wtorek, 6 października 2020

Poranny spacer nad Kamienną

Jest poniedziałek. Tuż przed ósmą. W lesie chłodno. Słońce wzeszło jakąś godzinkę temu. Wyruszamy na spotkanie z Kamienną. Trasa początkowo miała prowadzić czerwonym szlakiem, ale od razu widać, że to bez sensu, skoro jest tyle przyjemnych ścieżek zbliżających nas do rzeki.
Pierwsze spotkanie z nią narusza nieco spokój wędkarza, który na brzegu czatuje na zdobycz. Takie sobie miejsce wybrał:
 
a wędki widzicie?
 
Przenosimy się trochę dalej w stronę Nowego Młyna. I znów zmiana nastroju. Nad wodą unosi się mgiełka z parującej w słońcu wody. Snuje się ona delikatnie i nawet nie budzi drzemiących kaczek. Kolega Ed zauważa: szkoda, że nie ma Janka, on by nakręcił film z tą mgłą.  Cóż było robić? Wzięłam zastępstwo za Janka. 
 


poranne mgły nad Kamienną
 
ulotne chwile
 

Młyn coraz bliżej, ale jeszcze go nie widać. Słychać jedynie coraz głośniejszy szum wody za tamą. 
 
odbicie w wodzie
 
złociste łoże ostatniego grążela
 
 tama na horyzoncie

Deski tworzące mostek przed zaporą coraz bardziej spróchniałe. Ale jeszcze ten raz się odważam po nich przejść. Lubię widok na rzekę z tego pomostu.
 
 Kamienna z trudem przeciska się przez gęstwinę
 
A z drugiego brzegu najładniej widać sam młyn. Raczej nie sam. Otoczony jest drzewami, w których się ukrywa. 
 
Nowy Młyn skryty w zieleni
 
Jeszcze jedno przejście po chybotliwych zmurszałych deskach i wędrujemy w stronę Młyna Piaska. 
 
może i tym razem się uda
 
Rzeka znów się uspokaja. Trudno jednak do niej dotrzeć, bo brzeg zarastają wysokie trawy.
 

diamenty babiego lata na trawach
 
A w lesie na tym odcinku podziwiamy dorodne jałowce. Trudno teraz o spotkanie takich okazów. 
 
jałowce dwumetrowej wysokości
 
W okolicy młyna zatrzymujemy się na chwilkę, ale do rzeki nie sposób się tu dostać – teren prywatny, zagrodzony. Trudno. Wracamy na leśne ścieżki.
 
przy Młynie Piaska
 
na szlaku

pajęcza sieć
 

Przy czwartym młynie (wiem, dopiero byliśmy przy dwóch, ale pierwszy pojawi się później) musimy się koniecznie zatrzymać. Wspominamy, jak tu dawniej bywało, fotografujemy to, co zostało do tej chwili. 
 


pozostałości czwartego młyna

szum rzeki

Jeszcze tylko krótki postój na polance pod sosnami i pora w drogę.  
 
wysepka za młynem
 
piaszczysta polana
 
trzmielina purpurowa
 
Rozstajemy się ze szlakiem i maszerujemy leśną drogą równolegle do wsi Michałów. Jest coraz cieplej. Las zapewnia cień, a grzyby już nie kuszą – chyba ich czas przeminął.
 
pochylone dęby przy ścieżce
 
pola Michałowa
 

Zapowiadał się nam asfaltowy ostatni odcinek trasy, ale Jacek wypatrzył naprawdę przyjemną drogę, której moja mapa nie pokazywała, i zaproponował przejście nią. Troszkę nam to skróciło trasę, ale ją uprzyjemniło. 
 
Jackowa droga
 
Zanim jeszcze zakończyliśmy nasz spacer, zajrzałam nad rzekę w Szczepanowie. I tam wypatrzyłam pozostałości pierwszego młyna nad Kamienną. Wysokie mokre trawy uniemożliwiły podejście blisko, ale przynajmniej jedno foto mam na dowód, że coś jednak z tego młyna się ostało.   
 
nadzwyczaj solidny mostek w Szczepanowie
 
kawalątek ściany pierwszego młyna
 

I po wycieczce. Raptem 11 kilometrów. 
 

 
Zdjęcia – Edek i ja

15 komentarzy:

  1. 11 bardzo sympatycznych kilometrów. Pięknie mieliście !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie spontanicznie zrobiliśmy spacer, bo telefon zapowiadał burzę o dwunastej, to chcieliśmy zdążyć do domu. Spacer się skończył przed jedenastą, a burza była wieczorem. Tyle na temat prognoz z telefonu. :)

      Usuń
  2. mgła jest fotogeniczna... wbrew pozorom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bardzo fotogeniczna. Na ten temat warto zajrzeć do wpisu na zaprzyjaźnionym blogu https://fotowojaze.pl/jak-robic-zdjecia-we-mgle-czyli-krakow-nieoczywisty/

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Stojąc na platformie nad Kamienną mówiliśmy o Tobie i spływach kajakowych po naszej rzece.

      Usuń
  4. Może i krótki spacer, ale jakże malowniczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wyobraź sobie, że właśnie na ten spacer zapomniałam zabrać aparat fotograficzny. Na szczęście koledzy wrócili ze mną solidarnie po sprzęt. Gdyby nie to, zdjęcia byłyby bardziej poranne.

      Usuń
    2. Ano bywa - na szczęście ja mam aparat w smartfonie - cudów nie robi, ale fotę cyknie taką że da się ją na blogu umieścić.

      Usuń
    3. Też tak mam, ale lubię cięższy sprzęt.

      Usuń
  5. Piękna rzeka i spacer też widać udany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,udało nam się łapć dobre warunki pogodowe i wszystko się ładnie ułożyło.

      Usuń
  6. Patrząc na utkaną pajęczynę stwierdzić można, ile się przy tym natrudził,
    ale, jak widać na zdjęciu, jak dotąd pająk jeszcze nic nie złowił.

    Wiesiek

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne zdjęcia, fajnie podkreślają poranną atmosferę.
    Warto było się wrócić po sprzęt fotograficzny:) Kiedyś na wycieczkach wystarczyło mi kilka fotek zrobionych na biega telefonem, ale teraz szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie wyprawy bez aparatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz przeszłam na "tryb indywidualny" i sama włóczę się po lesie, zrobiłam sporo zdjęć telefonem. Nie nadają się do pokazania.

      Usuń