czwartek, 4 kwietnia 2019

Radomski spacer na orientację

Do spaceru przygotowałam się teoretycznie – znalazłam listę obiektów, które chcę zobaczyć (polecam ten link, jest tam mapka z najważniejszymi informacjami), wyszukałam informacje o nich i ruszyłam „w miasto” (to znaczy pojechałam tam pociągiem).
Na początku mojego spaceru zachowałam się bardzo rozsądnie, do czego i was zachęcam – weszłam do biura Informacji Turystycznej w budynku dworca. A tam otrzymałam wydruk mapki oraz informacje o obiektach z dokładnymi adresami. Bardzo mi to ułatwiło poruszanie się po Radomiu. Wydaje mi się, że w niedalekiej przyszłości zostanie przygotowana specjalna ścieżka dla turystów i nowe materiały, ale moje spacerowanie miało urok odkrywania nieznanych miejsc (Radom znam słabo, ale od dziś lepiej).
Ruszam więc na poszukiwania 14 symboli Radomia, czyli obiektów zrealizowanych w ramach projektu „Piękniejsze Śródmieście – symbole naszego miasta w formie małej architektury”. Dodam, że ta architektura jest czasem naprawdę bardzo mała, bo obiekty są kopiami oryginałów w skali 1:1. Autorem wszystkich odlewów jest kielecki rzeźbiarz Sławomir Micek, zaś oryginalne przedmioty dostarczyli mieszkańcy Radomia.
Poszukiwania zaczynam od obiektu nr 2 na liście – to aparat telefoniczny Malwa umieszczony przy ulicy Traugutta. Sprytnie się zakamuflował – kilka minut go szukałam. 


ten aparat wygląda jak pochodzący z 19. wieku, ale był produkowany w Radomskiej Wytwórni Telefonów od roku 1978 
 
Dalej jest łatwiej, bo maszyna do pisania Łucznik 1301 znajduje się przy jednej z kolumn Urzędu Stanu Cywilnego. 

 budynek USC - uważny obserwator wypatrzy maszynę do pisania  


 a oto i ona

Najtrudniej jest znaleźć puszkę farby Rafil Gr-tix e. Powinna być w parku im. T. Kościuszki niedaleko altany. Altanę zlokalizowałam bez problemu, ale puszki farby nie. 

altana (z tej strony najmniej pobazgrana) 
 
Dopiero przechodząca alejką radomianka wyjaśniła mi, że puszkę ukradziono. Bęcwał jakiś wyrwał ją z murka. Na szczęście została tabliczka informacyjna i pędzel. Zwróćcie uwagę na nazwiska wygrawerowane na trzonku pędzla. W ten sposób rzeźbiarz uwiecznił pomysłodawców projektu, panów Macieja Stępnikowskiego i  Sebastiana Pawłowskiego, którzy wymyślili całą tę akcję i zdobyli pieniądze na jej realizację w ramach budżetu obywatelskiego. 

 tego typu tabliczki mają wszystkie pokazywane tu obiekty


Parkową alejką zdążam ku ulicy Żeromskiego, widzę już Urząd Miasta, przed którym znajduje się jeden z najciekawszych eksponatów – rower wojskowy Łucznik typ XX produkowany przed II wojną światową, był na wyposażeniu pododdziałów kolarzy w Wojsku Polskim. Stoi sobie z pełnym uzbrojeniem – duża rzecz!

w stronę Urzędu Miasta


 cacuszko!
 
Teraz można obejść bokiem budynek urzędu, aby podejść do oszklonego wejścia dla petentów, a tam przycupnął aparat telefoniczny CB-49. Domyślam się, że dawniej sporo takich aparatów stało na urzędniczych biurkach.


niezapomniany telefon - a ten jego dzwonek...
 
Ze schodów urzędu widać budynek VI LO, a przed nim tuż za płotem umieszczono coś, co w latach szkolnych nazywaliśmy „pegazem”, czyli  maskę przeciwgazową wz. 24. Ta była produkowana w latach międzywojennych.

brama była otwarta, więc weszłam na podwórze liceum, ale można fotografować też przez przerwy między prętami ogrodzenia)


Czy te "oczy" mogą kłamać? 

Od liceum przemieszczam się w stronę ulicy Żeromskiego idąc uliczką Focha, a tu na murku pod sporym drzewem dwie ciekawostki. Jedna z nich to ustawiona w pobliżu dawnej szkoły odzieżowej maszyna do szycia Łucznik. 


hałaśliwy był ten łucznik... 
 
Na tym samym murku zobaczymy też parę damskich pantofli z Radoskóru. Wyglądają na noszone, na pudelku odczytamy informacje o ich cenie i rozmiarze.


niestety, pantofle i ich otoczenie mocno ucierpiały od sąsiedztwa mieszkańców drzewa 
 
I znów jestem na Żeromskiego, a tu obiekt najtrudniejszy do sfotografowania – umieszczone na płycie na poziomie chodnika  pudełko serka homogenizowanego. No, duże to ono nie jest. A położyć się na ulicy, żeby zrobić zdjęcie, nie wypada. 



Wracam na ul. Focha i maszeruję w stronę Placu Jagiellońskiego, gdzie znajduje się Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego. 

budynek teatru
 
Obeszłam ten plac w kółko. Aż w końcu znalazłam wagę domową WD-2. Sprytnie jest umieszczona na murku, mało kto ją zauważa – wiele osób przechodziło koło niej, pytałam ich o nią, nie widzieli. 


 tej wagi nie znałam, podobno jej szalka była wykonana z fajansu włocławskiego

Z daleka widać fontannę, a przy niej na murku trzeci kultowy radomski telefon – Bratek. Pamiętam, jak trudno go było zdobyć. Był to aparat z możliwością powieszenia na ścianie lub postawienia na stoliku. No, hit! 

telefon przy fontannie


 i solo
 
Przechodzę na ulicę Malczewskiego. Tam przed budynkiem Resursy Obywatelskiej umieszczono odlew pistoletu Vis. Ma on przypominać o zamachu na Niemców, który miał miejsce w tej okolicy w czasie II wojny światowej.

budynek Resursy Obywatelskiej 


 Vis na murku po lewej

Już prawie koniec poszukiwań. Idę ulica Szewską. Cała zastawiona autami. I dlatego trudno zauważyć kozaki Sofix umieszczone przy ścianie jednej z kamienic. Ale i one nie schowały się przede mną. 


pamiętam szał na te buty, ale nigdy mi się nie podobały 
 
Został mi jeszcze ostatni obiekt. To numer 1 na liście – rower wyścigowy szosowy Łucznik. Sprytnie go zawieszono na czymś w rodzaju kolumny przy wejściu do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ulicy Narutowicza.  


rower produkowany w latach międzywojennych w Fabryce Broni w Radomiu
 
Znalazłam wszystkie obiekty! Gdybym szła dokładnie z poleceniami listy, spacer liczyłby ok. 5 kilometrów, ale ja go sobie wydłużyłam.
I na zakończenie – Łucznik, rzeźba – symbol Zakładów Metalowych (dawna Fabryka Broni, ale w PRL taka nazwa by nie przeszła), z których, jak zauważyliście, pochodzi wiele z przedstawionych tu produktów. 



 Łucznik - rzeźba Aleksandra Śliwy i Wiesława Jelonka 

Zdjęcia – mojego wyrobu

4 komentarze:

  1. Ale atrakcje!
    No ten rower bojowy to cos dla mnie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - rower bardzo solidnie przymocowany. ;)
      Oglądałam go z panem, który akurat podjechał na własnym jednośladzie. Tu go wręcz nie można było oderwać od podziwiania, musiałam czekać, żeby zrobić zdjęcie. Żartowaliśmy, że zostawi swój i zamieni na ten bojowy - taki rewelacyjny.

      Usuń