czwartek, 3 kwietnia 2025

W Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie

Po latach przerwy wznowiono regularne kursowanie pociągów na linii Kielce – Sandomierz. Zaczynamy z niej korzystać. Zainaugurowaliśmy tę znajomość wycieczką do Ćmielowa.
Pierwszym przystankiem na trasie zwiedzania było Żywe Muzeum Porcelany przy Fabryce Porcelany AS Ćmielów.
Kasa muzeum znajduje się w sklepie firmowym zakładu. Możemy więc od razu obejrzeć niektóre wyroby z aktualnej produkcji fabryki, a raczej manufaktury, bo mamy tu do czynienia z artystycznymi dziełami wytwarzanymi tradycyjnymi metodami.
 
 
Zwiedzanie pod opieką przewodniczki zaczynamy od hali, w której znajduje się wielki piec służący do wypalania porcelany. Widzimy zaledwie jego dolne piętro, a i tak robi wrażenie ze swymi dziesięcioma metrami średnicy i ośmioma paleniskami. Na sam widok robi się ciepło, ale na szczęście piec od ponad 30 lat już nie działa.
 

Możemy więc bezpiecznie wejść do środka, gdzie znajduje się niewielka salka projekcyjna z filmem o produkcji porcelany. Jak nie lubię takich filmów, tak ten bardzo mi się spodobał – w sposób przystępny na podstawie procesu tworzenia filiżanki „Penderecki” prowadzi nas krok po kroku przez wszystkie etapy pracy rzemieślników-artystów. No, a moment stłuczenia jednej z filiżanek jest tak pełen napięcia, że aż przerażający.
 

Po zakończeniu filmu znów spotykamy się z naszą przewodniczką, która teraz prowadzi pokaz powstawania figurek porcelanowych. Jak się okazuje, wszystkie one są puste w środku.
 
forma
 
i jej napełnianie
 
Podczas pokazu pokrywania wypalonych filiżanek szkliwem nikt z nas nie zgadł, jaki naturalny barwnik jest dodawany do szkliwa. Wybierzcie się na zwiedzanie muzeum, to się dowiecie. Odpowiedź jest równie prosta, co zaskakująca.
 
filiżankę zanurza się w płynnym szkliwie
 
na specjalnej gąbce wyciera się nadmiar szkliwa
 
Poznajemy tajniki malowania porcelany (obawiam się, że nie wszystkie), uczymy się odróżniać porcelanę od fajansu. Wszyscy jesteśmy poruszeni informacją o tym, jak ogromne są straty w procesie tworzenia porcelanowych cacuszek. Podobno na sto wyrobów jedynie osiem doczeka etapu gotowego wyrobu.
 
dwie podobne filiżanki - większa i mniejsza, to ten sam model przed i po wypaleniu w piecu (Czy wiedzieliście, że po wypaleniu porcelana zmniejsza swoją objętość o 18 %?)
 
przybory malarskie
 
porcelana jest przezroczysta, fajans - nie
 

I wreszcie spotkanie z perełkami ćmielowskiej manufaktury – porcelaną różową i szmaragdową. Recepturę tej pierwszej stworzył przedwojenny właściciel fabryki, Bronisław Kryński. Udało się ją odtworzyć dzięki przypadkiem odnalezionym zapiskom autora. 
 

różowa porcelana (jednym z jej składników jest sproszkowane złoto)
 
Przepis na szmaragdową porcelanę opracował obecny właściciel, Adam Spała.
 
szmaragdowa porcelana ma jeszcze bardziej skomplikowany skład niż różowa
 
Przewodniczka oprowadza nas po ekspozycji dawnych wyrobów fabryki. Poznajemy eleganckie serwisy, w tym ten najsłynniejszy – Matylda – stworzony na zamówienie cara Mikołaja II dla tancerki, Matyldy Krzesińskiej.
 
serwis Matylda
 

Możemy również obejrzeć najbardziej interesujące wyroby, które powstawały w ćmielowskiej fabryce w latach 60. XX wieku.
 
 
Przewodniczka uczy nas odróżniać autentyczne wyroby z Ćmielowa od podróbek, nazywanych elegancko wyrobami inspirowanymi. Poznajemy i niektóre porcelanowe figurki z kolekcji właściciela fabryki, przywiezione z podróży.
 
porcelana świata
 
Pora jeszcze na obejrzenie obrazów malowanych na porcelanie, w tym kolekcji ikon.
 

Dumą manufaktury jest zaprojektowana przez Adama Spałę kolekcja „Piękne małpy Europy”. To 47 obrazów na porcelanie. Każda z małp symbolizuje jeden kraj z jego flagą na filiżance i charakterystycznymi obiektami.
 

jedynie Watykan ma inną "małpę", choć obawiam się, że ten symbol jest w tym kontekście zrozumiały jedynie w Polsce
 


Kontynuacją tej kolekcji jest prezentowana na zewnątrz wystawa pod tym samym tytułem, na której oglądamy małpie głowy odlane z brązu.
 




Na piętrze muzeum znajduje się galeria sztuki, w której do niedawna trwała wystawa prac Jana Wilkonia. Tu mieliśmy pecha, bo akurat wystawa się zakończyła. Na pocieszenie udało mi się wypatrzyć w sklepiku kilka prac tego artysty.
 


Do jeszcze jednego miejsca zajrzeliśmy na krótko, z zamiarem powrotu pod koniec wycieczki. To kawiarnia „Leżąca Kotka”. Zapach, jaki się tam unosił – niepowtarzalny. Niestety, zwiedzanie Ćmielowa tak nas pochłonęło, że na powrót do kawiarni nie starczyło czasu.
 
 
I tu przerywam moją opowieść. Na spacer po Ćmielowie zapraszam w kolejnym wpisie. Możecie być pewni, że parę nieoczywistych ciekawostek wyhaczyliśmy.
 
 Zdjęcia mojego wyrobu

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście. Sama byłam zaskoczona, jak bardzo tam jest ciekawie i miło.

      Usuń