środa, 29 października 2014

Uciekł nam autobus i …


świat się nie zawalił. Kierownik trasy z niejakim żalem zrezygnował z zaplanowanej trasy i wsadził nas do innego autobusu. I tak zamiast na południe od Starachowic pojechaliśmy na północ. Wysiedliśmy w Pastwiskach i rozpoczęli improwizowaną wycieczkę zastępczą. Pewnie, gdybyśmy w domu układali trasę, to by nam taka fajna wycieczusia nie wyszła, a tak mieliśmy wiele radości i nawdychaliśmy się czystego tlenu w lasach iłżeckich i starachowickich. A słońce? A słońce świeciło cały czas, nareszcie!

Świeci? Świeci!

poniedziałek, 27 października 2014

Mglista świętokrzyska jesień

A miało być tak pięknie – ślęczałam nad mapą, analizowałam trasy i wreszcie mnie olśniło – Pasmo Zgórskie tu są najładniejsze bukowe lasy! Będzie feeria barw i szaleństwo jesiennych pejzaży!
Wyjeżdżamy ze Skarżyska – lekki mróz, ale słońce świeci. Będzie dobrze.
W okolicach Zagnańska całe widoki za oknem spowija mgła i nie odstępuje nas ona aż do południa. Taka towarzyska bestia.
Rozklekotany bus i zawadiackiego kierowcę porzucamy w Szczukowskich Górkach, gdzie planuję sfotografować kolejną figurę „odwróconego” Chrystusa. Widywaliśmy ją wielokrotnie z okien różnych busów i wreszcie specjalnie wysiadamy w pobliżu, ale zdjęcie takie, jak widać, bo mgła nie sprzyja fotografowaniu. Żeby tylko …, ale o tym później.


krzyż w Szczukowskich Górkach (w pobliżu szkoły)

środa, 22 października 2014

Filharmonia wciąga!

Mnie na pewno. Może i Was też wciągnie. Spróbuję opisać jeden wciągający wieczór w Filharmonii im. Oskara Kolberga (oczywiście w Kielcach), to może jeszcze ktoś pójdzie w moje ślady.
17 października koncert zaczął się, jak mi się początkowo wydawało, fatalnie. Od wykładu „Rola muzyki w teatrze”. Nie będę przytaczać, co ja sobie o tej propozycji pomyślałam, bo mi wstyd. Otóż wykładowca UJK Andrzej Kozieja okazał się kompetentnym mówcą, który potrafi słuchaczy zainteresować, mówi zwięźle i dowcipnie, a przy okazji przekazuje sporą porcję wiedzy. Więcej takich wykładów!
Sam koncert – miód na uszy i duszę słuchacza. Wystarczy dodać, że w pierwszej części wysłuchaliśmy I i II suitę „Peer Gynt” Griega. Tutaj człowiek się radośnie budzi z „Porankiem”, przeżywa głęboko „Śmierć Azy”, poddaje się narastającemu wirowi „W grocie króla Gór”, by po „Tańcu arabskim” powrócić do rodzinnej wioski i wysłuchać pełnej miłości i tęsknoty „Pieśni Solvegi”. Orkiestra daje z siebie wszystko, by oczarować słuchaczy, a dyryguje sam Kazimierz Kord.

Nie byłabym sobą, gdybym opuściła okazję zdobycia autografu Mistrza.

poniedziałek, 20 października 2014

Precz z rutyną, czyli wyprawa w okolice Oblęgorka


Co robi turysta zmotoryzowany, gdy zapragnie odwiedzić Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku? Bierze mapę, sprawdza trasę dojazdu i jedzie. Proste.
Co robi turysta pieszy, kiedy ma ten sam zamiar? Bierze mapę, sprawdza jak dojechać busem do Oblęgorka, przegląda rozkłady jazdy wszystkich dostępnych firm i stwierdza, że nie ma żadnego busa, który w niedzielę rano jedzie z Kielc do wymarzonego celu. Rutyniarz rezygnuje, kreatywny szuka busów do pobliskich miejscowości. I w końcu jest! Bus do Kuźniaków. A po drodze Cierchy. Mówi wam to coś? Bo mnie do niedawna nic nie mówiło. Teraz wiem, że to wieś na północ od Baraniej Góry, z której najbliżej do naszego celu podróży. 

przydrożny krzyż w Cierchach

wtorek, 14 października 2014

Śladami Stefana Żeromskiego (okres młodzieńczy)


Chronologicznie rozpoczniemy od Strawczyna, gdzie 14 października 1864 roku urodził się Stefan Żeromski. W tamtejszym kościele odbył się chrzest czwartego dziecka Żeromskich, jak się okazało później, ich jedynego syna - Stefana. Zachowała się tam metryka, którą wyeksponowano w dzwonnicy przy kościele. 

kościół w Strawczynie

poniedziałek, 13 października 2014

Do źródła Świśliny


W niedzielę wybraliśmy się obejrzeć wymienione w tytule źródło. Gdzie je można znaleźć? Kto wie, niech się na razie nie wyrywa, kto nie wie, musi odrobinę poczekać, albo szybko poszukać na mapie.
Wyruszyliśmy ze znanej wszystkim czytelnikom Barbarki kierując się polną drogą w stronę Orzechówki. Nawet nie było dużo błota, niestety, z widokami było podobnie – trochę było widać, resztę trzeba było sobie przypominać z dawnych wycieczek. Mały postój na skraju wsi Kamionka i do Podmielowca marsz!

żwawo wyruszamy na trasę

środa, 8 października 2014

Uwaga – to nie wpis o turystyce, a o mnie. Może lepiej od razu zrezygnować z czytania.

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że czytam różne blogi, nie tylko te, zaznaczone na bocznym pasku. Także takie o życiu, gotowaniu, modzie i inne. Ostatnio (tu) natrafiłam na swego rodzaju akcję – ankietę, która do tematyki turystycznej pasuje jak szpilki do namiotu, ale co mi tam. Moja siostrzenica mnie wywołała do odpowiedzi, to odpowiem na pytania. Szczerze. Ale trochę z przymrużeniem oka to ilustruję.

Dwa obowiązki domowe, które lubisz robić w domu.
Lubię prać. Namaczać w misce, wyciągać z pralki, rozwieszać czyste według określonego schematu. I żeby każda sztuka miała dwa spinacze różnego koloru. A potem obracać, żeby lepiej schło, zdejmować, układać w stertę i prasować. Ręczne przepierki też lubię. Ale niewielkie, bo przy dużych kręgosłup nieprzyjemnie daje znać o sobie.
Ostatnio zauważyłam u siebie pewną słabość do mycia podłogi. Nie, żebym lubiła ją myć, ale podoba mi się czysta. No to – do roboty. I zaraz lepszy humor.

to nie moje pranie

poniedziałek, 6 października 2014

Nie pytajcie, gdzie byliśmy w niedzielę, bo …

nawet na torturach nikt z nas tego nie wydobędzie. Żeby zacząć zeznawać, trzeba wiedzieć cokolwiek, a my nie wiemy. I już.
Oczywiście nie cała trasa jest spowita mgłą tajemnicy. Ale przynajmniej połowa.
Na początku nic na to nie wskazywało. Wyruszyliśmy z Kucębowa Dolnego na zachód, dotarliśmy do „Piekielnego szlaku”, który pokrywa się z żółtym, ale teraz lepiej więcej szlaków narobić, zawsze ktoś się skusi. Jeden pójdzie żółtym, drugi piekielnym i każdy zadowolony. 

kamienny krzyż z 1813 roku w pobliżu wsi Luta 

sobota, 4 października 2014

4 października - Światowy Dzień Zwierząt

Już o różnych zwierzętach spotykanych na naszych trasach nieraz pisałam. A tu znów okazja, żeby coś dodać. I dlatego ten wpis będzie jedynie „zwierzęcym” dodatkiem.
Najczęściej spotykamy pieski i kotki. Ale jest też inne, tym razem duże, zwierzę, które przygląda się nam często z pastwiska. To oczywiście krowa. Nie wiem, czy zauważyliście, jak przez lata zmieniły się krowy na polskich łąkach. Zupełnie prawie zniknęły powszechne dawniej czerwone krówki, zastąpiły je czarno-białe, a ostatnio spotykamy i inne, niegdyś nieznane u nas rasy. 

czerwona, jak dawniej, ale z kolczykiem

czwartek, 2 października 2014

Kopalnia Anna – trzecie podejście

Ta kopalnia była czynna przed laty w pobliżu wsi Majków Anna (obecnie ulica Świętej Anny), wydobywano tu rudę, a potem doły pokopalniane pozostały i z czasem wypełniła je woda, co dało nieduże jeziorka. Jest ich kilka. Za każdym razem wyglądają inaczej. Lubię do nich raz na jakiś czas zaglądać.  
Najpierw próbowałam wczesną wiosną – klapa. Wszystko szare, nieciekawe. Wycofałam się.