środa, 12 marca 2014

W promieniach słonecznych opalamy się, czyli wyprawa z Długojowa do Zagnańska.


Dziś słonce świeciło od samego rana i przez większość trasy prosto w twarz. No to się opalaliśmy. Ale było to niezwykle męczące opalanie, bo taka duża dawka ciepła i światła po zimie daje nieźle w kość. W rezultacie wróciłam do domu mocno zmęczona. Myślę, że koledzy też, chociaż trasa była niezbyt trudna, a nawet przyjemna.

 poranne słońce w lesie przed Długojowem

Długojów wita, ale zachowuje dystans

kapliczka w Długojowie

Po wyjściu ze wsi maszerowaliśmy pięknym, suchym lasem zdobywając szczyt Skalnej Górki. Dopiero zejście z niej łączyło się z marszem na tak zwany azymut, czyli raczej bez ścieżek, za to z pewną ilością podmokłego terenu. 

 kwiaty podbiału na szczycie Skalnej Górki

Po wyjściu z lasu dotarliśmy do zalewu w Umrze. Woda w nim aż skrzyła się w słońcu. Nad zalewem wędkarze, którzy bali się, że będę ich fotografować, więc w ramach samoobrony namówili mnie na zrobienie zdjęć kaczkom. Zobaczcie, co mi wyszło.

złote kaczki

 zalew w Umrze

 stawidła na Bobrzy
 
Potem zajrzeliśmy na podwórze przy budynku dawnego młyna. Jego obecny właściciel opowiedział nam, że młyn pochodzi z roku 1825, kiedyś napędzała go woda z kanału, który zasypano przy budowie zalewu. We wnętrzu zachował się stary śrutownik, można też zobaczyć obrys dawnych drzwi wejściowych, które teraz są niziutkie, a pierwotnie miały wysokość 3 metrów. Tak przez lata zmieniło się otoczenie młyna. 

budynek nieczynnego młyna w Umrze 

wnętrze młyna

Niedaleko czekała na nas kolejna niespodzianka – na zakręcie we wsi Dąbrówka zauważyłam krzyż z figurą „odwróconego” Chrystusa. Nie wiem, jakim cudem udało mi się ją wypatrzeć, bo jest cała poczerniała i w dodatku zakryta w dużej części ozdobnym wianuszkiem. Ale nawet tak się przed nami nie ukryje, dołączam zdjęcie do kolekcji, może kiedyś uda się znaleźć wszystkie krzyże z taką figurą.

 figura Chrystusa z Dąbrówki

W dalszej drodze do Zagnańska napotkaliśmy kilka ładnych dębów. Jedne tworzyły alejkę, inne rosły samotnie, a to w lesie, a to w polu. Zajrzeliśmy też do najsłynniejszego – Bartka. Wydaje się, że u niego wszystko po staremu.

 dęby za Osową

dąb przy szlaku konnym

dąb Bartek

I w końcu resztką sił, osłabieni słońcem i marszem dowlekliśmy się na stację.  

Zdjęcia: Edek i ja    

4 komentarze:

  1. Biedny Bartuś... cały czas na podtrzymaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wokół kręci się pełno ludzi, którzy ciągle kombinują, jak mu pomóc.

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia. A Bartek? Jak go widzę to jakoś nie czuję dumy. Raczej smutek. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią, starość nie radość. Drzew to chyba też dotyczy.

      Usuń