wtorek, 18 sierpnia 2020

Trzeba poznawać świat

Nowe miejsca. I nie musi to być Afryka.
Ja miałam takie miejsce, które chciałam poznać. Wybierałam się tam od lat. Ostatnio tak często o tym marudziłam, że aż wszystkim zbrzydło i pojawiła się sugestia – jedźmy wreszcie do tego Mniowa.
No to jedziemy! Poznajcie Mniów i okolice. Może ktoś z czytelników zechce się tam wybrać.
 
widok na Mniów i wzgórza Koneckie 
 
Nasza wyprawę zaczęliśmy na północ od Mniowa, właściwie na granicy z Zaborowicami.
Akurat zaczęło padać. Mimo wszystko wkroczyliśmy na leśną drogę. Za kilka minut znaleźliśmy się na skraju sporej piaskowni. Na jej północnym skraju trwały roboty, a my sobie spokojnie spacerowaliśmy południowym brzegiem. 
 
kopalnia piasku i żwiru w Zaborowicach 
 
praca wre
 
Przyzwoita droga szybko się skończyła i trzeba było wejść w las, gdzie kierowaliśmy się według kompasu na północny wschód. Długo to nie trwało, bo zaraz drzewa zaczęły rzednąć i przed nami pojawiła się rozległa polana. Jej szukaliśmy. To miejsce, gdzie znajduje się jezioro Ług. Jedno z jezior Pojezierza Świętokrzyskiego. Jak się okazuje leśne oczko wodne koło Strawczyna też się zalicza do tego pojezierza. Więcej solidnych informacji na temat pochodzenia naszych świętokrzyskich jezior znajdziecie na blogu Poszukiwaczy Przygód – tu link.
 
w stronę jeziora
 
 
 Jezioro Ług
 
Poszukiwacze trafili nad Jezioro Ług zimą i zaglądając do nich możecie porównać, jak zmienia się jezioro i jego okolica w zależności od pory roku (tu link).
 
 
Samo jezioro znacznie zmniejszyło swoją powierzchnię. Łatwiej do niego podejść blisko. 
 
 
 
W zaschniętym podłożu znajdujemy tropy zwierząt, które zamieszkują okolicę.
 
ten trop zostawiła czapla
 
a to coś kopytnego - czyżby łoś?  
 
A roślinność jaka bogata! Największe wrażenie robią łany przygiełki białej. Aż się nie chce wierzyć, że to roślina bliska zagrożenia, tyle jej tu jest.
 
kobierzec przygiełki białej 
 
Pojawiają się też żurawiny, wełnianka, bagno i borówka błotna. Wypatrzyłam też kępki roślinki, którą trudno zidentyfikować. Może się nie pomyliłam.
 
żurawina już prawie dojrzała
 
wełnianka wąskolistna  targana przez wiatr
 
przypuszczam, że to bagnica torfowa  
 
Wśród roślinności bagiennej dzielnie się trzymają wrzosy i karłowate sosenki.
 
 
 
Po solidnym spacerze pełnym zachwytów wracamy do cywilizacji.
Słońce już świeci. Piaskownia wydaje się weselsza.
 
 
 
Zaglądamy też na brzeg nieczynnej piaskowni. Tu inny nastrój. Inne rośliny porastają brzegi. Zaczynam mieć skojarzenia z dziką plażą.
 
 
 
nieczynna piaskownia Przełom - Zaborowice
 
Po atrakcjach wodnych i bagiennych wybieramy się do kościoła. To barokowy kościół z drugiej połowy 17 wieku pod wezwaniem Św. Stanisława Biskupa. 
 
kościół w Mniowie
 
zaskakujący portal w barokowym kościele 
 
dzwonnica
 
Udało nam się zajrzeć do wnętrza, a na jednej ze ścian zewnętrznych wypatrzyłam ciekawy „znak wysokości”. To tak zwany reper wykorzystywany do wykonywania niwelacji podczas pomiarów geodezyjnych. Ten wygląda na dosyć stary.
 
wnętrze kościoła
 
reper
 
Bez wątpienia starszy jest kamień, który można oglądać przed Urzędem Gminy. To słynny kamień z Kontrewersu znaleziony przez mieszkańca wsi Kontrewers w tamtejszym lesie w roku 1988. Prawdziwą sensacją okazują się wyryte na kamieniu postaci prawdopodobnie kobiety i mężczyzny. Jest wiele prób interpretacji tych rytów, najbardziej znana łączy je z figurkami kokopelli z mitów Indian Hopi. Zainteresowanych historią kamienia odsyłam do filmu z ciekawej serii „Koło się kręci” – tu link.
 
piramida skrywająca kamień z Kontrewersu 
 
ryty na kamieniu - diabły? kosmici? indiańskie duchy?
 
Wreszcie pora się przyznać, jakie miejsce najbardziej mnie w okolicy Mniowa interesowało. To nieczynny kamieniołom Jaźwina, w którym wydobywano czerwony piaskowiec.
Mapa wskazuje, że można do niego dotrzeć przyzwoitą leśną drogą. Jak się okazuje, nie jest to obowiązkowe. Droga, którą wybraliśmy, była bardzo przyzwoita, jednak prowadziła za mało na wschód, co spowodowało konieczność przedzierania się przez las. Ta radosna leśna zabawa trwała do czasu, aż skorzystałam z pomocy nawigacji. Droga została znaleziona w ciągu minuty, wleźliśmy spokojnie na szczyt góry Raszówka, z którego już nietrudno dostać się nieco stromą ścieżką do wnętrza kamieniołomu.  
 
na Raszówce
 
Cóż, rozczarował mnie ten obiekt. Wyrobisko zarosło drzewami. Gdzieś wśród gałęzi wyłania się tabliczka z informacją, że mamy tu do czynienia z formą ochrony w postaci stanowiska dokumentacyjnego. Znaleźliśmy jedną niebrzydką skałkę i przyjemny wąwóz. A, śniadanie tu można zjeść, bo są stoły i ławki. 
 
 
 
kamieniołom Jaźwina 
 
w wąwozie
 
W każdym razie z kamieniołomu wyszliśmy bardzo przyzwoitą drogą. Wniosek – poznaliśmy różne warianty dotarcia do niego, ale chyba na razie się tu nie będziemy wybierać.
 
 
przy drodze niecierpek Roylego w różnych odcieniach różu 
 
Ostatnim miejsce, które odwiedziliśmy był cmentarz – pomnik w Raszówce. W tym miejscu 26 maja 1943 roku Niemcy spalili żywcem około 30 osób zamkniętych w domu stojącym na uboczu wsi Raszówka. Ta okrutna zbrodnia była częścią akcji odwetowej za napad oddziału AK na samochód pocztowy. Inne ofiary pacyfikacji są pochowane na cmentarzu parafialnym w Mniowie. Tam zajrzymy innym razem.
 
 
 
cmentarz w Raszówce przy drodze krajowej nr 74 Sulejów - Kielce
 
I to już cała nasza wycieczka. Chodzenia było mało – 8,3 kilometra, ale wrażeń sporo.  
 
PS Grupa ma dość bagiennych atrakcji – trzeba poszukać innych ciekawostek.   
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Dla mnie coś nowego... i tu miejsca zbrodni niemieckiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też wszystko z wyjątkiem kamienia to nowości.
      A na miejscu zbrodni długo nie mogliśmy dojść do siebie po uświadomieniu sobie, jaki to ogrom bestialstwa.

      Usuń
  2. Miejsce znane, ale teraz kiedy wszystko zazieleniło się dookoła zupełnie inne. Ciekawe czy pobliska ambona, na którą się niegdyś wspinaliśmy jeszcze stoi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś na ambonę nie zwróciłam uwagi, ale Wy podchodziliście z innej strony i może ta ambona nie była na naszej ścieżce. Łódka na brzegu nadal czeka na kompana. :)
      Poza tym wydaje mi się, że zimą więcej terenu znajdowało się pod wodą.

      Usuń