niedziela, 29 marca 2015

Wąchock, czyli tam i z powrotem

Gdyby ktoś pytał, jaka jest odległość z Wąchocka do Wąchocka, informuję, że według naszych dzisiejszych obliczeń marne 11,4 kilometra. A na tym odcinku natrafić można na kilka interesujących znalezisk. Oto i one.
Najpierw odwiedziliśmy moje ulubione stado wielbłądów, czyli mały spacer przez lessowy Wąwóz Rocław, który właśnie o tej porze roku najbardziej wielbłądy o zrudziałej sierści przypomina. Niestety, miejscowi „miłośnicy przyrody” w niektórych miejscach wypalili im tę rudość trawy. 

w wąwozie

środa, 25 marca 2015

O tym, jakie niespodzianki może przynieść zwykła wędrówka po lasach

W gruncie rzeczy, to nic dziwnego, że w lesie mogą spotkać turystę niespodzianki, ale tym razem natrafiliśmy na nieoczekiwane przez nas ślady trudnej historii okolicy, po której wędrowaliśmy.
Zaczęliśmy wędrówkę w Bokowie, gdzie od razu wkroczyliśmy do lasu. Jeśli o mnie chodzi, nie jestem jego entuzjastką, a to głównie z powodu zapachów, jakie tam się roznosiły. Co będę owijać w bawełnę – trafiliśmy na bagno, a sami wiecie, jak potrafi cuchnąć okolica bagienna. Ta dawała z siebie wszystko. Ale przy okazji, jakie malownicze mokradła! Komputer bezzapachowy, to sobie pooglądajcie. Dodam, że naprawdę nie było trudno ominąć przeszkody.

Panowie mężnie wkraczają do lasu.

poniedziałek, 23 marca 2015

Mały niedzielny spacer przez lasy Wzgórz Tumlińskich

Skromnie powiem – udała mi się niedzielna wycieczka nadzwyczajnie. Trasa prawie idealna. No i nic, a nic nie nudna, chociaż w dużej części prowadzi szlakiem.
Startujemy w Dąbrowie i mężnie wkraczamy na czerwony szlak im. E. Massalskiego. Doskonały wybór – szlak prowadzi lasem i dzięki temu nie odczuwamy siły zimnego wiatru, który szaleje na otwartym terenie. Poza tym leśne ścieżki bardzo nam sprzyjają, wygodne są i nawet jeśli rozłażą się w kałuże, to zaraz pokażą, jak je łatwo ominąć. A nad ruchliwą i hałaśliwą obwodnicą przechodzimy pomostem dla zwierzyny. Można? Można! 

 Na początku przekraczamy Silnicę.

sobota, 21 marca 2015

Ja pana z sobą zabiorę w nieznaną podróż daleką…*


Tak obiecywała Kalina Jędrusik w piosence ze słowami Jeremiego Przybory.
Dziś, w Światowym Dniu Poezji, chcę zabrać państwa w podróż do jego poetyckiego świata. Może przy okazji się okaże, że jakaś odrobina poezji jest również w naszych wędrówkach. Kto wie…?

No i jak
tu nie jechać? –
kiedy tak
nowy szlak
nas urzeka?
Kiedy dal
oczy wabi,
chociaż żal
tego co za nami.**


środa, 18 marca 2015

Mapa a rzeczywistość, czyli blaski i cienie wyprawy odkrywczej


Kolega Ed wziął do ręki mapę i zaczął marzyć o NIEZNANYM. Znalazł. 
A potem przedstawił nam plan poszukiwań (na podstawie mapy Gór Świętokrzyskich – część wschodnia, rok wydania 2005):
Jedziemy busem do Mirca, a potem szukamy następujących obiektów:
- zabytek architektury drewnianej z początku XX wieku we wsi Korzonek,
- kopalnia Kanał, gdzieś w pobliżu drogi z Mirca do Tychowa Nowego,
- kopalnia Irena przy szosie Starachowice – Tychów,
- kopalnia Mikołaj wśród pól Tychowa Starego
- stary młyn i zagroda w Ostrożance. 
Tyle plan. A teraz realia.

Ruszamy uroczą (suchą – to dziś norma) polną drogą w stronę Korzonka, napotykamy niewielki malowniczy staw; we wsi pytam mieszkańca o zabytek. „Pani, ja mam 80 lat i nic starszego ode mnie we wsi nie znam. Tu wszystko nowe.”. Bo chyba faktycznie zabytków tu brak. Prawdopodobnie na skraju wsi był kiedyś jakiś dawny budynek, bo pozostały tu dorodne wiekowe drzewa.

nad stawem w Korzonku

poniedziałek, 16 marca 2015

Tajemnicza wyprawa Stasia


Coś dziwnego działo się w niedzielę wokół Staszka i prowadzonej przez niego grupki. Mało ich było, bo niektórych twardych zawodników zmogło przeziębienie. Ale czwórka najtwardszych nie bacząc na marne prognozy pogodowe wyruszyła na szlak.
Marsz zaczęli w Wąchocku, skąd dotarli do Ratajów. A dalej to już lasem aż do znanej wam z dawnych wpisów drogi zwanej „zuzelanką”. Staszek nie mógł się nachwalić, jaka to ona teraz piękna się zrobiła. Nowiutka, elegancka do samych Mostek. Kłopot się zaczął, gdy chcieli to piękno utrwalić, żeby innym pokazać.
Jeden fotoreporter zorientował się poniewczasie, że kartę pamięci zostawił w domowym sprzęcie. I nie było jak choćby jednej fotki zrobić.
Druga turystka zablokowała sobie kartę pamięci w aparacie i żadna ludzka siła ni perswazja nie potrafiła jej odblokować. Takie to fatum zawisło nad grupą.
Mimo wszystko sobie poradzili i zrobili kilka zdjęć telefonem.


czwartek, 12 marca 2015

Nietypowa kolekcja

Podczas zwiedzania małej miejscowości w Czechach przypadkowo nadepnąłem na pokrywę włazu kanałowego i wtedy przykuł moją uwagę oryginalny ornament. Zrobiłem zdjęcie i tak to się zaczęła moja pasja kolekcjonera.


poniedziałek, 9 marca 2015

Podwójne święto

W tę niedzielę wypadło Święto Kobiet. Poza tym dokładnie sześć lat temu do grupy Łazików dołączyła nasza sympatyczna koleżanka – Irena. Ceni sobie nasze towarzystwo (a my jej) a także wycieczki piesze. Jest też pasjonatką narciarstwa i turystyki rowerowej. Dla uczczenia nieokrągłego jubileuszu przygotowała sernik i kawę. (Piec potrafi smacznie!)
8 marca pogoda dopisała, gorzej było z uczestnikami. Przedwiośnie to okres szalejącej grypy i alergicznych przypadłości. W tej sytuacji Jubilatka miała do towarzystwa tylko trójkę panów. 

grupka turystów

niedziela, 8 marca 2015

Święto wiosny, czyli jak przyjemnie spędzić Dzień Kobiet

Człowiekowi, a zwłaszcza jego najlepszemu przyjacielowi – kobiecie*, wiele do szczęścia nie trzeba. Ot, trochę słońca, trochę ciepła i towarzystwo drugiego człowieka. Dziś nic z tych warunków podstawowych nie zabrakło, a nawet niektóre wystąpiły w sporych ilościach.  
Słońce, jak wariat, świeciło od samego rana, oświetlało pola, wśród których wędrowałyśmy, wysyłało też spore ilości ciepła. Z tym drugim czasem były problemy, bo to jednak początek marca i wiaterek, który czasem powiał, chronił przed nadmiernym przegrzaniem. 

Słońce wpada w obiektyw, wiatr  rozwiewałby nam włosy, gdybyśmy były bez czapek. 

czwartek, 5 marca 2015

Niepowtarzalna wycieczka, czyli „przeczytaj i zapomnij”

Oj, działo się w czwartek na trasie, działo. Ale, czego się spodziewać po takim oto zawiadomieniu o trasie „Sorbin – leśniczówka Świnia Góra – nowa droga, a potem się zobaczy, gdzie nas los rzuci”?
No i rzucał nami ten los, że strach. Ledwo się teraz mogę ruszyć, taka jestem poobijana.
Na początku wszystko wyglądało miło i niewinnie – lekki przymrozek, droga z zamarzniętym błotem, las przyjemny. W okolicy leśniczówki zajrzeliśmy do znanego już czytelnikom jawora i ruszyliśmy nową drogą. 

przyzwoita droga na początku wędrówki

niedziela, 1 marca 2015

Piekielnie udana wycieczka

Nie tworzy się takich zestawień, jak w tytule? Wiem, że nie, ale sobie wymyśliłam i niech zostanie.
Skąd mi się taki tytuł wziął? Z przebiegu wycieczki, która nam się udała nadzwyczajnie.
Przede wszystkim wreszcie dojechaliśmy do Kucębowa – tym razem kierowca obiecał, że się autobus nie zepsuje i słowa dotrzymał. A wysadził nas tuż przy drogowskazie piekielnego szlaku.
W tej sytuacji nie pozostało nic innego, jak pójść tym szlakiem, co było i tak założeniem Stacha, naszego dzisiejszego kierownika. Poprowadził nas tym szlakiem przez wieś Kopcie do lasu, a dalej lasem do grupy pomnikowych dębów. Według tabliczki to „Dęby na Stawidłach”, ale spotkałam też nazwę „Dęby na Stawiskach”. Oglądaliśmy je w czerwcu i wtedy napisałam, że jest ich pięć, a teraz policzyliśmy je kolejny raz i wyszło nam siedem. Cała siódemka dorodna, choć nie wszystkie są opatrzone tabliczką pomnik przyrody. 

stare domy w Kopciach