Jest
poniedziałek. Tuż przed ósmą. W lesie chłodno. Słońce wzeszło jakąś godzinkę
temu. Wyruszamy na spotkanie z Kamienną. Trasa początkowo miała prowadzić
czerwonym szlakiem, ale od razu widać, że to bez sensu, skoro jest tyle
przyjemnych ścieżek zbliżających nas do rzeki.
Pierwsze
spotkanie z nią narusza nieco spokój wędkarza, który na brzegu czatuje na
zdobycz. Takie sobie miejsce wybrał:
a wędki widzicie?
Przenosimy się trochę dalej w stronę Nowego Młyna. I znów zmiana nastroju. Nad wodą unosi się mgiełka z parującej w słońcu wody. Snuje się ona delikatnie i nawet nie budzi drzemiących kaczek. Kolega Ed zauważa: szkoda, że nie ma Janka, on by nakręcił film z tą mgłą. Cóż było robić? Wzięłam zastępstwo za Janka.
ulotne chwile
Młyn coraz
bliżej, ale jeszcze go nie widać. Słychać jedynie coraz głośniejszy szum wody
za tamą.
Deski
tworzące mostek przed zaporą coraz bardziej spróchniałe. Ale jeszcze ten raz się
odważam po nich przejść. Lubię widok na rzekę z tego pomostu.
A z
drugiego brzegu najładniej widać sam młyn. Raczej nie sam. Otoczony jest
drzewami, w których się ukrywa.
Jeszcze
jedno przejście po chybotliwych zmurszałych deskach i wędrujemy w stronę Młyna
Piaska.
Rzeka znów
się uspokaja. Trudno jednak do niej dotrzeć, bo brzeg zarastają wysokie trawy.
A w lesie
na tym odcinku podziwiamy dorodne jałowce. Trudno teraz o spotkanie takich
okazów.
W okolicy
młyna zatrzymujemy się na chwilkę, ale do rzeki nie sposób się tu dostać –
teren prywatny, zagrodzony. Trudno. Wracamy na leśne ścieżki.
Przy
czwartym młynie (wiem, dopiero byliśmy przy dwóch, ale pierwszy pojawi się
później) musimy się koniecznie zatrzymać. Wspominamy, jak tu dawniej bywało,
fotografujemy to, co zostało do tej chwili.
szum rzeki
Jeszcze
tylko krótki postój na polance pod sosnami i pora w drogę.
Rozstajemy
się ze szlakiem i maszerujemy leśną drogą równolegle do wsi Michałów. Jest
coraz cieplej. Las zapewnia cień, a grzyby już nie kuszą – chyba ich czas przeminął.
Zapowiadał
się nam asfaltowy ostatni odcinek trasy, ale Jacek wypatrzył naprawdę przyjemną
drogę, której moja mapa nie pokazywała, i zaproponował przejście nią. Troszkę
nam to skróciło trasę, ale ją uprzyjemniło.
Zanim
jeszcze zakończyliśmy nasz spacer, zajrzałam nad rzekę w Szczepanowie. I tam
wypatrzyłam pozostałości pierwszego młyna nad Kamienną. Wysokie mokre trawy
uniemożliwiły podejście blisko, ale przynajmniej jedno foto mam na dowód, że
coś jednak z tego młyna się ostało.
I po
wycieczce. Raptem 11 kilometrów.
Zdjęcia – Edek i ja
11 bardzo sympatycznych kilometrów. Pięknie mieliście !!
OdpowiedzUsuńTak sobie spontanicznie zrobiliśmy spacer, bo telefon zapowiadał burzę o dwunastej, to chcieliśmy zdążyć do domu. Spacer się skończył przed jedenastą, a burza była wieczorem. Tyle na temat prognoz z telefonu. :)
Usuńmgła jest fotogeniczna... wbrew pozorom.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo fotogeniczna. Na ten temat warto zajrzeć do wpisu na zaprzyjaźnionym blogu https://fotowojaze.pl/jak-robic-zdjecia-we-mgle-czyli-krakow-nieoczywisty/
UsuńZnam ten mostek, i te pale...
OdpowiedzUsuńStojąc na platformie nad Kamienną mówiliśmy o Tobie i spływach kajakowych po naszej rzece.
UsuńMoże i krótki spacer, ale jakże malowniczy!
OdpowiedzUsuńI wyobraź sobie, że właśnie na ten spacer zapomniałam zabrać aparat fotograficzny. Na szczęście koledzy wrócili ze mną solidarnie po sprzęt. Gdyby nie to, zdjęcia byłyby bardziej poranne.
UsuńAno bywa - na szczęście ja mam aparat w smartfonie - cudów nie robi, ale fotę cyknie taką że da się ją na blogu umieścić.
UsuńTeż tak mam, ale lubię cięższy sprzęt.
UsuńPiękna rzeka i spacer też widać udany :)
OdpowiedzUsuńTak,udało nam się łapć dobre warunki pogodowe i wszystko się ładnie ułożyło.
UsuńPatrząc na utkaną pajęczynę stwierdzić można, ile się przy tym natrudził,
OdpowiedzUsuńale, jak widać na zdjęciu, jak dotąd pająk jeszcze nic nie złowił.
Wiesiek
Śliczne zdjęcia, fajnie podkreślają poranną atmosferę.
OdpowiedzUsuńWarto było się wrócić po sprzęt fotograficzny:) Kiedyś na wycieczkach wystarczyło mi kilka fotek zrobionych na biega telefonem, ale teraz szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie wyprawy bez aparatu.
Teraz przeszłam na "tryb indywidualny" i sama włóczę się po lesie, zrobiłam sporo zdjęć telefonem. Nie nadają się do pokazania.
Usuń