Wyruszamy typowym współczesnym autokarem. Opiekuje się nami
przewodnik, który zna ścieżki prowadzące w przeszłość i potrafi nimi
poprowadzić. To pan Marcin Jankowski – prezes Fundacji Wczoraj dla Jutra, który
zabrał grupę mieszkańców naszego miasta i okolic na odkrywczą dla większości
uczestników wyprawę.
Na powyższym zdjęciu widzicie grupę skupioną na rynku w
Pilicy. Słuchamy opowieści o przeszłości tego grodu i jego właścicieli, jakoś
nikogo nie dziwi że nasz Cicerone najwięcej uwagi poświęca burzliwej historii
życia Elżbiety Pileckiej, która jako wdowa Elżbieta Granowska została trzecią
żoną króla Władysława Jagiełły, znienawidzoną i wyśmiewaną przez poddanych. Ta
historia uczy nas, że nie wystarczy być piękną i bogatą, żeby być szczęśliwą.
Zanim udamy się do zamku Elżbiety i spojrzymy z niego na
okolicę, która zapewne stanowiła niewielką część jej dóbr, zatrzymujemy się
przy interesującym pilickim kościele pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela.
Powstał on jako budowla w stylu gotyckim – takim znała go Elżbieta. Kolejne
zmiany w wyglądzie świątyni zawdzięczamy przedstawicielom innego rodu
związanego z Pilicą – Padniewskim.
Przez kratę odgradzającą wejście mogliśmy
zobaczyć skryte w mroku piękne barokowe wnętrze. Ja, rzecz jasna, najbardziej żałuję,
że nie udało nam się zajrzeć do kaplicy mojej patronki.
Sfotografowanie bryły kościoła jest bardzo trudne –
zasłaniają ją a to przewody linii elektrycznej, a to drzewa. Zwróćmy więc uwagę
na piękne stiuki zdobiące wschodni szczyt kolegiaty oraz jej południową
elewację.
Przy kościele zauważamy dwa zabytkowe dzwony zdjęte z
dzwonnicy podczas jej remontu – mniejszy z roku 1738 i większy z roku 1767.
Uwaga – kolejny przeskok w czasie i przestrzeni. Znajdujemy
się na zamku Pilcza, co nie jest jakoś specjalnie trudne, ale na wzgórze wspiąć
się trzeba. Myślę, że pani tego zamku nie podchodziła doń pieszo. Nasza grupa
przekracza niegdysiejszą bramę na przedzamcze wschodnie, tu wysłuchujemy
opowieści o historii zamku, poznajemy różnice między stołpem a donżonem, uczymy
się rozpoznawać mur kurtynowy, możemy przyjrzeć się roślinkom (ja) lub wejść na
galerię z widokiem na zamek górny ze wspomnianym już stołpem.
Potem zamek dolny - przedzamcze zachodnie. Tu spory dziedziniec, pozostałości studni
zamkowej i ciekawa historia o późniejszych właścicielach zamku Pilcza – Padniewskich,
którzy, o czym informował prywatny lekarz i kapelan Jana Padniewskiego –
Biernat z Lublina, zgromadzili tu imponujący księgozbiór.
Mamy też możliwość wdrapania się na wieżę zamkową. Z
podejścia na nią i z niej rozciągają się widoki na okolicę – to zapewne dawne
dobra Pileckich, potem Padniewskich.
Jeszcze tylko grupowe foto i możemy opuścić zamek.
Warto
tylko dodać, że poruszamy się po terenie rezerwatu przyrody Smoleń.
Skoro wspomniałam o rodzie Padniewskich, który od XVI wieku
władał pilickimi dobrami, trzeba wspomnieć, że jego członkowie nie mieli
ambicje posiadania większej i bardziej wygodnej rezydencji niż zamek Pilcza –
ciasnawy, położony na wzgórzu, sprawiający trudności z zaopatrzeniem. I tak na
początku XVII wieku rozpoczęto budowę eleganckiej rezydencji. Nie zamierzam przytaczać
kolejnych etapów jej rozbudowy i upiększania, dość, że w efekcie tych
wszystkich prac w Pilicy powstał wspaniały pałac z elementami obronnymi, tak
zwane palazzo in fortezza.
Pałac w Pilicy otoczony jest rozległym, zachwycającym
parkiem założonym przez Marię z Wesslów Sobieską. Szczególnie urzekają w nim kwitnące lipy (niektóre z nich zapewne
pomnikowe).
W parku znajdziemy zniszczona fontannę z uroczymi sowami autorstwa
Bronisława Chromego (Pamiętacie, podobne spotkaliśmy na Krakowskich Plantach –
tu link?).
Sam pałac zachwyca i smuci jednocześnie. Przetrzymał wielu
właścicieli i ich pomysły, wojny i powojennych „gospodarzy”, a obecnie jest
obiektem sporu prawnego między spadkobiercami Barbary Piaseckiej Johnson a
potomkami ostatnich przedwojennych właścicieli. Skutki sporu widoczne gołym
okiem – pałac popada w ruinę.
Taki sam los dotyka jego otoczenie – park, dawną
wozownię i oranżerię. W tej ostatniej, zdaje się, mieszkają lokatorzy.
Opuszczamy Pilicę i udajemy się w drogę do kolejnych interesujących
miejsc. Relacja zapewne niebawem…
Zdjęcia – Łukasz i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz