Na mapie
nasza droga wyglądała prosto – jak narysowana linijką. I taka mogła być, gdyby
przyroda żyła z linijką, a nie uwzględniała zmian pogody i pór roku. Trasa została wybrana z powodu
zapowiadanych na popołudnie opadów deszczu.
Warto było wędrować niedaleko od
domu.
Wysiedliśmy,
jak to ostatni często bywa, na przystanku w Płaczkowie. Tym razem
pomaszerowaliśmy do Mroczkowa, gdzie skierowaliśmy się na wschód.
dopływ Kamiennej za Mroczkowem