Ostatnia niedziela sierpnia zapowiadała się upalnie. I taka
była. Mimo wszystko postanowiliśmy wyjść z domu, ale na wszelki wypadek trasę
wybraliśmy ulgową (okazało się, że to raptem 11,8 km) i w okolicach przyjaznych
piechurom.
Wystartowaliśmy nad Zalewem Kieleckim. Nawet kilka osób tam
spotkaliśmy – głównie wędkarzy. Poza tym nad zalewem pusto i cicho. Po wodzie
pływa dziwna konstrukcja – to aerator, który służy do napowietrzania wody. Widocznie
się sprawdza, bo w wodzie rośnie rdestnica, po powierzchni akwenu czasem się
prześliźnie kaczka, wędkarze też niekiedy rybki wyciągną. Jedynie kąpiących się
brak – zakaz obowiązuje. No to się nie kąpiemy i maszerujemy dalej.
w parku przy zalewie