czwartek, 11 września 2014

Ulubiona trasa Andrzeja, czyli znów wędrujemy z Bodzentyna do Nowej Słupi.

Każdy z nas ma takie swoje ulubione kąty, gdzie go ciągnie. Andrzeja zdecydowanie ciągnie w okolice Bodzentyna. A nas za nim. 

panorama Bodzentyna z Góry Miejskiej 

Na środę kolega zamówił specjalną wycieczkową pogodę i cóż było robić, trzeba było z nim pójść. Mapa mówi, że większość trasy odbyliśmy na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, w którym byliśmy raptem rok temu, a nawet przed kilkoma miesiącami. No to, żeby się nie powtarzać, pokażę Wam, co nas tym razem szczególnie zauroczyło, rozbawiło czy zaskoczyło.

rzeźby z ogródka w Podgórzu

przemijanie - kosiarkę z MESKO zżera powoli rdza

Grzybów było zatrzęsienie. Niby nic nowego o tej porze roku, ale w ciemnym jodłowym lesie pachniały niesamowicie. Nawet we mnie obudził się instynkt grzybiarza i cudem jakimś wypatrzyłam grupę czerwonych kozaków. Zobaczcie, co jeszcze upolowałam (oczywiście łowy bezkrwawe, bo park narodowy przecież...).

opieńki latoś obrodziły  

pień w koronie grzybów

ten prawdziwek miał całą rodzinę w pobliżu 

gałęziak blady (koralówka blada) - można porównać z gałęziakiem wysmukłym

 huba w odcieniach szarości
 
A jak mokro się zrobiło! Na pomostach przyjemnie, choć ślisko, ale niektóre odcinki bez pomostów trudne do przebycia. Panowie, oczywiście wszystko pokonali z gracją, ja zaliczyłam tradycyjną wpadkę w rude błoto. Ale przy okazji obfitości opadów narobiło się pełno uroczych strumyczków, które sobie żwawo spływały z góry. 

zaraz będzie mokro

jak na równoważni

a my - hyc!

czarcikęs łąkowy lubi podmokłe tereny

a ja lubię małe strumyki 

I te drzewa… Wszędzie przecież są, ale tym razem jakieś takie oryginały rzucały mi się w oczy. To chyba dlatego, że postanowiliśmy „odpuścić” tym biedakom, które zawsze fotografujemy. Niech by sobie raz od nas odpoczęły, bo pewnie słysząc, że nadchodzimy już sobie myślały „O, ci wstrętni paparazzi, znów nam będą zaglądać w każdą dziuplę”.

to już po drzewie ... 

pod opieką kapliczki

jaką ten buk ma minę! 

Niektórym przytrafiły się zjawiska "nadprzyrodzone". I to w samo południe. Czyżby kolega napotkał na swej drodze południcę? Takie to bywają niespodzianki ...

Edek uważa, że to duch leśniczanki błąka się po lesie

ten mostek wolny od zjaw

I jeszcze kilka migawek z naszego celu podroży, czyli Nowej Słupi. Zwykle wpadamy tam tuż przed podjazdem busa, a tym razem mieliśmy trochę czasu na zajrzenie w różne zakamarki. Sami się przekonajcie, czy warto.

Muzeum Hutnictwa Starożytnego

 kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca

żeliwny nagrobek na cmentarzu parafialnym 

widok na klasztor na Świętym Krzyżu - już wreszcie z wieża w całej okazałości

zdjęcia - Edek i ja 

5 komentarzy:

  1. Wieża na klasztorze robi wrażenie jakby tam była zawsze... a nie było jej 100 lat !

    Szczególnie zachwyciła mnie architektura budynku Muzeum w stylu na wskroś Świętokrzyskim... wpisuje się ona bezszelestnie w otaczający krajobraz, wtapiając się swoją niewątpliwą lekkością,zwiewnej elewacji w otaczający klimat zadumy i refleksji z podążającym bądź,co bądź pod górkę Emerykiem... który zachwycony owym dziełem,wcale się nie śpieszy - dzięki Bogu zresztą !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy również pamiętać, którą częścią ciała Emeryk jest odwrócony do muzeum. Czyżby to coś znaczyło?

      Usuń
  2. Chciałem tylko napisać, że każdy post wraz z komentarzami czytam wnikliwie i będę to robił nadal dopóki nie zmieni się forma tego bloga :) .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twoja decyzja... Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
    2. Ja również czytam wnikliwie post (przed wypuszczeniem w świat), a potem komentarze. I dziękuję za uwagi, czekam na rady i pomysły, jak wprowadzić ulepszenia. Oj, żebym tylko czego nie skopała z nadmiaru gorliwości.

      Usuń