Już od kilku lat
przynajmniej raz do roku wędrujemy do Iłży. Początkowo były to letnie wędrówki
połączone z postojem na Iłżanką, kiedy to Edek opowiadał o Bolesławie
Leśmianie, jego pobycie w Iłży i
miłosnych perypetiach. Ba, nawet czytał wiersze. Wspominam te wycieczki z
pewnym rozrzewnieniem. Potem trasa się zmieniła i zamiast Leśmiana mieliśmy
„zajęcia” z historii garncarstwa iłżeckiego poparte solidnym oglądaniem pieca
garncarskiego i poszukiwaniem na miejscowym cmentarzu grobu najsłynniejszego
iłżeckiego garncarza – pana Stanisława Pastuszkiewicza. Były też wyprawy
połączone z wejściem na górę zamkową i oglądaniem widoków z niej. Oglądaliśmy
też swego czasu kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP z przepiękną kaplicą Świętego Krzyża. Innym
znów razem zajrzeliśmy na mogiły żołnierzy II wojny światowej, byliśmy też na
mogile powstańców styczniowych.
ruiny zamku w Iłży