Na środę zapowiadano ładną pogodę, więc
zaplanowałem trasę z Niekłania do Chlewisk, przez Furmanów, Lelitków, Skłoby,
Wolę Zagrodną. Rano nie wyglądało ciekawie, bo nasz powiat spowiła gęsta
mgła, ale nie odstręczyła nas od powziętego zamiaru. W Odrowążu mieliśmy okazję
zobaczyć z okien busa, jak przez mgłę przebija się słońce, a w miejscu startu –
Niekłaniu – świeciło pełnym blaskiem.
początek trasy - wieża gichtociągowa w Furmanowie
zimowa rzeka Czarna w Furmanowie
przydrożny krzyż w Lelitkowie
droga z Lelitkowa do szlaku czerwonego zimą 2013 roku
Droga do Skłobów wiedzie przez las, jest
prosta, choć ostatnio, jak większość leśnych, mocno nadwerężona przez pojazdy
transportujące drewno. Tydzień temu musieliśmy w Skłobach ominąć mokradła, co
zmusiło nas do pokonania dodatkowych kilometrów. Tym razem przeszkodę
ominęliśmy od zachodu. Opłaciło się, bo skróciliśmy trasę o prawie 2 kilometry.
Członkowie grupy (dwuosobowej) gustują w szybkich marszach, więc trasę
pokonywaliśmy w tempie ok. 6 km/godz. i zanosiło się na to, że na metę dotrzemy
grubo przed czasem. O szlaku czerwonym ze Skłobów do Chlewisk niepochlebną
opinię wydała Ania w niedawnym wpisie, my mogliśmy się przekonać dzisiaj. Na
szczęście panujące od kilku tygodni przymrozki zmroziły breję i przeszliśmy
trasę suchą nogą. Najgorzej było na odcinku od Woli Zagrodnej do szosy
Chlewiska – Aleksandrów.
urocza uliczka w Chlewiskach
piece prażaki na terenie zabytkowej huty w Chlewiskach
Zgodnie z przewidywaniami do Chlewisk
przybyliśmy o godz. 12.45. Aby nie narazić się na przeziębienie po intensywnym
marszu, najsłuszniejszym było kontynuować marsz, bo do odjazdu busa pozostało
45 minut.
późnogotycki kościół w Chlewiskach
jeden ze starych nagrobków na cmentarzu w Chlewiskach
W Stanisławowie opuściliśmy szlak czerwony i podążyliśmy do szosy
Chlewiska – Szydłowiec, a dalej w kierunku Pawłowa. Tam dopadł nas bus Przysucha
–Skarżysko. Reasumując, pokonaliśmy trasę 23,3 km w czasie 4,3 godz.
Od czasu do czasu dobrze jest sprawdzić swoje
kondycyjne możliwości. Tym razem mogliśmy sobie na to pozwolić, bo w grupie nie
było fotografujących i wycieczka miała charakter sportowy. Może jednak Ania
poszpera w naszym archiwum i okrasi wpis niepublikowanymi zdjęciami z przebytej
przez nas trasy.
Autor
tekstu – Edek
Zdjęcia - Edek i ja (zgodnie z sugestią autora wybrałam archiwalne)
Gratuluję tępa 5,46 km/h... to już nie dla mnie. :(
OdpowiedzUsuńTo tylko statystyka. Żeby osiągnąć taką średnią trzeba czasem iść ponad 6 na godzinę.
UsuńPoza tym oni musieli zrobić z 10 minut przerwy na jedzenie. A potem nadrabiali straty. Znam ten ból. Każdy mój postój kończy się doganianiem grupy w tempie wyścigowym. Zresztą, sam wiesz.