czwartek, 12 lipca 2018

Robię się sentymentalna

I zapewne leniwa.
Zapragnęłam krótkiej, dobrze znanej trasy. Takiej, co to każdy krzak to wspomnienie.
Startujemy w Ostojowie i spokojnym krokiem zmierzamy do Krzyżki. Tym razem panów mało (jeden nam się ostał), to i śpiewu pod przepustem kolejowym nie było. 

tradycyjne pierwsze foto na tej trasie - Kamionka 

pobliski bodziszek łąkowy ze wspomnieniem nocnego deszczu
 
Nie idziemy przez całą wieś, jak zwykle, tylko zmierzamy ku ścieżkom, które pamiętam z wycieczek z czasów PTTK. To tu przed laty na łąkach pasała krówki narzeczona jednego z panów. Pamiętam te opowieści. Ba, nawet ścieżki prawie te same (mapy nie muszę wyjmować, idziemy na pamięć – moją). Tylko pola już nie te. Oj, nie te. Ubywa ich. Przegrywają walkę z lasem.

 jedno z pozostałych pól

niespodzianka - skąd wśród pól różowy krwawnik? 

pola Krzyżki

łopian pajęczynowaty

Kolejna droga, na którą wkraczamy, też nienowa. Ileż to razy się tedy maszerowało, zwłaszcza zimą. O, tu się Walerian wywrócił, a tu sarenki biegały.

zamiast współczesnego zdjęcia - takie z zimy 2006 (trasa ta sama)

 tak ładnie szedł i się wywrócił...
 
No i moje ulubione pola Podłazia i Zaskala. Dziś tylko trudno je fotografować, bo na drogę wpełzł asfalt, a na nim to już ruch jak na Marszałkowskiej. Co chwila musimy uskakiwać w krzaki, bo znów coś nadjeżdża. 


 Można było żyć bez asfaltu? Pewnie tak. (rok 2006 i 2007)

pola Podłazia

pejzaż z domkiem (Zaskale i Bukowa Góra)

Dalej Kapkazy. O, tu się zwykle zagląda do gościnnej Szkoły Wrażliwości. I tym razem zajrzeliśmy. Ale chyba za wcześnie było, tylko piesek nas przywitał.

Kapkazy - Szkoła Wrażliwości 
 
W pobliżu mamy dawno niewidziane gliniane dzbany nad źródłem. Wypada więc sprawdzić, jak się trzymają. Nieźle. Nawet zachęcają do zrobienia postoju śniadaniowego.

te dzbany już parę razy były na blogu, ale to nie szkodzi 

I spacer drogą przez Dolinę Bodzentyńską. Zwykle patrzymy na nią z Pasma Klonowskiego, a teraz mamy widok na to pasmo, sami zaś wdychamy polne aromaty i zbliżamy się do Wzdołu.

sielanka

moja ulubiona droga polna, a na niej ...

upolowałam zająca

Dolina Bodzentyńska z widokiem na Pasmo Klonowskie i górę Psarską  

wydawało nam się, że przed Wzdołem fotografujemy 2 bociany, a tu jednak nie
 
Sprawdzamy, czy może tym razem uda nam się zwiedzić siedemnastowieczny kościół. Cóż, sukces umiarkowany. Możemy jedynie zajrzeć do wnętrza przez kratę. Warto kiedyś trafić tu w niedzielę i zwiedzić wnętrze, bo widać, że sporo tam ciekawostek.

przydrożny krzyż z roku 1857

trudny do sfotografowania kościół pw Wniebowzięcia NMP 

jego wnętrze

i wieże widziane z oddali
 
A potem to już tylko zabijamy czas oczekiwania na bus. Zbieramy szczaw na łące, rozmawiamy z gospodynią, która potrafi ugotować zupę z podagrycznika. Może i my kiedy spróbujemy? 

widok na Hucisko

w oddali Łysiec i Pasmo Jeleniowskie  

ekologiczna łąka i zagonek naszej nowej znajomej  
 
W końcu wracamy do domu po krótkiej wycieczce (11,5km).

Zdjęcia – tylko ja

2 komentarze: