niedziela, 1 września 2013

Ostatnia deska ratunku, czyli trasa na brzydką pogodę – wycieczka 1 września


Dla mnie taką trasą jest przejście drogami wzdłuż torów kolejowych z Ostojowa przez Berezów, Suchedniów, Rejów do Skarżyska Zachodniego. Jak już nie ma gdzie iść, to się tam wybieramy i jest wycieczka dla niezbyt wymagających. I tym razem w sytuacji zapowiadanych dużych opadów deszczu (ba, nawet podobno miały być burze) wybrałam tę trasę. Miało być prosto, łatwo i raczej nudno. Jak było?
Łatwo było, no bo skąd brać trudności? Szczególnie łatwo było uciec przed deszczem, bo ten tylko kilka minut pokropił. Ale parasolki się przydały.



Prosto nie było, bo na naszej drodze pojawiły się najpierw jakieś dziwne oznakowania, a później to już się okazało, że jesteśmy na trasie maratonu rowerowego, którego nazwy nie chce mi się zapamiętywać. Tak więc mignął nam pędzący peleton kolarzy. Zderzyć się z taką masą – nie daj Boże! Trzeba więc było zmienić marszrutę – zamiast drogą do Stokowca poszliśmy całkiem ładną trasą dawnej kolejki do Baranowa. Powtórnie spotkaliśmy rowerzystów w lesie w pobliżu zalewu Rejów, kiedy szliśmy szlakiem żółtym. Ale i tu udało się nam ujść cało. I tak dzięki kolarzom mieliśmy urozmaicenia na trasie.



Nudno też nie było. W kilkuosobowej grupce zawsze jest o czym porozmawiać. Poza tym nad zalewem natrafiliśmy na jeszcze jedną imprezę sportową – zawody wędkarskie. Sport to raczej spokojny, więc przed wędkarzami nie trzeba się było chować, ale można było zaobserwować wielu tych sportowców. Kibicować nie próbowaliśmy, zwłaszcza, że zawody miały się ku końcowi. 


Do obserwowania mieliśmy też nieliczne jesienne kwiaty i owoce na krzewach przydrożnych. 

 
nawłoć

śnieguliczka biała

szyszki chmielu zwyczajnego
owoce czarnego bzu
W każdym razie dobrze zrobiliśmy wychodząc z domu na mały spacerek. Tempo nie było powalające – ok. 15 km pokonaliśmy w 4 godziny.

2 komentarze: