czwartek, 25 lipca 2013

Andrzej prowadzi rajd mimo złej pogody (14 lipca)

Andrzej jest mistrzem świata w organizowaniu rajdów w trudnych warunkach atmosferycznych. Na takim rajdzie, jak mi się zdaje, obowiązują dwie zasady: po pierwsze trasa prowadzi w okolicy niezbyt odległej od miejsca zamieszkania, po drugie uczestników obowiązuje absolutny zakaz narzekania na pogodę (narzekasz – pogoda może się pogorszyć).
Dwa lata temu odbyłam z nim taki deszczowy rajd, na którym przemiękł mi jeden but, kurtka była mocno wilgotna, a humor mimo wszystko dopisywał i jeszcze wieczorem po rajdzie z  Andrzejem i Danusią pojechaliśmy do Kielc na koncert. A szliśmy wtedy w strugach deszczu z Wąchocka do Skarżyska. Postój na posiłek był na przystanku autobusowym w Marcinkowie, bo tam było względnie sucho. 



Bez obaw - to nie ja lecz przypadkowo spotkany pies. Ale dobrze pokazuje pogodę, prawda?

W tym roku poprowadził nas z Suchedniowa przez Kruk, składnicę drewna do Bliżyna. Trasa w założeniu miała być dłuższa, ale nawet Andrzej wie, że czasem trzeba dać deszczowi poczuć wyższość i skrócić trasę. Najwięcej radości sprawiła nam niewielka aktywność komarów, które ostatnio były wielce uciążliwe, a tym razem jakoś się skryły. Poza tym las zielony, droga bita – jednym słowem wypoczynek.


Tym razem zajrzeliśmy na cmentarz jeńców radzieckich zamordowanych przez Niemców w latach 1941 – 1942 w Bliżynie. Cmentarz znajduje się w Jastrzębi. Widać, że jest zadbany. Można tam wejść, obejrzeć tablicę pamiątkową, zadumać się nad wojennymi losami.



Cały rajdzik liczył 14 km i trwał nieco ponad 3 godziny. Warto było wyjść z domu nawet przy nie najlepszej pogodzie.
 

2 komentarze: