czwartek, 27 czerwca 2019

Coś dla miłośników sukulentów

Na początku ubiegłego wieku mieszkał w Zurychu Jacob Gasser. Niewiele o nim wiem oprócz tego, że był hodowcą kaktusów. W roku 1920 postanowił rozstać się ze swoją kolekcją tych roślin. Zapragnął sprzedać ją miastu, ale władze miejskie niechętne były wydawaniu pieniędzy na takie fanaberie. Zbiorami zainteresował się właściciel największego w owym czasie domu towarowego Zurychu – Julius Brann, który w roku 1929 nabył kolekcję kaktusów pana Gassera. Nie miał jednak widocznie ręki do roślin i po dwóch latach sprezentował ją miastu. 
I tak zaczęła się historia zbiorów sukulentów w Zurychu. 

malutki fragment obecnych zbiorów 
 
Obecnie sukulenty zajmują prawie pół hektara. Część z nich jest umieszczona w ogrodzie. Tam znajdują się te gatunki, które dobrze znoszą zimę. 


tu najlepiej widać, że sukulenty to nie tylko kaktusy 

próbuję sfotografować jeden z ciekawszych okazów - poncyrię trójlistkową (to interesujące drzewko cytrusowe o niejadalnych owocach) 

kolczasta gałązka poncyrii

yukka


rojnik 

delosperma - podobnie jak rojniki magazynuje wodę w liściach  

te kaktusy kojarzą mi się z pisklętami w gnieździe wyciągającymi dzioby do karmienia  
 
Inne, bardziej wrażliwe, okazy umieszczono w 6 cieplarniach dostępnych dla zwiedzających. Są też cieplarnie niedostępne dla laików – tam prowadzona jest hodowla, badania, tam zimują niektóre z sukulentów wystawianych latem do ogrodu. 

w jednym z pawilonów cieplarni
 
Zwiedzanie jest bardzo przyjemne szczególnie w chłodny deszczowy dzień. Dla mnie najtrudniejsze okazało się oglądanie sukulentów w pawilonie tropikalnym. Musiałam się stamtąd ewakuować możliwie najszybciej, widocznie taki klimat zupełnie mi nie służy.

anturium
  
Rośliny są umieszczone w cieplarniach z uwzględnieniem ich miejsc występowania w naturze. Wszystkie mają metryczki z nazwami, ale i tak nie sposób zapamiętać mnogości gatunków, odmian. Niektóre z sukulentów są zagrożone w swym naturalnym środowisku i tu mają szansę przetrwać jako gatunek. 


 Czy nie tak sobie wyobrażamy  roslinnośc pustynnych okolic Ameryki? 

ten myrtillocactus geometrizans rośnie w Meksyku, jego kształty przypominają koguci grzebień i tak bywa nazywany

hodia gordonii wytępuje w Afryce i nie jest kaktusem

Sporo ciekawego można tu zobaczyć, a mnie zaskoczyło, jak wiele kaktusów kwitnie. I jaka to różnorodność kwiatów.

tego kaktusa aż się chciało pogładzić, taki się wydaje puszysty - nic bardziej mylnego


jego kwiaty



 

 kwiaty innych odmian kaktusa
 
No i same sukulenty stanowią, jak się okazuje, bardzo liczną i różnorodną grupę roślin. 

brazylijski sukulent neoglaziovia variegata przyjemnie kwitnie 

 ten występujący na Madagaskarze sukulent zadziwia swym wyglądem

cyphostemma bainesii, czyli drzewko maślane z Namibii 

cleistocactus winteri nazywany złotym ogonem szczura
 
I to tyle. Ten wpis w założeniu miał być jedynie prezentacją kilku zdjęć zrobionych podczas oglądania sukulentów, a nie wykładem na ich temat. 

PS Kto się domyslill, że w Zurychu bedziemy oglądać kaktusy, nie banki?

Zdjęcia – Kasia i ja

6 komentarzy:

  1. Pięknie... choć za kaktusami nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię, choć zaskoczyła mnie ich mnogość w jednym miejscu.

      Usuń
  2. Kaktusy przecudne! Dawaj więcej, jest czym oko nacieszyć.
    Ale wymagające w uprawie i jakoś gadać do nich nie umiem. Do paprotki to i owszem, czasem wyobrażam sobie, że mnie rozumie. A do tego gadasz, a on się JEŻY!
    Nie przegonili cię od tej poncyrii?
    I od dzisiaj wszelkie skrzyżowania i rozstaje to rozchodniki! Super pomyślane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytałam o pielęgnacje, bo akurat podlewanie było - raz na tydzień. Tam można nabyć sadzonki, specjalną ziemię, nawozy. Nie skusiłam się. Kto by to wiózł w samolocie?
      Nikt mnie nie przegonił, bo przecież tylko troszkę wyszłam poza ścieżkę. ;)
      Te skrzyżowania to wymyślił mój znajomy Andrzej A. na Facebooku.

      Usuń
    2. Wiem, kto wymyślił, czytałam. Pomysł jest przedni👍

      Usuń
    3. Domyśliłam się, że czytałaś komentarz na Facebooku, ale nie chciałam, żeby ktoś niezorientowany pomyślał, że kradniemy cudzy pomysł. Taka drobna asekuracja.

      Usuń