Na moje
usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że trasę zaplanowałam w poniedziałek,
a wtedy jeszcze nikt, zwłaszcza ja, nie wiedział, że w niedzielę będzie wiać. I
to mocno. Z zachodu.
Wyruszyliśmy
w niedzielny poranek z okolicy cmentarza w Cedzynie. Szliśmy sobie radośnie przed
siebie. Wiało z boku i z przodu. Nie przewracało. Co jakiś czas zza chmur
wychylało się słońce i wtedy jesienne barwy na chwilę ożywały, żeby zaraz
przyblaknąć.
polna droga