niedziela, 30 listopada 2014

Niedzielna wycieczka imienia inżyniera Mamonia, czyli znane trasy lubimy najbardziej

Cóż, mamy swoje słabości. I oto jedna z nich – Kamienna. W tym roku przyczepiła się do nas w sposób nieznośny i ciągle powraca jak uparty bumerang.
W ostatnią niedzielę listopada też nas skusiła. Na szczęście ma ta rzeka w sobie coś takiego, że za każdym razem jest niby ta sama, a jednak nie taka sama. Teraz jej brzegi przymarzły, można wiec było przedrzeć się w okolice zwykle niedostępne. Woda nabrała ciemnej, prawie czarnej barwy – zrobiła się nasza rzeka obca i wyniosła. Dziś obserwowaliśmy ją na odcinku od Starego Gostkowa do Boru. Jeśli macie ochotę, rzućcie okiem.

piątek, 28 listopada 2014

Buro i ponuro


Tak było w pogodzie na czwartkowej wycieczce (termin wybrany, bo miało być ładniej. No, było ładniej niż buro, ponuro i deszczowo – fakt). W tej sytuacji estetom radzę zaprzestać lektury tego wpisu, a osoby wytrzymałe może mimo wszystko dadzą radę, bo ja z obowiązku kronikarskiego muszę się wywiązać.Wyruszyliśmy z Zagnańska, gdzie tym razem przechodziliśmy w pobliżu domu rodzinnego znanego kieleckiego rzeźbiarza, Adama Wolskiego. Jego pamięć uczczono w sposób oryginalny, jak jego prace – przed posesją znajduje się niesztampowa tablica ze zdjęciem artysty, a obok dwie tablice z informacjami o nim i fotografiami. Może kiedyś zdecydujemy się umówić na spotkanie z rodziną artysty, ale przed ósmą rano nie wypadało. 

tablica upamiętniająca zagnańskiego artystę

środa, 26 listopada 2014

W Katowicach kultura rozkwita nawet jesienią


Wybrałam się do Katowic w pochmurny listopadowy weekend, aparat fotograficzny zabrałam z przyzwyczajenia, bo nie spodziewałam się, że będę coś fotografować. Wiadomo – duże miasto, tłok, ciasne ulice. Na szczęście miasto zaskoczyło mnie pozytywnie, szkoda tylko, że słonko nie chciało współpracować, więc fotki nieco ponure, zupełnie niezgodne z moim nastrojem.
Zatrzymałyśmy się z koleżankami w centrum miasta i tuż pod oknami hotelu miałyśmy Park Powstańców Śląskich, a w nim słynny pomnik projektu rzeźbiarza prof. Gustawa Zemły i architekta Wojciecha Zabłockiego. Wśród drzew zauważyłyśmy też pomnik samotnego mężczyzny – nie udało nam się zgadnąć, kto to. Wojciech Korfanty i Gustaw Morcinek okazali się strzałami nietrafionymi.

Pomnik Powstańców Śląskich 

poniedziałek, 24 listopada 2014

poniedziałek, 17 listopada 2014

Krzyk w lesie


I to we mgle. Ale i tak go widzieliśmy. Nie, to nie pomyłka – nie słyszeliśmy, a widzieli. Jak to było, opowiem we właściwym czasie.
Wyruszyliśmy bladym świtem z Zagnańska w kierunku Borowej Góry. Pogoda była taka typowo niedzielna – wilgotno, chłodno, wietrznie i mgliście. Że tak powiem – sama radość. Mimo wszystko pomaszerowaliśmy przed siebie. Na szczęście szliśmy lasem, więc wiatr nam mocno nie douczał. 

 Ostro ruszamy do marszu.

środa, 12 listopada 2014

Czy znacie Cygańską Kapę i Biały Kamień?


Jeśli tak, to zajrzyjcie, żeby zobaczyć, co tam się zmieniło. Jeśli nie, może się dowiecie, co to takiego.
Na dzień 11 listopada trzeba wymyślać trasy z pewnym dojazdem i możliwością powrotu, bo tego dnia wiele firm zawiesza kursowanie busów. Wybraliśmy pewniak i nie zawiódł, ale zmusił do wczesnego wstawania, żeby zdążyć na start o 7:05. Dojechaliśmy do wsi Dobra Dróża (taka dobra wróżba na cała trasę, nieprawdaż?) i stamtąd pomaszerowaliśmy dobrymi drogami na południowy wschód. Takie te drogi dobre, że aż nudne, ale na szczęście przy nich toczy się normalne leśne życie i udało nam się wypatrzyć zakola Żarnówki, która niespiesznie zdąża w stronę zalewu.

 ładna droga, prawda?

poniedziałek, 10 listopada 2014

Byli tacy, co się dziwili …

Bo pogoda fatalna. Bo leje. Bo mgła. Bo paskudnie.
Ale byli i „tacy, którym to było mało”* i uznali, że trzeba iść. Cóż miałam robić? Poszliśmy.
Już podczas jazdy busem widać było, że na oknie coraz mniej kropelek. Gorzej, że Bukowej Góry też nie było widać, ale to nas tylko mobilizowało, żeby sprawdzić, czy ją ktoś ukradł, czy tylko się schowała.
Najpierw dotarliśmy do Psar, gdzie według informacji jala powinna być nowa tablica upamiętniająca miejsce, gdzie stała szkoła, w której uczył się Żeromski.  Informator godny zaufania – tablica jest! Umieszczona na solidnym kamieniu, literki złote; długo postoi. Jakaż to miła odmiana po niegdysiejszych pojemnikach na śmieci w tym samym miejscu.

tablica upamiętniająca miejsce szkoły, do której uczęszczał Stefek Żeromski

piątek, 7 listopada 2014

Ach! jechać, jechać gdzieś nam, gdzie w koło cisza leśna. Tam na zmęczone uszy kłaść okład z tej głuszy.*

No to pojechaliśmy za całe 6,30 zł do Borek, a tam – w las. Nie powiem, wędrowaliśmy niebieskim szlakiem, ale sam się napraszał, to głupio by było rezygnować z  okazji.  

las zaprasza