Cóż, mamy swoje słabości. I oto
jedna z nich – Kamienna. W tym roku przyczepiła się do nas w sposób nieznośny i
ciągle powraca jak uparty bumerang.
W ostatnią niedzielę listopada też
nas skusiła. Na szczęście ma ta rzeka w sobie coś takiego, że za każdym razem
jest niby ta sama, a jednak nie taka sama. Teraz jej brzegi przymarzły, można
wiec było przedrzeć się w okolice zwykle niedostępne. Woda nabrała ciemnej,
prawie czarnej barwy – zrobiła się nasza rzeka obca i wyniosła. Dziś
obserwowaliśmy ją na odcinku od Starego Gostkowa do Boru. Jeśli macie ochotę,
rzućcie okiem.