Lubię zwiedzać domy wybitnych ludzi. Interesuje mnie to, ile
śladów ich życia utrwaliło się nie tylko w ich dziełach, ale i w miejscach,
gdzie żyli, tworzyli, byli sobą.
Jednym z takich domów jest dla mnie Stawisko –
prezent ślubny od Stanisława Lilpopa dla jego córki, Anny, i jej męża,
Jarosława Iwaszkiewicza. Właściwie wszystkie wzmianki o tym domu, obecnie
Muzeum imienia Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, mówią, że pozostaje on w stanie
niezmienionym od chwili śmierci Jarosława Iwaszkiewicza, który przeżył żonę
ledwie o kilka miesięcy. Na mocy testamentu pisarza dom przekształcono w
muzeum. Poszukajmy w nim śladów ludzi, którzy byli jego mieszkańcami lub
gośćmi.
Po muzeum oprowadza nas przewodnik, który świetnie i z
wielkim zaangażowaniem opowiada niby o przedmiotach, a tak naprawdę o ludziach,
którzy ich używali, o literaturze, muzyce, radościach i smutkach, poświęceniu i
trwaniu mimo przeciwności.
Zaglądamy do jadalni, która jest umeblowana posagowymi
meblami Anny, nie oddaje ducha lat dwudziestych ubiegłego wieku.
Ściany zdobią liczne obrazy i bibeloty, a na fortepianie stoją fotografie najznamienitszych gości Stawiska, wśród nich królowej belgijskiej, Elżbiety.
Salon połączony z biblioteką nieco zaskakuje. Stoi tu stary fortepian, na który grywali przyjaciele pisarza,
choćby Karol Szymanowski (przewodnik
opowiada zadziwiającą historię wojennych losów instrumentu). Ze stylowymi
meblami sąsiadują apteczne szafy w kolorze zieleni, która właściwie do niczego
nie pasuje, ale za to daje miejsce książkom.
Na niewielkiej półeczce dojrzymy portrecik matki pisarza i mały
obrazek przedstawiający jego rodzinny dom.
Teść pisarza miał w Stawisku swój własny pokój, gdzie mieszkał kilka lat aż
do śmierci. Teraz w tym pokoju podziwiamy obrazy wybitnych twórców, w tym portret
młodych małżonków, Iwaszkiewiczów, autorstwa Witkacego (Podobno pani Anna nie
była zadowolona z tego, jak ją przedstawił i zażądała poprawek. Witkacy
poprawił portret.)
Na ironię zakrawa fakt, że w tym pokoju poczesne miejsce
zajmuje portret byłej żony Lilpopa. Historia ich rozwodu to prawie dzieje Anny
Kareniny, matka za opuszczenie męża została pozbawiona możliwości kontaktu z
córką, którą wychowywała wielce surowa siostra ojca. Na szczęście panie
nawiązały kontakt w późniejszych latach i pani Jadwiga Śliwińska w tym pokoju
dożyła swych dni.
Po eleganckich schodach udajemy się na piętro, gdzie z holu
można przechodzić do kolejnych pokoi.
Najpierw gabinet pana domu. Zaglądamy do środka właściwie
tylko od progu. Ale i tak możemy sobie wyobrazić nie tylko trud pisarza, ale też
i problemy gospodarza odpowiedzialnego za utrzymanie majątku, zapewnienie dachu
nad głową rodzinie, licznym gościom, a w czasie wojny ukrywanie przed Niemcami
żołnierzy AK czy Żydów.
Malutki pokoik córek służy jako miejsce ekspozycji
poświęconej życiu i twórczości Iwaszkiewicza. Tu znajdujemy jego osobiste
drobiazgi, zdjęcia; przewodnik opowiada nie tylko o córkach pisarza, ale i o
chłopcu, sierocie, który utracił rodzinę podczas rzezi Woli, a potem został
adoptowany przez Iwaszkiewiczów.
Wchodzimy też do sypialni małżeńskiej z wielkimi potwornie
ciężkimi łóżkami wykonanymi w fabryce Lilpopa.
Ten pokój wiele mówi o Annie. Tu znajduje się jej biurko,
odziedziczone po ojcu, drobiazgi osobiste, liczne obrazy o tematyce religijnej.
Ostatni pokój jest opisywany jako gościnny. Sam Iwaszkiewicz
nazywał go ”umieralnią”. Tu zmarły dwie jego siostry, tu przeniósł się po
śmierci żony, spędzał ostatnie miesiące życia słuchając muzyki i czytając
książki o muzyce.
Przewodnik pozwala nam zajrzeć do szafy, gdzie wiszą ubrania
pisarza.
Jest tam też pieczołowicie zapakowany najbardziej wzruszający eksponat
– suknia, którą pisarz przechowywał przez lata w kiczowatym aksamitnym
serduszku. To w niej zobaczył po raz pierwszy swą przyszłą żonę.
Na tym jednak nie kończy się zwiedzanie Stawiska. Wypada
udać się jeszcze na poddasze, gdzie urządzono wystawę poświęconą Stanisławowi
Lilpopowi, człowiekowi, który został jednym z patronów roku 2025 na Mazowszu. W
ten sposób uczczono 95. rocznicę jego śmierci i 100. rocznicę powstania spółki
„Miasto Ogród Podkowa Leśna”, której był jednym z udziałowców.
jego pasja fotograficzna - robił zdjęcia stereoskopowe, był pierwszym w Polsce, który zajmował się fotografią barwną
Opuszczamy Stawisko.
Przed nami jeszcze jedno miejsce do
zwiedzania. Jakie, dowiecie się w kolejnym wpisie.
PS. Informacje praktyczne – do Stawiska najłatwiej dostać
się z Warszawy kolejką WKD. Wysiadamy na przystanku Podkowa Leśna Zachodnia, stąd około 15 minut spaceru przez cieniste uliczki Miasta - Ogrodu. Jeśli
przyjeżdżacie do Warszawy pociągiem, najwygodniej przesiąść się na WKD na
stacji Warszawa Zachodnia.
Zdjęcia mojego wyrobu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz