poniedziałek, 16 września 2013

Wedrówka ze śmiechem, czyli trasa z Nadolnej do Mroczkowa


W niedzielę pogoda była dosyć dobra (to znaczy jeszcze nie na tyle fatalna, żeby zrezygnować z rajdu, ale, żeby piękna, to nie), więc wyruszyliśmy na trasę, która miała dla nas parę niespodzianek.
Zaskoczył nas odcinek leśny w okolicach Stefankowa – droga zamieniła się w podmokły teren, trzeba było omijać solidne kałuże. Ale nasza grupa chyba jeszcze bardziej mnie zaskoczyła – zamiast narzekania na warunki zaczęły się żarty i ze śmiechem pokonaliśmy trudny teren! 



Oczywiście były też miejsca, których się spodziewaliśmy. Dwa patriotyczne – pomnik w Stefankowie poświęcony pamięci 70 mieszkańców tej wsi i okolic zamordowanych przez hitlerowców 4.4.1940 oraz znajdujący się na leśnej polanie obelisk ufundowany z inicjatywy księdza Jana Wiśniewskiego, autora licznych artykułów dotyczących naszego regionu. Ten obelisk upamiętnia zwycięską bitwę stoczoną 22 kwietnia 1863 r. przez oddział powstańczy pod wodzą Dionizego Czachowskiego. W bitwie tej zginął oficer oddziału powstańczego kpt.Stanisław Dobrogojski-Grzmot.

pomnik w Stefankowie

pomnik na polance

Edward namawiał nas do uważnego studiowania mapy i wyszukiwania zaznaczonych na niej miejsc. Nie posłuchaliśmy go, za co spotkała nas mała kara – nie obejrzeliśmy pomnika pod Antoniowem – a był zaznaczony – mamy na szczęście zdjęcie. Teraz sobie zobaczymy i nie będziemy jednak udawać, że wszyscy go widzieli.

zapomniany pomnik w Antoniowie
 
Tak czy siak sama mapa też nie była taka znowu święta – szliśmy drogą do źródła Biały Stok, prowadził nią zielony szlak rowerowy. A co na to mapa? A ona beztrosko ma zaznaczony szlak na innej drodze, równoległej do tej, którą szliśmy! I jak tu biedny turysta, niezbyt doświadczony, ma sobie dać radę? Jak…? Na szczęście źródło znaleźliśmy i nawet mieliśmy tam postój na posiłek i zdjęcia. Co do posiłku, to był udany, ale zdjęcia raczej do bani z powodu marnych warunków świetlnych. W tej sytuacji dołączam zdjęcie źródła z innego, słonecznego rajdu.


 Biały Stok wiosną

a tak było w niedzielę

Pozostała część trasy to już loteria – zdążymy, nie zdążymy, zdążymy. Zdążyliśmy! A po drodze mieliśmy dodatkowe atrakcje w postaci przedzierania się przez zarośla i próbę sforsowania furtki w jednym z gospodarstw w Sobótce. Gospodyni zezwoliła na przejście, ale chyba podejrzewa nas o wypuszczenie na wolność niejakiego Brutusa. Myślę, że on wcześniej już się wydostał, bo nie było słychać szczekania.

 tak wyglądał wygodny fragment trasy

Na zakończenie jeszcze Mroczków i za kilka minut przystanek w Płaczkowie. Tu wreszcie można było usiąść. Długość trasy obliczono na 18,5 km. Czas przejścia – 4 godziny. Na bus czekaliśmy 5 minut.

zdjęcia - Edek i ja 

4 komentarze:

  1. Z radością witam nowych uczestników naszych wędrówek. Ciekawy jestem ich wrażeń z tej formy czynnego wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo Was tym razem było. Dobrze , że pogoda dopisała. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna sprawa! Nie byłem z Wami ciałem, ale duchem jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za duchową obecność :))

    OdpowiedzUsuń