek katolicka Katedra św. Trójcy, czyli  Kościół Dworski. Zbudowali ją włoscy architekci i budowniczowie na zlecenie króla Augusta III. Mieszkali owi ludzie na lewym brzegu Łaby w domkach, które nazywano „włoską wioską”. Po zburzeniu tych domków powstała karczma, która nosi tę nazwę. Myślę, że teraz to raczej restauracja, ale nie zaglądałam do środka, wiec nie wiem. Historię opowiedział nam przemiły przewodnik. 

 Włoska Wioska

wtorek, 8 lipca 2014

Barokowy przepych


Właściwie te dwa słowa wystarczą – nic dodać, nic ująć. Ten właśnie przepych powalił mnie w Dreźnie. Próbowałam jakoś rozpaczliwie się przed nim bronić, ale ludzka natura jest za słaba na taki zmasowany atak. Zresztą sami zobaczcie.
Staje człowiek w tym Dreźnie przed ogromnymi budowlami, których „okiem sokolim nie zmierzysz”, obiektyw aparatu jest po brzegi wypełniony mnóstwem elementów, każdy z nich woła „na mnie patrz, na mnie”. I co tu robić?
Na początku oszalałam – próbowałam wszystko ogarnąć – klęska. Nie ogarniesz. Potem wyłuskiwałam szczegóły – kolejna klęska. Nie wszystkie dadzą się zauważyć. No to sobie wreszcie spokojnie poszłam na spacer – a przy okazji zawsze coś się zobaczy, coś ominie, ale będzie co wspominać.   
Z tego ogromu wybrałam najsłynniejszy barokowy kąsek – pałac Zwinger. Niby jeden pałac, a ile ma pawilonów, galerii, rzeźb, fontann, kilometrów do przejścia! August Mocny wiedział, jak zrobić wrażenie, a jego architekt Pöppelmann spełnił wszystkie oczekiwania zleceniodawcy. Ja nawet wiem, że ten Zwinger, który widziałam, to nie ten zbudowany przez Pöppelmanna a potem rozbudowywany przez jego następców, ale wierna odbudowa po wojennym zniszczeniu, ale i tak robi wrażenie. A może tym bardziej.


 na początek architektura delikatnie wychynęła zza drzew

niedziela, 6 lipca 2014

Dzień upalnego lata


Spędziliśmy go w Szydłowcu i okolicy. Pod wodzą Janusza zwiedziliśmy Szydłowiec – miasto, które przeżywa totalną rewitalizację. Postęp robót widać, ale woleliśmy przekonać się na własne oczy, żeby po zakończeniu robot mieć materiał porównawczy.

na początek - Synagoga Garbarska 

Spichlerz Regionalny - mały suplement

Może pamiętacie, że w maju opisywałam wizytę w Spichlerzu Regionalnym w Skarżysku Kościelnym. Dziś dostałam link, którym chcę się podzielić i zaprosić do zwiedzenia spichlerza. Mam nadzieję, że po wirtualnym spacerze po spichlerzu chętnie wybierzecie się na spacer realny.

piątek, 4 lipca 2014

Podróż w czasie


Zdarzyła się zupełnie nieoczekiwanie. Zatrzymaliśmy się u stóp skały, na której rozłożyła się potężna twierdza Königstein i kiedy tylko spróbowaliśmy podejść do bram, drogę zastąpiła nam taka oto grupa: 


środa, 2 lipca 2014

Jedyny odważny


Tak, jeden jedyny zdecydował się pójść dziś ze mną na wycieczkę. I wrócił cały i zdrowy, co było do przewidzenia.

nasz bohater na górze Kamień 

wtorek, 1 lipca 2014

Pieski przydrożne


Przy okazji wędrówek często przechodzimy przez wioski, gdzie nasze nadejście anonsuje ujadanie psów. Dobrze, gdy tylko zza płota, ale często psiska wybiegają na drogę i wtedy nie jest wesoło. Na szczęście po paru metrach szczekanie ucicha, nasze łydki całe i zdrowe. Zdjęć tych piesków nie mamy z przyczyn oczywistych. Ale zdarzają się też „słodcy agresorzy”. To zazwyczaj młode psiaki, które chcą nas „zacałować” na śmierć. Nie jest łatwo uwolnić się od takiego napastnika. Przylgnie taki i w trasę ani rusz.

 No, daj się pocałować!